Od jego powieści (z „Breslau” w tytule, o przygodach Eberharda Mocka) nie można się oderwać. Równie wciągające są losy prywatnego detektywa (rodem ze Lwowa, który zamieszkuje we Wrocławiu) – Edwarda Popielskiego.
Najnowszy kryminał Marka Krajewskiego jest już na finiszu. Oznajmił to sam autor na swoim profilu na Facebooku, 2 marca:
(...) Zbliżam się do końca mojej nowej powieści, która ukaże się we wrześniu bieżącego roku. Zostały mi cztery duże sceny, których napisanie zajmie mi w sprzyjających okolicznościach dwa dni, w niesprzyjających – cztery. W rozpoczynającym się tygodniu postawię ostatnią kropkę! (...)
Krajewski zdradza mało szczegółów, o czym będzie jego książka: (...) Akcja mojej nowej powieści rozgrywa się we Wrocławiu w roku 1956. Edward Popielski, krzepki i pełen sił witalnych siedemdziesięciolatek, pracuje jako pełnomocnik pewnego adwokata, czyli de facto – jako prywatny detektyw. Prowadzi śledztwo w sprawie tajemniczych samobójstw. (...)
Autor przynał sie też do małego błędu w czasie pisania kryminału, przez który będzie musiał przerobić część powieści:
(...) Jedna z początkowych scen rozgrywa się obok dzisiejszego komisariatu policji (niegdyś Milicji Obywatelskiej) przy ulicy Grunwaldzkiej. (...) Ów komisariat pojawia się jeszcze kilkakrotnie – w scenach, gdzie opisuję okolicę, w której Popielski mieszka. (...)
Po czasie pisarz sprawdził bowiem lokalizację komisariatów we Wrocławiu w latach 50. i okazało się, że na Grunwaldzkiej nie było żadnego: (...) Będę musiał przekształcać, może nawet przepisywać na nowo kilka scen.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
