Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Papież Franciszek nie wierzy w piekło. A co z diabłem?

Janusz Michalczyk
archiwum
Powszechne w średniowieczu straszenie mękami piekielnymi, dziś wydaje się pozbawione większego sensu, bo ludzie nie bardzo sobie wy-obrażają, gdzie to piekło miałoby być. Każdy, kto nie przysypiał na lekcjach fizyki czy astronomii wie, że kandydatem może być co najwyżej czarna dziura, ale kłopot w tym, że prawdopodobnie czarną dziurę ma w środku każda galaktyka (np. nasza Droga Mleczna), a tych galaktyk są setki miliardów. Taka potworna liczba oddziałów piekła wygląda absurdalnie.

Niemniej dyskusje o tym, czy istnieje piekło wzniecane są dość regularnie, a ostatnia przeleciała przez media niczym meteoryt przed świętami za sprawą papieża Franciszka. Jego stały rozmówca, włoski dziennikarz Eugenio Scalfari, napisał artykuł z tezą, że papież nie wierzy w piekło. „Dusze osób, które odrzuciły miłość Jezusa, nie wpuściły go do swych serc, po prostu znikną. Nie ma krainy wiecznego cierpienia, czyli piekła” – cytuje Scalfari. Oczywiście, watykańscy urzędnicy natychmiast zaprzeczyli, by Franciszek stracił wiarę w piekło. Przecież za to biorą pieniądze, by zapobiegać chaosowi w głowach katolików.
Łatwo zrozumieć, dlaczego papież nie chce, by ludzie cierpieli po śmierci. To jeden z przywóców religijnych, którzy wolą mówić o miłosierdziu niż sprawiedliwości Boga. Teolodzy potrafią w zawikłany sposób wywodzić, że Bóg jest zarazem sprawiedliwy (dobrych nagradza, a złych karze) i miłosierny nawet wobec najgorszych złoczyńców, którzy się nawrócą. Ludzki rozum tego jednak nigdy nie pojmie, bo w maksymalnym natężeniu te dwie wartości się wykluczają. Można być po ludzku bardziej sprawiedliwym niż miłosiernym albo odwrotnie, lecz to nie pasuje do Boga opisanego w katechizmie.
Najbardziej znany u nas zwolennik poglądu, że „piekło jest puste”, to ks. Wacław Hryniewicz, od wielu lat zaciekle zwalczany przez ortodoksów, którzy są przekonani, że bez wizji piekła lud niechybnie odrzuci moralny porządek – zacznie kraść, gwałcić i zabijać. Krytyka obejmującego wszystkich miłosierdzia zwykle dociera do punktu, w którym wiecznego potępienia unikają najwięksi zbrodniarze, jak Hitler i Stalin. Wnioski z tej dyskusji Leszek Kołakowski przedstawił w słynnym eseju „Czy diabeł może być zbawiony?”.
Cóż, nawet najbardziej dociekliwy filozof nie uzyska zadowalającej odpowiedzi od teologa, bo każda religia opiera się na paradoksach, które wymykają się logice. W tym konkretnym przypadku nie ma dobrego uzasadnienia dla dogmatu, że nie może być nikomu odpuszczony grzech przeciwko Duchowi Świętemu, polegający na odrzuceniu miłości Boga. Franciszek mówi o duszach znikających zamiast potępionych, ale nawet i to jest nie do przyjęcia dla Watykanu.
Nawiązywanie do myśli Franciszka jest w polskim Kościele rzadkością, dlatego zaciekawiła mnie homilia z Wielkiego Czwartku metropolity wrocławskiego abp. Józefa Kupnego, który zaapelował do kapłanów o to, by sprawili, żeby osoby żyjące w związkach niesakramentalnych (bez ślubu kościelnego) nie czuły się wykluczone ze wspólnoty Kościoła. Ciekawe, czy to oznacza, że w naszych kościołach będzie trochę mniej straszenia mękami po śmierci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska