Z pomocą Ossolineum przyszedł wtedy minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski, który dał oficynie 600 tys. złotych, by Ossolineum mogło zabezpieczyć swój znak towarowy i dobra materialne. Kolejne 600 tys. pożyczyło wydawnictwu miasto Wrocław.
Dzięki tym pieniądzom wydawnictwo miało, przynajmniej w części, pozbyć się wierzycieli. I mieć czas na zaplanowanie ratowania spółki, w której 95 proc. udziałów ma fundacja Zakład Narodowy im. Ossolińskich.
Bogdan Zdrojewski powiedział wtedy, że to już ostatnia jego pomoc finansowa dla Ossolineum i że jeśli do końca sierpnia nie zobaczy planu sprawnego funkcjonowania spółki, będzie musiał pomyśleć o jej przejęciu.
Jak sprawa wygląda teraz? Adolf Juzwenko, dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, odsyła nas do prezesa Głuchowskiego.
Dzwonimy. Prezes Andrzej Głuchowski jest optymistą. - Pieniądze, które dostaliśmy od ministra i pożyczyliśmy od miasta, wystarczą nam na spłatę całego długu - wyjaśnia.
- Udało nam się to wynegocjować z wierzycielami. Można więc powiedzieć, że wyszliśmy na zero. Do końca października zakończy się proces likwidacyjny. Wtedy właściciele spółki pomyślą, co dalej. Nie ma jednak mowy o tym, że wydawnictwo zakończy działalność. Do końca października zresztą wydamy m.in. "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza i "Cesarza" Ryszarda Kapuścińskiego - wylicza Głuchowski.
Prezes dodaje, że jest kilka pomysłów na dalszą działalność Ossolineum. Najbardziej optymalny to taki, żeby wydawnictwo zachowało swoją działalność misyjną i wydawało książki dzięki grantom i sponsorom.
- Na działalność wydawnictwa wystarczyłoby 80 tysięcy złotych rocznie. Damy radę. Obędziemy się bez pomocy ministra, przecież nie tylko on jest dysponentem grantów - zapewnia prezes Andrzej Głuchowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?