ZOBACZ TEŻ: POGRZEB KAMILA ZABITEGO NA RÓŻANCE (ZDJĘCIA)
Tomasz M. sam zgłosił się do prokuratury. Ma ślady pobicia. Wstępnie został przebadany przez biegłych lekarzy. Teraz będzie musiała zostać sporządzona szczegółowa opinia dotycząca tego czy ślady te mogły powstać w nocy z czwartku na piątek.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Adrian - jeden z poszkodowanych mężczyzn (ten, który został raniony ale przeżył) - był już karany za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Z kolei Tomasz M. nigdy nie był karany ani notowany przez policję.
Koledzy i koleżanki zabitego Kamila, których spotkaliśmy w miejscu zdarzenia w poniedziałek, przekonywali nas, że to niemożliwe by Kamil kogoś napadł. - Nie był agresywny. Spokojny, chudziutki taki - mówiła nam jego koleżanka. - Nie był agresywny.
Na przystanku w miejscu, gdzie doszło do tragedii, tuż obok przejścia dla pieszych palą się świeczki. Ktoś postawił zdjęcie Kamila. Ktoś inny położył tam koszulkę.
- Ktoś nie miał pieniędzy, żeby kupić znicz, to zdjął swoją czapkę i położył - opowiada koleżanka Kamila. - To był bardzo dobry chłopak. Zginął, bo ruszył na pomoc koledze - dodaje.
Dziewczyna opowiada, jak to, jej zdaniem, wyglądało. Było to w piątek, około 4 nad ranem. Kamil razem z kolegą szli do domu. Mieli zaczepić mężczyznę, który stał na przystanku. Poprosili o papierosa. A ten wyciągnął nóż i zaatakował. Najpierw kolegę, a później Kamila, który stanął w jego obronie.
Zabójstwo na Różance rozpoczęło krwawy wrocławski weekend.
Na ciąg dalszy serii niebezpiecznych zdarzeń czekaliśmy tylko do następnej nocy - z piątku na sobotę. Na 48 godzin do policyjnego aresztu trafił pracownik ochrony pubu PRL we wrocławskim Rynku. Jeden z gości twierdził, że został pchnięty nożem przy wyprowadzaniu go z pubu. Ochroniarze twierdzą, że to nieporozumienie. Wyprowadzany przed lokal wywrócił się, stłukł butelkę, którą miał w tylnej kieszeni spodni i... skaleczył się w pośladek.
Czy tak było naprawdę ? Policja nie udziela żadnych informacji w tej sprawie.
Wreszcie w niedzielny wieczór - tuż po zakończeniu marszu narodowców w rocznicę 11 listopada - grupa przeszło stu napastników zaatakowała squat Wagenburg przy ul. Na Grobli. Czytaj więcej na ten temat, zobacz zdjęcia
Wiele wskazuje na to, że napastnicy byli uczestnikami "Marszu Patriotów". Z nieoficjalnych informacji wynika, że policja ma nagrania z monitoringu. Widać na nich, jak grupa idzie spod pomnika Bolesława Chrobrego, gdzie skończył się marsz, wprost pod Wagenburg.
Spod pomnika szło kilkudziesięciu napastników. Kolejni dołączyli na miejscu. Zdemolowali squat i zaparkowane na posesji samochody. Jeden z mieszkańców został ciężko pobity. Policja pojawiła się w miejscu napadu około 10 minut po ucieczce sprawców. Zatrzymano cztery osoby, ale wczoraj zwolniono je do domu, nie stawiając żadnych zarzutów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?