Nie mkną po szynach wrocławskie tramwaje. Nie mają prądu
Sieć niedoinwestowana, bo nowy tramwaj wygląda lepiej niż nowa stacja
Nowocześniejsze tramwaje pobierające większą moc, wyposażone w urządzenia elektroniczne, takie jak kasowniki, ekrany z reklamami, tablice pokazujące zmieniające się przystanki, ogrzewanie włączone z zimne dni sprawiają, że zaczyna brakować prądu w sieci trakcyjnej. Fachowcy określają, że brak jest zdolności przesyłowej energii z podstacji trakcyjnych do tramwajów w stosunku do zapotrzebowania.
- Tak właśnie dzieje się, jeśli skupiamy się na zakupie taboru, a pomijamy elektroenergetykę trakcyjną – potwierdza prof. dr. hab. inż. Adam Szeląg z Politechniki Warszawskiej specjalizujący się m.in. w trakcji elektrycznej, układach zasilania i pojazdach elektrycznych. Żeby zobrazować problem, prof. Szeląg mówi o wodzie wypływającej z cienkiej rury: jeśli jej koniec rozdzielimy nawet na kilka wypływów, wody nie przybędzie, ograniczeniem jest ta wąska rura.
Jeśli sieć trakcyjna była projektowana wiele lat temu, na inne obciążenia (tramwaje o mniejszej mocy), a do zasilającej podstacje trakcyjne sieci elektroenergetycznej zostały podłączone także nowe „odbiorniki energii”, jak np. nowe budynki, w których nie ma gazu, a są zwiększone pobory energii elektrycznej, to w systemie dystrybucyjno-rozdzielczym energii elektrycznej może brakować zdolności przesyłowej.
Przyczyn niedoinwestowania sieci elektrycznej do zmieniających się potrzeb jest szereg, szczególnie wtedy, kiedy budżet jest ograniczony. Jedna z nich może mieć charakter wizerunkowy: marketingowo lepiej wygląda każdy nowy tramwaj niż stacja transformatorowo-prostownikowa, o której większość ludzi nawet nie wie, do czego służy.
ZOBACZ KOLEJNY SLAJD