Firmy, które walczą o zlecenie warte ponad 700 mln złotych, uaktywniają się. Konsorcjum z Max Bögl na czele, które walczy po odwołaniu o prawo do budowy wrocławskiego stadionu, w czwartek ogłosiło, że jest gotowe do negocjacji o obniżenie ceny.
- Gdy tylko zażyczy sobie tego inwestor, jesteśmy gotowi i czekamy na propozycje korekt w projekcie - przyznał Falk Rohmberger, prokurent firmy Max Bögl Polska.
Oszczędzić można m.in. na materiałach, z których ma powstać arena. Przedstawiciele niemieckiej firmy przyznają jednocześnie, że gdyby dopiero teraz mieli zaoferować cenę za stadion, wyceniliby swoją pracę na tym samym poziomie.
- Mimo kryzysu, cena za stadion najprawdopodobniej byłaby taka sama, bo teraz euro jest droższe w stosunku do złotówki - przyznawał prokurent.
Przedstawiciele firmy zaznaczali też, że uszanują każdy wyrok sądu. Po niekorzystnym nie będą się już nigdzie odwoływać.
Miasto już wcześniej zapowiadało odchudzenie projektu stadionu i przy tej deklaracji zostaje. Urzędnicy chcą znaleźć oszczędności m.in. na konstrukcji dachu i na elementach aluminiowych. Chodzi o około 30 mln złotych, które mają dzięki temu zostać w miejskiej kasie.
- Oszczędności mają jednak nie wpłynąć na komfort kibiców ani na zaprojektowany wygląd areny - tłumaczy Paweł Czuma, dyrektor biura prasowego urzędu miasta we Wrocławiu.
- Cała dyskusja wokół ceny wrocławskiego stadionu wzięła się stąd, że Gdańsk odchudził cenę przed przetargiem, a my zrobimy to dopiero po. W dodatku areny różnią się od siebie szczegółami technicznymi - dodaje rzecznik.
Wrocławska arena nie ma np. projektu wykonawczego i jego wykonanie spada na zwycięzcę przetargu. Urzędnicy wyliczają, że nasz stadion ma powierzchnię użytkową większą o 15 tys. metrów kwadratowych. Trzeba na niego zużyć dwa razy więcej betonu niż na arenę w Gdańsku. Do zbudowania kolosa na Maślicach potrzeba w dodatku 14,5 tysiąca ton stali, gdy w Gdańsku tylko 6 tys. ton.
- Różnica jest też choćby dlatego, że Wrocław zażyczył sobie dość ekskluzywnych siedzeń - mówią przedstawiciele Max Bögl.
Miasto broni się jednak, że to żadne luksusy.
- Są zaledwie o 30 procent droższe od tych, które teraz są na stadionie przy Oporowskiej, a chcemy, żeby stadion trzymał europejski poziom - mówi Michał Janicki, odpowiedzialny z ramienia miasta za budowę areny.
Z czego konkretnie miasto zrezygnuje i jakie to da dokładnie oszczędności, dowiemy się zaraz po podpisaniu umowy z wykonawcą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?