Funkcjonariusze z wrocławskiej drogówki przyznają, że często są wzywani na rondo Havla, by rozstrzygnąć z czyjej winy doszło do zderzenia aut. Na skrzyżowanie z każdego kierunku prowadzą dwa pasy. Zdaniem funkcjonariuszy najczęściej wygląda to tak, że dwóch kierowców wjeżdża jednocześnie na rondo. Pojazdy jadą równolegle do siebie. Na wysokości pierwszego zjazdu kierowca jadący wewnętrznym pasem decyduje się zjechać. Wtedy zazwyczaj dochodzi do kolizji, bo kierowca auta przemieszczającego pasem zewnętrznym chce zjechać dopiero na kolejnym zjeździe. Policjanci przyznają się, że często zmotoryzowani, którzy zajeżdżają drogę drugiemu autu są przekonani, że winny jest kierowca jadący po zewnętrznej stronie.
– Przecież on powinien zjechać najbliższym zjazdem, bo jedzie zewnętrznym pasem – tłumaczą. Funkcjonariusze wyjaśniają, że nie ma tam takiego obowiązku. – Często kierowcy traktują te skrzyżowanie jako rondo turbinowe, czyli takie, gdzie wjeżdżając skrajnym pasem, musimy od razu zjechać na najbliższym zjeździe – wyjaśniają.
Urzędnicy z Wydziału Inżynierii Miejskiej wrocławskiego magistratu obiecują, że przyjrzą się skrzyżowaniu. Jeżeli potwierdzi się, że często dochodzi do kolizji, postarają się je jakoś dodatkowo oznakować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?