Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mniej polityki, więcej koszykówki

Wojciech Koerber
Puk, puk, czy to nowa RP? I kto jest naszym szefem? Wciąż Donald Nie Jadam Obiadów z Obcymi Tusk, czy może ten niedużych rozmiarów krzykacz, co - jak piszą w internecie - nie potrafi założyć rodziny, nie potrafi prowadzić samochodu, nie potrafi używać komputera i nie potrafi zrobić zakupów, ale twierdzi, że najlepiej w kraju potrafi rządzić?

To pierwsze, założenie rodziny znaczy, też mi jeszcze nie wyszło, wszelako zakładam, że się uda. Choć wątpię, by już w tej kadencji. Zakładam też, że nie uda się wykopać ze stadionów piłkarskich chamstwa i bandytyzmu.

Bo było, jest i będzie, po prostu, bo gdzieś trzeba siłę pokazać, a gdzie lepiej, jak na oczach kamer i w grupie, nie w pojedynkę. Gdy telewizja zauważy, a prasa napisze. Jak zresztą to paskudztwo wykopać, skoro tym z prawa pojęcia się poplątały i bandytów zwą teraz patriotami? To teraz pan Staruch i inni panowie, narodowi bohaterowie, jak powstańcy niemalże. Oto właśnie barwy kampanii. A świętości już nie ma. Ci bandyci w zaciągniętych kapturach odwiedzili ostatnio stołeczne derby Legia - Polonia w kategorii 9-latków. By pobluzgać na maluchów w czarnych koszulach ("mama cię nie kocha, bo do Polonii zapisała"), odpalić race, na-straszyć, przerwać mecz. Nie obejrzeć, lecz przerwać właśnie. To gdzie tu patriotyczna miłość do piłki? Raczej patologiczna do awanturnictwa. Słyszałem gdzieś relacje rodziców tychże maluchów. "Tataaa, gdzie mamy następny mecz? Na tym samym stadionie? To ja już nie chcę iść na trening".

Za dużo tej polityki, także we wrocławskim koszu. Dziś w komunikatach prasowych czytam, że 17-krotni mistrzowie kraju występują jednocześnie i w II lidze (u Schetyny), i w ekstraklasie. Tzn., że herb Śląska został rozszarpany i ktoś do tego dopuścił. Nie lubię jednak, jak to mamy w zwyczaju, krytykować wiecznie wszystkiego. No więc jasna strona Księżyca jest taka, że oto znów mamy w mieście mnóstwo koszykówki. Że znów są z nami Wójcik, Łopatka, Skibniewski i Hyży. Że prawdziwi fani basketu - nie polityczni klakierzy - znów mają gdzie pójść. A małolaty gdzie trenować i co weekend podwójną możliwość podpatrywania idoli. W kulturalnej, jak sądzę, wciąż atmosferze. Chcesz się liczyć towarzysko, musisz chodzić na koszykarski Śląsk - tak to przecież jakiś czas temu we Wrocławiu wyglądało. Co zresztą bywało i śmieszne, gdy pokazywać zaczęli się ci, co jeszcze kilka lat wcześniej mieli opory, by przebrać się na WF-ie w krótkie spodenki i koszulkę. Znam sprawę choćby ze swojego XII LO.

Miejski trend kazał na baskecie się pokazywać i już. A krótkie spodenki wystarczają, by tę dyscyplinę uprawiać. Jest piękna dlatego, że dla nas wszystkich. Dla mas. No a takie rajdy samochodowe czy tenis? Z reguły to sport nie dla najlepszych, lecz dla najbogatszych. Często dla rozkapryszonych dzieci bogatych rodziców. Jak to mówią, zawód - syn. Lepiej bez nazwisk, gdy chodzi o wrocławskie rajdy, lecz pannie Radwańskiej to już kibicuję z całego serca. Przy kasie jest - tylko wczoraj zarobiła 0,8 mln dolarów - a niezepsuta, do tego trzyma się z dala od politycznego bagna. I ma to szczęście, że z trybun może ją zbluzgać jedna tylko osoba. Żaden bandyta, lecz... własny ojciec. Nawiedzeni rodzice w sporcie to jednak temat na inną bajkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska