"Wrocławska wieża" (196 cm wzrostu) - jak czasem się o nim mówi - jest wychowankiem Jagiellonii Białystok. Do ekstraklasy wdarł się przebojem, bo już w swoim debiutanckim sezonie 2007/2008 jako 20-latek zaliczył 25 spotkań. Po rundzie jesiennej tamtego sezonu swoje oczy ku niemu skierowały m.in. Legia Warszawa, Zagłębie Lubin i właśnie Cracovia. Wasiluk był blisko "Pasów" już zimą, ale ostatecznie trafił do nich latem 2008 roku, podpisując czteroletnią umowę. Na jego zatrudnienie naciskał ówczesny trener krakowskiego zespołu Stefan Majewski i właściciele wyłożyli na piłkarza ok. 1 mln zł. Wtedy był to najwyższy transfer w historii klubu.
Majewski dotrwał na swoim stanowisku tylko do października, ale kolejni trenerzy wciąż stawiali na stopera z Białegostoku: najpierw Artur Płatek, potem Orest Lenczyk i Rafał Ulatowski. Dopiero Jurij Szatałow odstawił Wasiluka i zesłał go do Młodej Ekstraklasy.
Defensor spędził tam całą wiosnę 2011. I wtedy pomocną dłoń wyciągnął do niego Lenczyk, który ze Śląskiem wywalczył właśnie wicemistrzostwo Polski, a piłkarza doskonale znał z Cracovii. Ściągnął go na półroczne wypożyczenie do Wrocławia.
Zanim do zdrowia nie wrócił Jarosław Fojut, Wasiluk byłpodstawowym zawodnikiemWKS-u. Zagrał siedem spotkań ligowych i cztery w Lidze Europy. W oczach Lenczyka prezentował się na tyle dobrze, że chciał go wykupić z Cracovii. Jednak działacze z Oporowskiej byli przeciwni takiemu ruchowi. - Po co nam zawodnik, który w Krakowie nie mieści się w szerokiej kadrze pierwszego zespołu? - pytali.
Sam piłkarz też był pogodzony z tym, że wróci do Krakowa. W spotkaniu z ŁKS-em wszedł na boisko w 65 minucie, gdy Śląsk przegrywał 0:1. Zaliczył asystę i strzelił gola. - Mecz w Łodzi to pożegnanie ze Śląskiem. Do tej pory nie było żadnego sygnału, że mam zostać we Wrocławiu - mówił zaraz po meczu.
- Jeśli chodzi o Marka, to ma on takie umiejętności, że nie wyobrażam sobie, żeby z nami nie został. W tym kontekście wiem jednak, że mam w klubie opozycję - mówił w tym czasie Lenczyk. Ostatecznie postawił na swoim. WKS za 100 tys. zł wykupił obrońcę, a szkoleniowiec... przestał na niego stawiać. Dałmu zagrać jeszcze tylko w pięciumeczach mistrzowskiego sezonu.
Przed sobotnim meczem Wasiluk wystąpił w lidze tylko raz w tym sezonie - w pierwszym meczu z Widzewem, gdy wrocławian prowadził jeszcze Lenczyk. Od kiedy przyszedł Stanislav Levy, nie dał mu szansy ani przez minutę. W weekend nie miał wyjścia, a Wasiluk odwdzięczył się golem i niezłą grą.
- Nie miałem chwili zwątpienia. Po okresie przygotowawczym czułem, że moja sytuacja może się zmienić - powiedział stoper po meczu z Widzewem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?