Boy urodził się w 1975 roku w Warszawie. Przypuszczalnie w cyrku lub zoo, tego nikt nie jest pewien. – W tamtych czasach nadwyżki zwierząt chętnie przekazywano cyrkom. Tak też się stało z Boyem. Od najmłodszych lat, a być może od urodzenia, przebywał w bazie cyrkowej w Julinku pod Warszawą, gdzie próbowano z niego zrobić artystę. Na szczęście się nie dał. Stwierdzono, że jest "mało inteligentny i nie nadaje się do tresury". Tak w 1984 roku trafił do naszego zoo – opowiada historię szympansa Mirosław Piasecki, kierownik działu hodowlanego wrocławskiego zoo.
Gdy Boy trafił do Wrocławia był już dorosłym samcem, a wkrótce jego towarzyszkami zostały szympansice Kasia i dużo starsza Perła. Wszyscy zamieszkali razem w starej Małpiarni. Boy i Kasia wychowali kilka młodych, a ich dzieci Solo i Bobbie żyją do dziś.
Boy podbijał serca szympansic. – W 2000 roku, gdy szympansy ze starego pawilonu i z pawilonu człekokształtnych połączono i utworzono z nich jedną grupę, Boyem zaopiekowała się Kizi, która po prostu poderwała go Kasi. Ten nowy związek trwał 13 lat – opowiada Mirosław Piasecki. - Samice dogadały się między sobą i nie walczyły o Boya, ale były na siebie obrażone – traktowały się jak powietrze. – Nie było mowy o wzajemnym iskaniu, wspólnej zabawie, czy innych jednoczących kontaktach – mówi Piasecki.
Ulubionymi przysmakami Boya były jabłka, kapusta pekińska, cebula, gałązki wierzbowe, mlecz i - oczywiście - banany. Przekąsił też czasami larwy mącznika lub gotowane mięso.
Gdy Boy akurat nie jadł, nie spał i nie iskał innych szympansów, bawił się ze swoim synem Bobbim, a najbardziej lubił grać z nim w piłkę. – Opiekunów traktował jednakowo, nie miał sympatii, czy antypatii. Natomiast lekarzy bał się i często reagował na ich widok wrzaskiem – wspomina Mirosław Piasecki.
Niestety, Boy chorował na reumatyzm, a w ostatnich latach zmiany pogłębiły się. Szympans musiał być nie tylko leczony pigułkami, ale też masowany przez swoich opiekunów. Kizi nauczyła się tego od nich i sama masowała Boya stopami. – Odejście Boya, oprócz opiekunów najsilniej, odczuły Kizi i Kasia. Długo wąchały i oglądały miejsce, gdzie zwykle przebywał i długo wyglądały za nim przez szybę – mówi Mirosław Piasecki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?