Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Likwidują szpital więzienny. Kryminaliści będą się leczyć z nami? I to bez kolejek

Marcin Torz
Więziennictwo nie ma pieniędzy na remont swojego szpitala. Czy chorzy więźniowie  będą leczeni w placówkach publicznych?
Więziennictwo nie ma pieniędzy na remont swojego szpitala. Czy chorzy więźniowie będą leczeni w placówkach publicznych? fot. Janusz Wójtowicz
Szpital więzienny przy ul. Kleczkowskiej ma zostać zlikwidowany. Tak planuje dyrekcja tego zakładu karnego. Dlaczego? - Nie ma pieniędzy na remont - tłumaczy Mariusz Jastrzębski, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej we Wrocławiu. - Decyzja zapadnie w ciągu kilku miesięcy - dodaje. Co to oznacza? - To, że chorzy więźniowie będą przewożeni do zakładu karnego w Krakowie. A jeśli tam nie będzie miejsc, to trafią do publicznych placówek we Wrocławiu - mówi Andrzej Kublik, ordynator więziennego szpitala przy ul. Kleczkowskiej.

Więźniowie, w tym najgorsi kryminaliści: mordercy i gwałciciele, będą transportowani do zwykłych szpitali i przyjmowani tam bez kolejki. Co więcej, towarzyszyć im będzie uzbrojona eskorta. Jeśli zostaną w szpitalu na dłużej, to przysługiwać im będzie oddzielna sala, strzeżona przez policjantów.

Ordynatora Kublika tłumaczenie o braku pieniędzy nie przekonuje. Bo przecież ochrona policyjna, konwój itd. też będą pochłaniały spore środki finansowe. - A co będzie, jeśli któregoś z bandytów będzie chciał ktoś odbić? - denerwuje się doktor Kublik.

Nie chcą mieć więźniów w swoich placówkach dyrektorzy wrocławskich szpitali. - Po prostu nie potrafię sobie tego wyobrazić - mówi Piotr Pobrotyn, dyrektor szpitala przy ul. Borowskiej.

A Michał Rataj, szef szpitala przy ul. Koszarowej, dodaje, że w jego lecznicy już teraz nie ma miejsc i pacjenci muszą leżeć na korytarzach.

POLICJANCI Z DŁUGĄ BRONIĄ W KOMINIARKACH WPROWADZAJĄ DO NASZEGO SZPITALA MORDERCĘ - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Policjanci z długą bronią w kominiarkach wprowadzają do szpitala zakutego w kajdany mordercę. Patrzą na to dzieci, starsi ludzie i inni pacjenci, którzy czekają na swoją kolej do lekarza. Kryminalista ma jednak pierwszeństwo i wchodzi do specjalisty pierwszy.

Już od początku przyszłego roku taki obrazek może stać się rzeczywistością we Wrocławiu. Jak to możliwe? Bo służba więzienna nie chce remontować szpitala w zakładzie karnym przy ul. Kleczkowskiej. - Decyzja jeszcze nie zapadła - mówi co prawda Mariusz Jastrzębski, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej we Wrocławiu. Ale dodaje, że na remont oddziałów pieniędzy po prostu nie ma.

W więziennym szpitalu przy ul. Kleczkowskiej są 34 łóżka. Zajętych jest 32. Kto na nich leży? Mordercy, gwałciciele i pospolici przestępcy. - Są po złamaniach czy samookaleczeniach - mówi Andrzej Kublik, ordynator więziennej placówki medycznej.
W teorii istnieje możliwość, że chory pacjent zostanie przewieziony do więzienia w Krakowie. - Ale tam jest tylko 18 łóżek... - dodaje Kublik. - Poza tym, nikt nie zaryzykuje przewozu pacjenta tak daleko, kiedy np. będzie miał atak wyrostka robaczkowego.

Pacjenci pozbawieni wolności, w publicznych placówkach służby zdrowia mogą liczyć na specjalne traktowanie. Mają pierwszeństwo i jeszcze przysługuje im osobna sala, której dzień i noc będą strzegli uzbrojeni policjanci.

Michał Rataj, dyrektor ds. medycznych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przyul. Koszarowej, nie ukrywa niezadowolenia z takiej perspektywy. - U nas leczymy wielu pacjentów. Często niestety leżą w łóżkach na korytarzach. Zatem nie wiem, gdzie w tej sytuacji mielibyśmy umieszczać chorych więźniów. Musielibyśmy bowiem zapewnić bezpieczeństwo nie tylko więźniom, ale pacjentom i personelowi. Umieszczać więźniów razem z pacjentami na jednej sali? Czy może pacjentów lokować na korytarzach, aby więzień leżał sam na sali? Czy w takiej sytuacji pacjenci nie zarzucą nam nierównego traktowania? - zastanawia się dyr. Rataj.

Zdenerwowania nie ukrywa także Piotr Pobrotyn, szef szpitala przy ul. Borowskiej. - Nie jestem sobie w stanie takiej sytuacji nawet wyobrazić - mówi. - Nasz szpital nie jest przygotowany do leczenia więźniów. Już teraz mamy spore problemy z pijanymi osobami po tym, jak zlikwidowano izbę wytrzeźwień. Jeśli do tego jeszcze dojdą przestępcy, to nie będzie dobrze - ostrzega Pobrotyn.

Decyzja jeszcze nie zapadła. Koszt remontu, zdaniem doktora Kublika, to kilka milionów złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska