Pierwsza wiosenna pełnia Różowego Księżyca to znak nadchodzącej Wielkanocy. Posłuchajcie, co mówi znany astronom (FILM, ZDJĘCIA)

Pierwsza wiosenna pełnia Księżyca, którą od czwartku 6 kwietnia 2023 roku obserwujemy na niebie, to znak, że zbliża się Wielkanoc. Święta te wypadają zawsze w pierwszą niedzielę po paschalnej pełni Księżyca, nazywaną też pełnią Różowego Księżyca. Skąd się wzięło to określenie i czy Księżyc rzeczywiście jest wówczas różowy? Jaki wpływ pełnia może mieć na nasze samopoczucie? Co o tym sądzi prof. dr. hab. Paweł Rudawy z Wydziału Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Wrocławskiego?

- Pełnia Różowego Księżyca to określenie zupełnie nieznane w tradycji polskiej astronomii czy tradycji ludowej. Przypuszczam, że jest to naleciałość z kultury amerykańskiej, przenoszona bezkrytycznie, ale niemająca żadnego odniesienia do naszej tradycji.
To zjawisko astronomiczne, które od dawna odgrywało ogromną rolę w kulturze polskiej. Noc Kupały i inne obrzędy towarzyszące tym zjawiskom, były niegdyś niezwykle istotne wśród prostych społeczności – mówi profesor.

Uważa się, że nazwa Różowa Pełnia pochodzi od kwitnących w tym czasie na wschodzie Stanów Zjednoczonych floksów. Kwiaty przybierają wówczas piękną różową barwę. Dla Indian okres ten jest zwiastunem nadchodzącej wiosny.

Ale czy Księżyc rzeczywiście jest wtedy różowy?

- Raczej nie jest. To są związki z obyczajami i tradycjami, których nawet nie potrafię rozszyfrować. Czasem Księżyc rzeczywiście bywa czerwony, ale to wynika z rzeczywistego efektu fizycznego. Zachęcam do obserwacji Księżyca przez lornetkę, teleskop, cokolwiek, co wam wpadnie w ręce, ale nie wierzcie w żadne "truskawki" i "róże" - mówi prof. Paweł Rudawy.

Jak pełnia wpływa na nasze samopoczucie?

Czy może mieć wpływ na zdolności psychofizyczne człowieka? Niektórzy podczas pełni nie mogą zasnąć...

- Znana mi jest ta opowieść. Czy rzeczywiście ma ona potwierdzenie w faktach, trzeba by o to spytać badaczy tych zagadnień: socjologów, fizjologów. Z astronomią nie ma to jednak żadnego związku – podkreśla prof. Paweł Rudawy, z którym całą rozmowę możecie zobaczyć poniżej: