Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Orzeł wygrał w Tychach po golu w ostatniej minucie

PJ, red.
Foto: Jarosław Frąckowiak
Po raz pierwszy w tym sezonie Pierwszej Polskiej Ligi Futsalu zwycięstwo klubu z Jelcza-Laskowic było zagrożone. Z niedzielnego spotkania z GKS-em Tychy piłkarze Orła wyszli jednak obronną ręką i wygrali 2:1.

Od trafienia w słupek bramki gości rozpoczęły się groźne sytuacje w tym spotkaniu. Bliski szczęścia był bardzo aktywny tego dnia Tomasz Bernat. Po chwili próbował jeszcze wyprowadzić gospodarzy na prowadzenie Paweł Pytel, a natychmiast po tej sytuacji strzałem z ósmego metra odpowiedział Dawid Witek. GKS Tychy był w stanie prowadzić grę. Dwukrotnie jeszcze strzelał Bartłomiej Sitko – raz niecelnie, a za drugim w sytuacji sam na sam świetnie zachował się Maciej Foltyn.

Orzeł cały czas szukał swojej okazji do zdobycia bramki. Czy to w indywidualnej akcji Jana Rojka, czy w grze kombinacyjnej, po której Marcin Krajewski trafił w słupek. W czternastej minucie Jose Gutierrez uderzył z drugiego metra nad poprzeczką, co zemściło się po chwili. Filip Biernat wykorzystał stratę piłki przez przeciwnika i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Pierwszy raz w tym sezonie Orzeł stracił bramkę jako pierwszy. Spokój i przytomność zachował Dawid Witek i po jego bramce goście schodzili do szatni przy stanie 1:1.

Pierwsze minuty tuż po przerwie były znacznie spokojniejsze niż ostatnie przed nią. W ciągu trzydziestu sekund oba zespoły nie zdołały wykorzystać sytuacji sam na sam. Marek Kołodziejczyk trafił wprost w Macieja Foltyna, a Jan Rojek tuż obok słupka. Te okazje zapoczątkowały kolejne. Gości na prowadzenie mógł wyprowadzić Dawid Witek, a gospodarzy – Tomasz Bernat.

Każda kolejna minuta meczu przynosiła coraz więcej zaciętej walki. Żółte kartki w drużynie gospodarzy obejrzeli Bernat i Michał Słonina. W tej części spotkania zdecydowanie bardziej aktywny był Orzeł. W 35. minucie o wyniku spotkania mógł zadecydować Paweł Synowiec, ale posłał piłkę nad bramką Zbigniewa Modrzika, któremu w niedziele szczęścia nie brakowało. Czego jednak nie dokonał Synowiec, dokonał Igor Borowicz na minutę przed zakończeniem spotkania. Dzięki temu Orzeł mógł cieszyć się zdobyciem kolejnego kompletu punktów.

Po meczu powiedzieli:

Chus Lopez (trener KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice):

– GKS Tychy to zespół bardzo dobrze grający z kontrataku. W pierwszej połowie nie powodziło się nam w ofensywie i w końcu rywale wykorzystali jedno z naszych wielu niepowodzeń.

– Zdobyliśmy cenne doświadczenie. Nasz zespół zmienił postawę w drugiej części i graliśmy bez presji. Kontrolowaliśmy nerwy, zwłaszcza w ciągu ostatnich ośmiu, dziewięciu minut.

Igor Borowicz (zdobywca drugiej bramki dla Orła, pierwszej w lidze w barwach tego klubu):

– Jose otrzymał niedokładne podanie, piłka spadła pod nogi mnie i udało się strzelić bramkę. Jak się przełamywać, to w takich okolicznościach. Tychy zdecydowały się grać nisko w obronie i nastawić na kontrataki. Z sukcesem, bo ten mecz był zdecydowanie najtrudniejszy spośród wszystkich czterech.

Dawid Witek (zdobywca pierwszej bramki dla Orła):

– Drużyna pokazała, że nawet w takiej sytuacji potrafi się podnieść i wygrać. Sędzia powinien zagwizdać, gdy Paweł Synowiec był faulowany przed polem karnym rywali. Nasz przeciwnik starał się nam zagrozić głównie poprzez kontrataki i ten jeden raz im się udało. Moja bramka trochę nas uspokoiła, ponieważ, mimo kilku dobrych sytuacji, nie mogliśmy trafić. Duża zasługa przy niej należy się Marcinowi Krajewskiemu, który idealnie wyłożył mi piłkę przed pole karne.

GKS Tychy – KS Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice 1:2 (1:1)
Bramki: Filip Biernat 18 – Dawid Witek 19, Igor Borowicz 40.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska