Katowiczanie nie imponują formą w tym sezonie, ale w meczach u siebie zawsze są groźni. W pierwszej połowie to goście mieli więcej dobrych sytuacji, ale nie potrafili zamienić ich na gola. Najdogodniejszą zmarnował Mateusz Szczepaniak. Jego strzał głową z bliskiej odległości kapitalnie obronił golkiper "Gieksy" Antonin Bucek.
Wśród gospodarzy najaktywniejszy był lider klasyfikacji strzelców I ligi - Grzegorz Goncerz, ale jego koledzy nie rozpieszczali go dużą ilością podań.
Jedyna bramka padła w 68 min, po uderzeniu "stadiony świata" Przemysława Pitrego. Pomocnik GKS-u huknął nie do obrony z ok 30 metrów.
Dla przyjezdnych był to cios, po którym nie zdołali się już otrząsnąć. Legniczanie co prawda starali się przedostawać pod pole karne gospodarzy, ale na ogół te próby kończyły się stratą piłki i kontratakiem katowiczan.
- Piłka nie zawsze jest grą wymierną. W meczu z GKS Katowice nie zasłużyliśmy na porażkę, ale taki jest sport. W pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem, stworzyliśmy sobie sytuacje strzeleckie i powinniśmy coś strzelić, ale zabrakło skuteczności. W drugiej połowie mecz się wyrównał, było dużo walki. Kto strzela, ten wygrywa i tym razem jeden strzał Pitrego zadecydował, że punkty zostały w Katowicach - podsumował mecz Janusz Kudyba, trener Miedzi.
GKS Katowice - Miedź Legnica 1:0 (0:0)
Bramka: Pitry 68
Sędziował: Jacek Małyszek (Lublin).
GKS: Bucek - Pietrzak, Cholerzyński, Kamiński (20. Czerwiński), Pielorz, Wołkowicz (65. Januszkiewicz), Duda (82. Nawrot), Pitry, Ceglarz, Kujawa, Goncerz.
Miedź: Bledzewski - Brożyna, Lafrance, Midzierski, Bartczak, Cierpka, Bartoszewicz, Szymański, Feruga (75. Nowak), Kakoko, Szczepaniak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
