Obaj trenerzy zdecydowali się na spore roszady w wyjściowych jedenastkach. Bardziej zamieszał trener Jan Urban, który w stosunku do ostatniego meczu ligowego Lecha z Legią dokonał aż ośmiu zmian. Z kolei trener Piotr Stokowiec posadził na ławce m.in. Konrada Forenca, Łukasza Janoszkę, czy Krzysztofa Piątka, a okazję do zaprezentowania się lubińskiej publiczności od pierwszych minut dostali Martin Polacek, Arkadiusz Woźniak i Jan Vlasko.
To właśnie słowacki rozgrywający oddał pierwszy groźny strzał w pierwszej połowie. W 9 min. futbolówka trafiła pod jego nogi w polu karnym „Kolejorza” po odbiciu od jednego z obrońców. Vlasko uderzył mocno, ale piłka odbiła się od poprzeczki i wróciła na boisko.
„Miedziowi” stosowali agresywny pressing od połowy boiska, co często skutkowało odbiorami w środowej strefie pola gry, ale nie przekładało się na groźne sytuacje. Goście próbowali odpowiadać szybkimi atakami kombinacyjnymi i po dwóch z nich mieli swoje szanse. Najpierw Denis Thomalla po dośrodkowaniu na krótki słupek od Bareego Douglasa nie przymierzył w bramkę, a później fantastyczną, chyba nawet najlepszą w tej odsłonie okazję zmarnował Darko Jevtić, który po płaskim zagraniu od Łukasza Trałki miał przed sobą niemal pustą bramkę, ale zamiast strzelić z pierwszej piłki próbował przyjmować. Zrobił to jednak tak nieudolnie, że piłka wyszła poza boisko. W pierwszej połowie goli zatem nie oglądaliśmy.
Po zmianie stron gra była zdecydowanie szybsza. Akcje przenosiły się z jednej bramki pod drugą, ale w dalszym ciągu problemem był brak dokładnego ostatniego podania. Gorąco pod bramką gości zrobiło się w 63 min., kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu wolnego przez Vlaskę bliski szczęścia był stoper Jarosław Jach, ale piłka odbiła się od zewnętrznej części słupka i opuściła plac gry.
Chwilę po tej sytuacji prowadzący te zawody Paweł Gil poprosił do siebie kapitanów obu zespołów, aby skonsultować z nimi czy nie chcą przerwać na chwilę gry, ponieważ widoczność w dużej mierze ograniczyli kibice Lecha, którzy odpalili race. Obaj panowie zadeklarowali, że chcą kontynuować mecz.
W 75 min. sztab szkoleniowy Zagłębia zdecydował się desygnować do gry drugiego napastnika Krzysztofa Piątka, który zajął miejsce ofensywnie usposobionego pomocnika Adriana Rakowskiego. Tym samym lubinianie przeszli na ustawienie 4-4-2, w którym w tym sezonie ewidentnie najlepiej się czują.
W ostatnim kwadransie to jednak Lechici byli zespołem usposobionym bardziej ofensywnie i co rusz gościli w okolicach pola karnego Polacka. Dużo ożywienia w ich poczynania wnieśli rezerwowi Maciej Gajos i Szymon Pawłowski. Po akcji zainicjowanej przez tego drugiego w 81 min Trałka świetnie wystawił piłkę Paulusowi Arajuuriemu, który pozostał w szesnastce gospodarzy po rzucie rożnym i mierzonym strzałem tuż przy słupku dał prowadzenie Lechowi.
„Miedziowi” mogli odpowiedzieć już dwie minuty później, ale będący w dogodnej sytuacji Woźniak oddał zbyt lekki strzał, z którym bez problemu poradził sobie Burić. Więcej goli nie oglądaliśmy, więc przed rewanżem w zdecydowanie lepszej sytuacji są aktualni mistrzowie Polski.
Puchar Polski 2015/2016
Ćwierćfinały: Zawisza Bydgoszcz - Śląsk Wrocław 0:0 (rewanż 16.12), Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 1:2 (Fidziukiewicz 43 - Čovilo 22, Rakels 90; rewanż 19.11, godz. 17.45), Chojniczanka Chojnice - Legia Warszawa 1:2 (Mikita 48 - Vranjes 23, Duda 78; rewanż 18.11, godz. 20.45).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
