Ktoś powie, że z Wisłą Zagłębie miało farta, bo wszystkie trzy bramki strzeliło w ostatnich sześciu minutach, a na dodatek jedno trafienie sami sprezentowali piłkarze "Białej Gwiazdy". No, dobrze, ale nikt nie zaprzeczy, że lubinianie byli bardziej zdeterminowani, żeby zdobyć trzy punkty. I choć w dramatycznych okolicznościach, to dopięli swego.
No, to teraz czas pójść za ciosem. Łatwo nie będzie, a gdańszczanie napędzili nam stracha tydzień temu. Wtedy to Lechia wygrała u siebie z Piastem Gliwice 3:1, choć od 52 minuty grała w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Zaura Sadajewa. Tak dobra postawa biało-zielonych być może była wywołana tak zwanym efektem "nowej miotły". Przypomnijmy, że dwa dni przed meczem z Piastem Michała Probierza zastąpił Ricardo Moniz.
Zagłębie i Lechia mają swoje cele, bardzo odmienne. Gdańszczanie wciąż liczą się w walce o górną ósemkę. Teraz są tuż pod kreską, ale do Jagiellonii Białystok tracą tylko jeden punkt. Sytuacji Zagłębia nikomu nie musimy przypominać. "Miedziowi" skazani są na walkę o utrzymanie i nawet w przypadku zwycięstwa w Gdański wcale nie będą mogli głębiej odetchnąć.
W rundzie jesiennej w Lubinie zdecydowanie lepsza była Lechia, która pokonała Zagłębie 3:1 (bramki Przemysław Frankowski, Piotr Grzelczak, Paweł Buzała - David Abwo).
Rozjemcą w sobotnim spotkaniu na PGE Arenie będzie pan Paweł Gil. Arbiter z Lublina prowadził jak dotąd w tym sezonie tylko jedno spotkanie Zagłębia. Była to dziewiąta kolejka T-Mobile Ekstraklasy, a nasi piłkarze przegrali z Zawiszą Bydgoszcz 0:2.
W sobotę pierwszy gwizdek wybrzmi o godz. 15.30.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?