Trener Orest Lenczyk, pytany po meczu z Zagłębiem o puchary, odpowiedział w swoim stylu: - Nie zwariowałem i nic nie będę deklarował. Przed każdym meczem chodzę po ziemi. To, że na tym pięknym stadionie udało się nie tylko rozegrać mecz, ale nawet wygrać, to wspaniała sprawa. Jeżeli uważacie państwo, że to takie proste wygrać mecz i jeszcze mówić o miejscu w tabeli, to zapewniam państwa, że tak nie jest.
Jeżeli jednak zespół na cztery kolejki przed końcem sezonu zajmuje miejsce w tabeli, które gwarantuje mu udział w europejskich rozgrywkach, trudno o to nie pytać i o tym nie mówić.
- Myśl o pucharach powoli świta, ale teraz liczy się Bełchatów - komentuje Łukasz Madej. Dalej analizuje: - Straciliśmy za dużo punktów ze słabymi drużynami. Czekają nas bardzo trudne mecze. Spotkanie z GKS-em jest szalenie ważne. Jeśli wygramy, o grze Śląska będzie się mówić w samych superlatywach.
Poza pojedynkiem z Bełchatowem (sobota, godz. 17) piłkarzy Śląska czekają jeszcze dwa wyjazdowe mecze: najpierw z Górnikiem Zabrze, a następnie z Ruchem Chorzów. Na koniec sezonu wrocławianie na własnym boisku zmierzą się z Arką Gdynia. Nie są to zespoły z ligowej czołówki, ale w przypadku Śląska nie wiadomo, czy się cieszyć, czy martwić, bo jak pokazują wyniki, z tymi teoretycznie słabszymi rywalami podopieczni Oresta Lenczyka radzą sobie zdecydowanie gorzej niż z potentatami.
- Drużyny, które przyjeżdżają do Wrocławia, bronią się. My mamy podobną taktykę i dlatego na własnym boisku trudniej nam o wygrane - komentuje Tomasz Szewczuk. - Zostały nam cztery mecze do rozegrania. Uważam, że po tych dwóch występach wyjazdowych będziemy wiedzieli, gdzie tak naprawdę jesteśmy i jakie mamy szanse na puchary - dodaje zawodnik.
Bardzo ważny będzie najbliższy mecz z Bełchatowem. Jeżeli Śląsk wygra, może awansować na drugie miejsce w tabeli, bowiem w tej samej kolejce Jagiellonia Białystok zmierzy się z Legią Warszawa. To jednak nie zagwarantuje jeszcze wrocławskiej drużynie udziału w europejskich pucharach. Później trzeba będzie zdobyć punkty w Zabrzu i Chorzowie, a na koniec ograć Arkę. Z jednej strony puchary są na wyciągnięcie ręki, ale z drugiej bardzo daleko.
Zadanie będzie o tyle trudniejsze, że wrocławianie stracili kolejnego czołowego zawodnika. Do kontuzjowanych Łukasza Gikiewicza i Przemysława Kaźmierczaka dołączył Jarosław Fojut. Początkowo wydawało się, że uraz środkowego obrońcy nie jest poważny i po krótkim odpoczynku szybko wróci na boisko. Dokładne badania wykazały jednak, że piłkarz nie tylko nie zagra już w tym sezonie, ale może będzie musiał pauzować do końca roku.
- Nie ma naszego podstawowego obrońcy Jarka Fojuta, który jest filarem defensywy, ale myślę, że jako środkowy obrońca godnie go zastępuję, a Jarkowi życzę szybkiego powrotu do zdrowia - komentuje Mariusz Pawelec. Po czym dodaje: - Europejskie puchary? W szatni w ogóle o tym nie rozmawiamy. Staramy się koncentrować na każdym kolejnym meczu. Teraz już zapominamy o spotkaniu z Zagłębiem i zaczynamy myśleć o pojedynku z GKS-em Bełchatów. To będzie równie trudny mecz, jak ten w Lubinie.
Ekstraklasa
W następnej kolejce (13-15.05): Piątek: Jagiellonia Biłaystok - Legia Warszawa (godz. 20), Polonia Bytom - Górnik Zabrze (20). Sobota: Korona Kielce - Arka Gdynia (14.45), Lechia Gdańsk - Polonia Warszawa (18.15), Śląsk Wrocław - GKS Bełchatów (17), Lech Poznań - Ruch Chorzów (19.15). Niedziela: Wisła Kraków - Cracovia (14.45), Widzew Łódź - Zagłębie Lubin (17.15).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
