Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie każda zniewaga krwi wymaga, czyli o pętakach i naćpanej hołocie

Janusz Michalczyk
Lider Solidarności Piotr Duda zebrał pochwały za swoje wystąpienie w Sejmie, gdy walczył jak lew o referendum w sprawie emerytur, ale komplementy usłyszał również za to, że nie obraził się na premiera. Rozgrzany debatą Donald Tusk użył słowa "pętak", ale tak sprytnie i zawile zbudował zdanie, że po przerwie w obradach (wykorzystanej na przeproszenie Dudy) przekonywał posłów, że to nie lidera związku miał na myśli.

Posłowie PiS i Solidarnej Polski okropnie się postawą premiera zbulwersowali, lecz sam Duda pokazał klasę, bo machnął ręką, że niby u nich na Śląsku nie takie padają wyrazy, więc nie ma o czym mówić. Być może miał także w pamięci, że od wielu miesięcy premier ogląda transparenty zainspirowane hasłem "Tusk, ty matole, twój rząd obalą kibole", a ktoś często obrażany może odreagować w najmniej spodziewanym momencie.

Tak czy owak, "pętak" Tuska był słabszy od inwektyw byłego premiera Leszka Millera, który, stojąc na sejmowej mównicy, nazwał przeszkadzających mu posłów Ruchu Palikota "naćpaną hołotą", nawiązując w oczywisty sposób do hasła legalizacji marihuany.

Zamiast zatem spodziewanego jednoczenia sił lewicowych obserwujemy brutalne okładanie się maczugami. Zresztą Palikot świadomie sprowokował szefa SLD, mówiąc, że "ma krew na rękach", bo jako premier wysłał polskich żołnierzy do Iraku. Jak by nie patrzeć, napaść na Millera trudno uznać za sprawiedliwą. Palikot nie ma jednak żadnych skrupułów, gdy liczy na poklask określonej grupy wyborców. Wtedy jest w stanie obrazić każdego. Niedawno w radiowej audycji powiedział, że przewodniczący episkopatu arcybiskup Józef Michalik "jest takim samym chamem jak Rydzyk". Była to reakcja na kpiny z posłanki Anny Grodzkiej, która dla sfer kościelnych i prawicy - co dobitnie pokazał poseł Jan Dziedziczak, zwracając się do niej per pan - jest facetem przebranym za kobietę. A z powodu zwalistych kształtów i fizjonomii śmieszy ich tak samo, jakby w damskie ciuchy przebrał się Andrzej Gołota.

Marek Suski, kolega Dziedziczaka, też ma duże poczucie humoru, co udowodnił, nazywając "Murzynkiem" jedynego w polskim parlamencie ciemnoskórego posła Johna Goldstona. Wielkiej afery z tego nie było, bo ten ostatni zachował się podobnie jak Piotr Duda i nie nadął się jak balon.

Co tam jednak nasze prostackie, prowincjonalne pyskówki... W Wielkiej Brytanii właśnie wybuchła bomba - w najnowszej książce Lady Colin Campbell pojawia się sugestia, że matka królowej Elżbiety II została spłodzona przez Lorda Glamisa z Marguerite Rodiere, francuską kucharką w jego posiadłości. Wśród argumentów potwierdzających taką tezę jest i taki, że książę Winsdoru - znany też jako król Edward VIIII, dopóki nie abdykował dla pani Simpson - zwracał się do matki Elżbiety II per "cookie" (słodki herbatnik), a perfidna ironia miała się przejawiać w tym, że nie był to dowód czułości, lecz nawiązanie do słowa "cook" (kucharz).

Gdyby przyjąć za dobrą monetę hipotezę Lady Colin Campbell, znaczy to, że władczyni dumnego imperium jest potomkinią... bękarta. To ci dopiero obraza!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska