Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mój reporter: Co z wojną gangów we Wrocławiu?

BJO, MAR
Przemysław Wronecki
- Co z wojną gangów we Wrocławiu? Czyżby sprawa ucichła? - pyta nasz czytelnik Marcin Ziętek.

Sprawę wyjaśniają nasi reporterzy Bartosz Józefiak i Marcin Rybak:

W sierpniu tego roku wrocławianie byli świadkami krwawej wojny gangów. Do walki stanęły dwie rywalizujące grupy: "bramkarzy", których liderem był "Adrian" oraz gangu powiązanego z małą firmą na osiedlu Gaj - ludzi, którzy od lat handlowali we Wrocławiu heroiną.

"Bramkarze" dopiero chcieli wyrobić sobie pozycję w półświatku. Grupy rywalizowały o wpływy we Wrocławiu. Wojna zaczęła się w czwartek 16 sierpnia, kiedy czterech zamaskowanych sprawców, członków grupy z Gaju, napadło i skatowało drewnianymi pałkami 30-letniego mężczyznę.

Pobity 30-latek miał kolegów wśród "bramkarzy", którzy zdecydowali się go pomścić. Następnego dnia "bramkarze" kilkunastoosobową grupą pojechali na Świeradowską, żeby "porozmawiać" z gangiem z Gaju. Nie przewidzieli, że ich przeciwnicy zaczną strzelać. Grupa z Gaju ostrzelała czarne bmw "bramkarzy, jednego z nich postrzelili w nogę.

We wtorek, 21 sierpnia Rafał W., właściciel bmw i członek grupy "Adriana" został zraniony maczetami i nożami na skrzyżowaniu ulic Kamiennej i Drukarskiej. Jeszcze we wrześniu pisaliśmy, że do Wrocławia mieli zjechać płatni zabójcy z jednym celem - zamordowaniem "Adriana".

Emocje w przestępczym półświatku sięgały zenitu, jednak do eskalacji konfliktu nie doszło. Problemu nie rozwiązała też policja. Choć pierwsze zatrzymania miały miejsce już 22 sierpnia, według naszych informatorów rozpoznanie funkcjonariuszy w tej sprawie było zbyt słabe, by od razu zneutralizować zagrożenie.

Co więc się stało? Są dwie wersje zdarzeń. Według jednej z nich, przestępcy przestraszyli się szumu, który sami stworzyli. O ich porachunkach rozpisywały się media, nacisk na organy ścigania, by szybko zająć się sprawą, był bardzo duży. Porachunki lepiej załatwiać z dala od błysku fleszy, dlatego gangsterzy postanowili odłożyć krwawe porachunki na później, kiedy sprawa przycichnie.

Według drugiej, bardziej prawdopodobnej wersji, gang z osiedla Gaj oraz ich lider "Bolek" po prostu wygrali starcie. Gang "bramkarzy" przegrał trzy konfrontacje. Eskalacja konfliktu nie była potrzebna, bo "Adrian" i jego grupa uznali zwycięstwo "Bolka", ustąpiła i wycofała się ze strefy wpływów grupy z Gaju.

Gangsterzy być może wzajemnie sobie "odpuścili", nie oznacza to jednak, że o sprawie zapomniała policja i prokuratura. - W tych sprawach trwają działania - to jedyna oficjalna informacja, jaką otrzymaliśmy od rzecznika wrocławskiej prokuratury Małgorzaty Klaus.

Nieoficjalnie, ze źródeł bliskich organom ścigania, usłyszeliśmy że wokół uczestników sierpniowych porachunków budowane są większe sprawy. Zarzuty, które mieliby usłyszeć będą dotyczyć nie tylko ostatnich wydarzeń, ale też ich wcześniejszej przestępczej działalności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska