Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Ignerski: Polska, czarno-biała koszykówka

Paweł Kucharski
Wojtek Wilczyński
Rozmowa z Michałem Ignerskim, byłym graczem Śląska Wrocław, a obecnie Besiktasu Cola Turka Stambuł

Jak się Panu żyje w Turcji? Przyzwyczaił się Pan do tamtejszej kultury, stylu życia i kuchni?
W Turcji żyje się dobrze, a Stambuł jest miastem o niezwykłej historii i ma specyficzny klimat. Ludzie również są specyficzni, ale to trzeba zobaczyć na własne oczy, bo opowiadać można by długo. Jeżeli chodzi o jedzenie, faktem jest, że kebaby można spotkać na każdym rogu ulicy, ale ja ich nie jadam (śmiech). Inne tradycyjne tureckie potrawy są bardzo dobre. Szkoda tylko, że bez wieprzowiny (śmiech).

A kibice koszykarscy Besiktasu, Galatasaray i Fenerbahce są do siebie równie wrogo nastawieni, jak ci piłkarscy?
O tak, oni toczą między sobą swoistą wojnę. Głównie dzieje się tak na meczach piłki nożnej, ale gdy dochodzi do koszykarskich derbów, to na meczach również jest mieszanka wybuchowa. Besiktas, Galatasaray i Fenerbahce to najstarsze kluby w Stambule, a ich kibice są naprawdę żywiołowi.

Twoim kolegą w Besiktasie jest Allen Iverson, niegdyś wielka gwiazda NBA. Jakim jest on człowiekiem?
Allen Iverson jest otwartym i bardzo wesołym gościem. Był bardzo zmobilizowany, kiedy do nas przychodził i zależało mu na dobrzej grze. Chciał się zaprezentować z jak najlepszej strony. Niestety, gdy dochodził do naprawdę dobrej formy, doznał kontuzji i musiał wyjechać. Podobno ma wrócić do nas, ale nie wiem, czy to dobrze zrobi drużynie.

Dlaczego?
Jego przyjazd przypomina mi nasze najgorsze chwile w tym sezonie. Ale na pewno nie winię za to Allena, bo on starał się pomagać jak tylko mógł. Gdy jest w formie, to naprawdę nikt nie potrafi go zatrzymać. Nasz zespół jednak zmienił styl gry, jest nowy trener i trzech nowych zawodników. Gramy dobrą, zespołową koszykówkę i będziemy walczyć w play-off.

Nie tak dawno brał Pan udział w konkursie rzutów za trzy punkty przy okazji Meczu Gwiazd ligi tureckiej. To chyba duże wyróżnienie?
Mecz Gwiazd to przede wszystkim dobry przerywnik i zabawa w weekend pomiędzy meczami. Brałem udział w konkursie rzutów za trzy punkty i mam niedosyt, bo nie udało mi się wygrać (śmiech). Wydaje mi się, że jestem ważnym graczem swojej drużyny i to się liczy. Liga turecka to naprawdę mocne rozgrywki i jak analizuję składy poszczególnych drużyn, to dociera do mnie, że dystans do hiszpańskiej ekstraklasy coraz bardziej się zaciera.
Często wraca Pan myślami do czasów gry w Śląsku?
Śląsk to dwa lata fantastycznych wspomnień. Mieszkam we Wrocławiu i uwielbiam to miasto. Koszykówka w Polsce bez Śląska jest czarno-biała. Wierzę, że wreszcie trafi się grupa ludzi, która wspólnymi siłami zrobi dla tego miasta coś wyjątkowego. Liczę jednak na to, że Śląsk będzie reaktywowany ze spokojem, z myślą o przyszłości i szkoleniu. To klub, który powinien być tak zbudowany, aby walczył o złoto i grę w Eurolidze. Często mówiłem to kolegom w Hiszpanii i mówię to też tym w Turcji, że mają oni duże szczęście, iż mogą grać na wysokim poziomie w koszykówkę i jednocześnie mieszkać w swoim domu z rodziną. Już 9 sezonów występuję poza Polską. Marzy mi się powrót do Wrocławia i gra o złoto w Hali Ludowej. Zobaczymy, co z tego wyjdzie (śmiech).

Podobno Przemysław Koelner dzwonił już do Pana z propozycją gry w reaktywowanym Śląsku.
Tak, rozmawialiśmy na temat ogólnej sytuacji i planów tak Śląska, jak i moich. Powiedzmy, że znamy swoje zdania. Na konkrety, jeżeli do takich dojdzie, przyjdzie czas po sezonie.

Od kilku tygodni PZKosz ma nowego prezesa. Romana Ludwiczuka zastąpił Grzegorz Bachański. To dobry wybór dla polskiej koszykówki?
Bardzo podoba mi się plan i sposób myślenia nowego prezesa. Mam nadzieję, że otworzy drzwi nowym ludziom, którzy bez układów i zobowiązań będą chcieli w sposób nowoczesny zmieniać obraz koszykówki w Polsce. Potrzeba konsekwencji, pomysłów, profesjonalnej rozmowy i kultury wzajemnego traktowania. Później przyjdzie czas na pieniądze, które niektórzy wymieniają na samym początku... Środowisko koszykarskie musi być spójne i zgrane, pracować na sukces całej dyscypliny, a nie rzucać sobie kłody pod nogi i liczyć na to, że ktoś się wyłoży.

Czy niepokoi Pana fakt, że na kilka miesięcy przed mistrzostwami Europy na Litwie reprezentacja Polski nie ma selekcjonera?
O trenerze nie ma co mówić, bo to niełatwa sytuacja. Tegoroczne mistrzostwa będą takie same jak każde, czyli ciężkie. Tam nie ma słabych drużyn. Ja chcę tylko widzieć w reprezentacji pięciu rozgrywających, którzy biją się o miejsce w składzie. To samo dotyczy skrzydłowych i centrów. Chcę zobaczyć tych młodych chłopców, którzy odnieśli sukces. Ilu z nich przebije się na najwyższy europejski poziom? Czy ktoś zapewnia im teraz odpowiednie szkolenia, czas na boisku i wsparcie psychiczne? Jestem optymistą i wierzę, że da się lepiej, że będziemy kiedyś mieli mocną ligę oraz reprezentację i nie będziemy musieli dawać paszportów obcokrajowcom, żeby się ratować...

Michał Ignerski

Data ur.: 13 sierpnia 1980
Wzrost: 207 cm
Przebieg kariery: AZS Lublin, SMS Warka,Bacone JC (USA), Oklahoma JC (USA), Mississipi State (USA), Śląsk Wrocław, Ovarense Aerosoles (Portugalia), Anwil Włocławek, Caja San Fernando (Hiszpania), San Sebastian Gipuzkoa (Hiszpania), Besiktas Stambuł (Turcja).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska