Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedaleko pada jabłko od michałków

Jacek Antczak
Nikomu już nie można wierzyć. Mój operator (ponoć porządny, bo niemiecki) wcisnął mi koreańską podróbkę amerykańskiego potentata na rynku technologii.

Jeszcze nie zdążyłem nauczyć się wysyłać z niej esemesów, ba, nawet nie rozgryzłem, jak swoje kontakty przenieść z telefonu obsługiwanego ręcznie na telefon obsługiwany dotykowo (bo "dotykowo-ręcznie" zajęłoby mi to tydzień), gdy dowiedziałem się, że mój telefon będzie kosztował 1 miliard 51 milionów dolarów. Na szczęście nie mnie ani nawet mojego operatora. Tyle ma zapłacić trójgwiazda jabłku. Za plagiat mojego telefonu.

Ale mi go nie zabiorą, bo spór jest amerykańsko-azjatycki. Ława przysięgłych w USA uznała, że na początku było jabłko (choć ława przysięgłych w Seulu była innego zdania), a koreańska firma splagiatowała swojego smartfona z amerykańskiego iPhona czy jakoś tak.

Wybaczcie, jeśli coś pokręciłem, bo jestem dopiero na etapie odróżniania tableta od kindla i telewizora z HD Ready od tego z LCD czy tam USB. Ponieważ to znacznie trudniejsze niż odróżnienie SLD od LSD, mam ochotę się poddać i uznać za obywatela technicznie wykluczonego. Pocieszyło mnie jednak, że nie jestem z tym kłopotem sam, gdy wieczorną porą stałem pod automatem, a kolejne osoby w kolejce poddawały się w starciu z technologią kupienia biletu na tramwaj, wzajemnie wspierały się w nieszczęściu i wspólnymi siłami kupowały zagubionej studentce bilet semestralny. Ekran był dotykowy, a mimo to wielu klientów korzystało ze staropolskiej technologii pięści, wzmacnianej technologią głosową z użyciem brzydkich wyrazów. Wyczułem w tym solidarność wykluczonych. I przypomniałem sobie, jak w sklepie rtv pani pytała klienta, czy jego stary telewizor ma wi-fi, a on współczując ekspedientce kłopotów z dykcją, odrzekł, że "Owszem, wisi. W stołowym".

A podróbki? Przypuszczam, że panu, u którego telewizor wisi (w stołowym), wisi również to, że firma, której marka jest warta 638 miliardów dolarów, dostanie odszkodowanie od firmy wartej 55 miliardów. Bo on zamiast coca-coli pije polo cocktę z Biedronki, zapijając hoop colą z Żabki, a adidasami nazywa wszystkie trampki (pepegi, tenisówki) kupione na Świebodzkim (plagiat rzymskiego Campo de' Fiori?).

Każdy ma po prostu takie plagiaty, na jakie zasługuje. W Polsce nie ma sprawy Samsung kontra Apple, za to od lat toczy się walka Śnieżki z Wawelem o plagiat michałków. Przepyszne cukierki wymyślili ponoć w Świebodzicach, dlatego tamtejsza Śnieżka sądziła się z krakowskim Wawelem o "michałki zamkowe", a ze śląską Hanką o "michałki z Hanki". Nie wiem, jak się to skończyło i co by zawyrokowała ława przysięgłych w Seulu, ale kierując się lokalnym patriotyzmem, dziś na urodziny kupię dolnośląskie cukierki, inne uznając za słodki, ale jednak plagiat, czyli wyrób michałkopodobny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska