Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Zanussi: Ludzie wykorzenieni są bezbronni

Małgorzata Matuszewska
Krzysztof Zanussi – filmowiec, fizyk i filozof
Krzysztof Zanussi – filmowiec, fizyk i filozof Paweł Skraba
Z Krzysztofem Zanussim, reżyserem filmu „Obce ciało”, który 5 grudnia znajdzie się na ekranach kin, po przedpremierowym pokazie w Kinie Nowe Horyzonty rozmawiała Małgorzata Matuszewska.

Katarzyna i Angelo w Pana filmie zakochują się, po czym dziewczyna chce wstąpić do klasztoru. W dzisiejszej rzeczywistości zmaganie się z wątpliwościami wiary jest bardziej dotkliwe, niż było dawniej?
Nie, myślę, że mniej. Jeśli miałbym być hipotetycznym historykiem, powiedziałbym, że naprawdę trudny był XIX wiek, wtedy przewaga rozumu wydawała się niepodważalna, bardzo mocna. Dziś jest odwrotnie: to rozum podpowiada, że istnieje tajemnica. Świat bardzo poszedł do przodu, widzimy inaczej, dlatego miejsce dla tajemnicy jest dużo bardziej otwarte.

Żyjemy w społeczeństwie, które niekiedy utrudnia wyznawanie wiary.
Oczywiście, to też novum w naszym doświadczeniu. Po transformacji myśleliśmy, że to się skończyło, ale tak nie jest, jest po prostu inaczej. Nigdy nie było żadnej gwarancji, że wiara będzie faworyzowana w społeczeństwie, a wtedy, kiedy była, nie wyszło to na dobre. Nie należy się więc tym przejmować.

Pana bohaterowie poznali się we Włoszech, w grupie modlitewnej Focolari. Skąd Pan tak dobrze zna te grupy?
Trudno powiedzieć, że znam je dobrze. Wiele lat temu, podczas moich pierwszych podróży do Włoch, poznałem Chiarę Lubich, założycielkę Focolari. Korzystałem z ich gościnności, byli dla mnie bardzo życzliwi. Ujęło mnie to, że byli uderzająco nienachalni, bardzo dyskretni w swojej wierze i dlatego przekonujący. Od tej pory mam z nimi kontakt. I dlatego wybrałem ich jako punkt odniesienia, bo oczywiście tych ruchów jest sporo, w jakiś sposób ze sobą konkurują, są oparte na innych temperamentach. Co innego robią np. młodzi z Opus Dei, coś jeszcze innego charyzmatycy, zielonoświątkowcy. Każda z tych grup wyrasta z innego temperamentu, więc nie chcę ich porównywać. Mają być rozmaici i tacy są.

W filmie przedstawił Pan intrygi korporacyjne…
To nowa rzeczywistość, którą dokumentuję od lat z ciekawością i zdziwieniem. Formy zakłamania i techniki są godne studiów, bo całkowicie oryginalne. To zupełnie inaczej wyglądało w rzeczywistości totalitarnej, a zupełnie inaczej pojawia się w czasach wolności i demokracji. Praktyki wielkich korporacji, polegające na tym, żeby ludźmi zawładnąć, są nadzwyczaj agresywne i zaborcze. One do tego zmierzają: mieć ludzi na własność, z ich obyczajem, sposobem mówienia, ubierania się, spędzania wolnego czasu, światopoglądu, rozmowy. To wszystko jest w ofercie korporacyjnej, przenika przez wszystkie integracyjne zabiegi. A naprawdę jest formą omotania człowieka. Mam wrażenie, że szczególnie bezbronni wobec tych zabiegów są ludzie wykorzenieni. A wykorzenienie jest bardzo powszechne w społeczeństwie, które wciąż się urbanizuje.

W jakim sensie ludzie są wykorzenieni?
Nie mają za sobą tradycji: mieszczańskiej, robotniczej z prawdziwego zdarzenia. Od chłopskiej uciekają, zapominając, że często prosta, stara kobieta, wie o życiu więcej niż korporacyjny coach, który im wciska im do głów najrozmaitsze głupstwa. Niby dla ich dobra, a tak naprawdę dla dobra korporacji, która ich pozyskuje, a potem bezlitośnie zwolni.

Kasię zagrała Agata Buzek. Po raz kolejny wystąpiła w Pana filmie. Ceni Ją Pan?
Jest moją aktorką permanentną, a jestem wierny moim aktorom. Zagrała u mnie po raz pierwszy w telewizyjnych Skarbach ukrytych, potem w Suplemencie i Głosach wewnętrznych. Jest bardzo niezwykłą osobowością, fizyczne warunki ma też oryginalne, jest jedyna w swoim rodzaju. I dlatego ta rola powstała z myślą o niej, bo właściwie już ją zagrała w moim poprzednim, telewizyjnym filmie, którego Obce ciało jest przedłużeniem.

Filmem Rewizyta, wrócił Pan do swoich filmów z lat 70. zeszłego wieku: Życia rodzinnego, Barw ochronnych, Constans, opowiadając dalsze losy bohaterów.
Constans został zrekonstruowany i jeżdżę z nim teraz po świecie. Po odnowieniu dla wielu widzów jest zupełnie nowy. Wzruszające jest, że dwie rzeczy starzeją się w dawno nakręconych obrazach: samochody na ulicach i makijaż kobiet. Jeśli ktoś nie maluje aktorek zbyt modnie i nie eksponuje nowinek samochodowych (wiek filmu można też poznać po używanych w nim telefonach), portretuje świat, którego wygląd się zatrzymał. Wiek filmów przedwojennych poznajemy na kilometr, a tych sprzed kilku dziesiątków lat już nie tak błyskawicznie.

Wartości też się nie zmieniają?
Wartości na pewno nie. Są wieczne i dlatego są wartościami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska