Nietypowe sytuacje podczas wizyty duszpasterskiej. To naprawdę się zdarzyło na kolędzie!
Temperament nie z tej ziemi
Raz natrafiłem na meksykańskie małżeństwo. Oni nie mówili po polsku, a ja nie mówiłem po hiszpańsku. Próbowaliśmy rozmawiać po angielsku o podstawowych sprawach. Dowiedziałem się, skąd są, co robią w Polsce. Zapytałem, czy chodzą do nas do kościoła na Mszę. Wtedy zaczęli się nieco sprzeczać, bo mieli odmienne wersje.
Szybko przeszli na hiszpański, coraz bardziej się ze sobą kłócąc. Uspokajałem ich, zmieniałem temat. Nie pomagało. Wstali, zaczęli na siebie krzyczeć. Próbowałem wyjść, bo sytuacja zaczynała się wymykać spod kontroli. Mężczyzna zerwał się, założył kurtkę, trzasnął drzwiami i wyszedł. Kobieta wzruszyła ramionami i przeprosiła. Pożegnałem się grzecznie, zostawiłem obrazek i poszedłem do sąsiadów.
Sprawa nie dawała mi spokoju, więc zapytałem, jak im się mieszka obok meksykańskiego małżeństwa. „Panie, tam codziennie są wielkie kłótnie i wielkie godzenie się. Raz wióry lecą, a za pół godziny on wraca z kwiatami. Taki temperament chyba”. Kiedy wychodziłem z mieszkania, mężczyzna, który wcześniej wyszedł czekał na mnie z wielką czekoladą i przeprosinami. Powiedział, że czasem chodzą na Mszę do naszego kościoła.
Przeczytaj niezwykłe historie z kolędy na kolejnych slajdach! Kliknij strzałkę lub na smartfonie przesuń palcem w prawo!