Sprawą zajęła się reporterka Malwina Gadawa:
- Nie rozumiem dlaczego nikt nie pilnuje tego, aby pasażer kupujący bilet czuł się bezpiecznie. Wszędzie przy kasie może stać tylko jedna osoba - natomiast na dworcu nie dość, że nikt się do tego nie stosuje, to jeszcze bezczelnie patrzy ile płacę i próbuje wymusić na mnie oddanie reszty! Parę dni temu znowu miałam podobną sytuację i w momencie, gdy odmówiłam tej pani, to usłyszałam obelgi i wyzwiska w moim kierunku zarówno po polsku jak i całą masę krzyków po romsku. Cała sytuacja powtarzała się w kierunku każdej z osób w kolejce do kasy. Obawiam się o swoje bezpieczeństwo, ponieważ nie mam pewności, czy taka osoba zachowując się agresywnie następnym razem po prostu nie wyrwie mi portfela lub z ataków słownych przejdzie w atak fizyczny - zastanawia się Urszula Kopij.
Krzysztof Balawejder, prezes zarządu wrocławskiego Polbusu, który jest właścicielem dworca mówi, że problem jest doskonale znany. - Jesteśmy w ciągłym kontakcie z dzielnicowym, któremu podlega teren dworca. Na dworcu jest firma ochroniarska, która czuwa nad bezpieczeństwem podróżnych. Robimy także rozeznanie wśród innych firm ochroniarskich.
Krzysztof Balawejder dodaje, że trudniej o bezpieczeństwo w dużych obiektach, szczególnie także na terenach otwartych ochroniarze nie są w stanie za wszystkimi chodzić. Balawejder apeluje do klientów o to, żeby za każdym razem, kiedy będą mieli problem zgłaszali go ochronie, która ma swoje pomieszczenie na terenie dworca. - Każdemu pracownikowi można przekazać swoje uwagi, on w każdej chwili wezwie ochronę. Na peronach są domofony, więc zawsze można także zadzwonić do dyspozytora, który wezwie pomoc. Na dworcu mamy także monitoring, które również może pomóc w takich sytuacjach - mówi prezes Polbusu.
Grzegorz Muchorowski z wrocławskiej Straży Miejskiej mówi, że strażnicy wspólnie z policją patrolują teren dworca. Jednak problem w tym, że osoby, które żebrzą widząc funkcjonariuszy zaprzestają takiego działania. - W tej kwestii bardzo trudno komuś udowodnić na gorącym uczynku żebranie oszukańce i natarczywe, bo takie osoby bardzo się pilnują. Zawsze za to reagujemy na skargi mieszkańców - mówi Grzegorz Muchorowski.
Muchorowski dodaje także, że podstawowy błąd, jaki robią klienci dworca to dawanie pieniędzy żebrzącym. - Nigdy nie powinniśmy się uginać. Dopóki ktoś będzie im dawać pieniądze, to oni będą przesiadywać na dworcu - mówi Muchorowski.
Kamil Rynkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu przypomina, że osoby które żebrzą w sposób natarczywy i oszukańcy mogą być ukarani aresztem, a nawet więzieniem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?