Byłem pod dużym wrażeniem relacji mojej mamy, która parę tygodni temu została zaszczepiona na covid. W jej przychodni działającej w mieście powiatowym na Dolnym Śląsku wszystko zagrało jak w zegarku. Przyszła na wyznaczoną godzinę, uprzejmie i kompetentnie ją obsłużono i bez problemów wróciła do domu. Teraz czeka spokojnie na drugą dawkę. Wniosek? Organizacja bez zarzutu, system działa, można być dumnym z bycia Polakiem.
Zachęcony tym doświadczeniem i ja zarejestrowałem się kilka dni temu przez infolinię na szczepienie. Wyznaczono mi nieodległy termin we wrocławskim szpitalu przy ul. Curie-Skłodowskiej. Dobre samopoczucie zburzyły jednak doniesienia, że pod tym szpitalem panuje chaos. Zamiast przyjść na wyznaczoną godzinę ludzie pojawiają się dużo wcześniej i ustawiają w długiej kolejce przed budynkiem, bo ochrona nie wpuszcza tłumu do środka. Na własne życzenie kotłują się w nerwach przez kilka godzin. Brak na to słów.
Z pozoru rozwiązanie jest proste. Zakładam, że ochroniarz rozeznaje się na zegarku. Niech nikogo nie wpuszcza do środka przed wyznaczoną godziną, którą każdy powinien mieć podaną w esemesie na swoim telefonie. Jeśli ktoś przyszedł trzy godziny przed terminem, to niech czeka trzy godziny, najlepiej na deszczu. W praktyce nie zawsze da się ludzi opanować, co przyznał nawet Roman Szełemej, lekarz i prezydent Wałbrzycha, gdzie szczepi się wyjątkowo szybko i sprawnie.
Niemniej mam apel do dyrekcji wrocławskiego szpitala. Proszę uczynić wszystko, byśmy nie musieli czekać godzinami na ulicy w upokarzającej kolejce. Jak w cywilizowanym kraju.
Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?