Pracowite lato ma niewątpliwie także Marek Krajewski, wrocławski pisarz, który wymyślił z kolei policjanta Eberharda Mocka. Takiego glinę, co to tęgo pije, gania za kobietami, łamie regulaminy i zasady służby. Ale jest zarazem postrachem kryminalistów i najbardziej perfidnych złoczyńców w przedwojennym Wrocławiu, czyli Breslau. Właśnie teraz wydał kolejną książkę: „Mock. Ludzkie zoo”, z którą wyrusza w trasę promocyjną po Polsce. Nie ukrywam, że czytam jeszcze ciepłe książki Krajewskiego, czyli co roku jesienią, gdy tylko świeży tom opuści drukarnię i trafi na księgarską półkę. Intryga, zbrodnia, powikłane powiązania, owszem... Ale najbardziej mnie cieszy tło i sceneria, w jakiej rozgrywają się wymyślane przez pisarza przygody Mocka. Obrazy, klimat, język Wrocławia, a także Lwowa, gdzie toczyła się akcja jego książek. Tego Krajewski nie wymyśla, tylko przypomina, jak było.
Pisarz ucieszył mnie swoim piątkowym wywiadem w naszej gazecie, gdzie zapowiedział, że planuje napisać, rok po roku, jeszcze osiem książek kryminalnych. Aż mu stuknie sześćdziesiątka. Wtedy będzie miał ich na koncie 25 i sobie poluzuje z pisaniem. Zadeklarował też, że będzie walczył w kolejnych tomach z powielaniem się, które jest naturalnym zagrożeniem w przypadku długich seriali - nie tylko w papierze. Choć z tym powielaniem to różnie bywa. Gdy oglądamy agenta Bonda czy porucznika Borewicza, co chwilę łapiemy się na tym, że w poprzednich odcinkach już coś podobnego było. I co? I oglądamy dalej.
Po swojemu i na maksa zarobiony jest tego lata detektyw Krzysztof Rutkowski. Rok temu kupił pałacyk w podgłogowskim Szczepowie. Ostatnio zaś stał się właścicielem sporego pensjonatu w Lądku-Zdroju. Ale okazuje się, że do pałacyku zajeżdża dość rzadko i wciąż szuka firmy, która go wyremontuje. Tempo życia i liczne zadania spowodowały też, że pasjonat nabył po obejrzeniu go... na zdjęciach, bo nie miał czasu pojawić się osobiście.
Nie obijają się też ludzie na budowie ekspresowej „trójki”. Pracują nawet w soboty. Ale co z tego. Kilka dni temu robotnicy zablokowali wjazd na budowę S3, bo firma, która ich wynajęła, nie płaci im pensji od marca! Kiedyś mówiono: Bez pracy nie ma kołaczy. Teraz trzeba pracować i jeszcze nie dać się wykiwać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?