Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legnica: Wypisali staruszkę do domu i nie poinformowali rodziny

Zygmunt Mułek
Zofia Sikorska była leczona na oddziale neurologii. Została wypisana nagle, bez powiadomienia rodziny chorej
Zofia Sikorska była leczona na oddziale neurologii. Została wypisana nagle, bez powiadomienia rodziny chorej Fot. Piotr Krzyżanowski
94-latka wróciła ze szpitala a bliscy nie wiedzieli. Rodzina uważa, że było zagrożenie dla życia staruszki.

Zofia Sikorska, 94-letnia legniczanka, pod koniec lipca doznała udaru. Trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, na oddział neurologiczny.

- Nasza rodzina codziennie przychodziła do babci - opowiada wnuczka (nazwisko do wiadomości redakcji). - Do leczenia nie mamy zastrzeżeń.

Ale rodzina ma wielki żal, że w miniony poniedziałek, nie informując o tym nikogo, staruszkę wypisano po dziewięciu dniach z oddziału. - Jeszcze w poniedziałek rano ordynator zapewniał mnie, że babcię wypisze w czwartek - wspomina wnuczka. - Do tego czasu chciałam załatwić opiekunkę. Ale gdy przyszłam w południe do szpitala, babci już tam nie było.

Wnuczka zadzwoniła do męża i poleciła mu, by jak najszybciej pobiegł do mieszkania staruszki. - Na podwórzu stała karetka. Babcia siedziała na siedzeniu w obsikanym pampersie. Sanitariusze wnieśli ją do mieszkania, rzucili recepty na stół i poszli. Jak to możliwe, żeby odwozić samotnie mieszkającą, ledwie kontaktującą staruszkę do domu? - złości się rodzina.

Według szpitala sytuacja nie wyglądała tak dramatycznie. - Tego dnia mieliśmy bardzo dużo przyjęć na neurologię - wyjaśnia Marlena Mokrzanowska, rzeczniczka szpitala. - Dlatego konieczne było wypisanie pacjentów, którzy mogli wyjść. Problemem było niezgranie terminu wypisania pacjentki z poinformowaniem rodziny. Nikt samej w domu by jej nie pozostawił - zapewnia rzeczniczka.

Rodzina zawiadomiła policję, że mogło dojść do zagrożenia życia staruszki. Sprawa jest badana.

Czasami subiektywne odczucia
Z Grażyną Sokołowską, rzeczniczką praw pacjenta przy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym, rozmawia Zygmunt Mułek

Czy zajmuje się Pani sprawą pacjentki Zofii Sikorskiej?
Nie, bo nikt nie złożył skargi.

Ale pacjenci skarżą się na personel?
Oczywiście. Są niezadowoleni, bo muszą czekać na przyjęcie w poradni. Skarżą się, że nie zostali należycie obsłużeni. Czasami są to bardzo subiektywne odczucia pacjentów, ale też i takie, w których mają rację. I kończy się to tym, że szpital przeprasza pacjenta. Każdą sprawę wyjaśniamy.

Dużo ma Pani spraw do załatwienia?

Tylko w tym roku 651. Jest bardzo dużo pacjentów, którzy są przyjmowani do szpitala, ale nie mają ubezpieczenia zdrowotnego. Muszę im tłumaczyć, jak po wypisaniu powinni załatwiać formalności. Pomóc im to zrobić. Inni chorzy, których też jest dużo, powinni trafić do zakładów opiekuńczych. W takich przypadkach jest sporo do załatwienia.

Warto się do Pani zwracać o pomoc?

To każdy powinien ocenić sam. Ale mogę wiele spraw załatwić od ręki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska