Choć Ślęza ma w swojej kolekcji osiem medali mistrzostw Polski, to nie mamy wątpliwości, że miniona sobota dla wielu była jednym z najpiękniejszych dni w historii klubu. Przecież aż 11 lat przyszło nam czekać na powrót wrocławianek do elity. To, że w hali przy ul. Wojciecha z Brudzewa (a także przed nią) dzieją się rzeczy historyczne, czuć było na długo nim pierwsza piłka poszła w górę.
Wspólnymi siłami Ślęzy i firmy PCZ, która została sponsorem tytularnym drużyny, zorganizowano koszykarski piknik. Kibice dostawali koszulki z hasłem "Ślęza, zdrowie, PCZ!", mogli poczęstować się szarlotką i zjeść coś ciepłego z grilla. A propos fanów, to chyba nie trzeba wspominać, że obiekt Uniwersytetu Medycznego wypełnili do ostatniego miejsca.
Pierwsze gratulacje i podziękowania posypały się jeszcze przed grą. Ukłony kierowano w stronę Janusza Cymanka i Zbigniewa Rynga, bez których Ślęza nie tylko nie awansowałaby do ekstraklasy, ale pewnie też nie istniałaby na koszykarskiej mapie Polski.
Scenariusz meczu taki, do jakiego kibice z Wrocławia w tym sezonie się przyzwyczaili. Ślęza zaczęła od prowadzenia 12:9, by zdobyć kolejnych 13 oczek. Po pierwszej kwarcie mieliśmy knockdown - 25:9. Druga ćwiartka na remis, ale na półmetku i tak mieliśmy powody do zadowolenia.
I nawet całkowity regres w grze wrocławianek po zmianie stron nie zdjął uśmiechu z twarzy fanów. Bo choć ślęzanki całkowicie się pogubiły, to nadal prezentowały się rewelacyjnie. Zwłaszcza że na drugą połowę wyszły w nowych strojach z logotypem sponsora tytularnego - PCZ - oraz tych, którzy najmocniej wspierali klub w tym sezonie. Na trykocie znalazło się oczywiście miejsce także na nowy-stary herb 1 KS-u, który zaprezentowano w przerwie.
Gra, jak już wspomniano, nie układała się wrocławiankom, toteż zaczęliśmy się martwić o losy dwumeczu (w Siedlcach Ślęza wygrała 59:49). I martwiliśmy się do ostatniej syreny, a nawet jeszcze dłużej. Przy stanie 60:67 przyjezdne trafiły za trzy, ale ułamki sekund wcześniej sędziowie skończyli mecz. Gdyby punkty zostały zaliczone, pierwszą ligę wygrałby MKK. No, ale przecież szczęście sprzyja lepszym, prawda?
I te lepsze, czyli wrocławianki, wypięły piersi po medale i odebrały puchar. Lał się szampan, było tradycyjne odcinanie siatki z kosza, uśmiechy, uściski i mnóstwo radości.
A my widzimy się w nowym, już ekstraklasowym sezonie.
Ślęza - MKK 60:67 (25:9, 11:11, 9:29, 15:18)
Ślęza: Śnieżek 15, Kuras 14 (2), Chomicka 11 (1), Jasnowska 8 (2), Czarnecka 6, Łata 2, Czmochowska 2, Bandyk 2, Winnicka 0.
MKK: Bibrzycka 28 (4), Urbaniak 9 (1), Salska 8, Mukosiej 8, Kopczyk-Niedzielska 6 (2), Chaliburda 5 (1), Krzywoń 3 (1), Dobrowolska 0.
Pierwszy mecz: 59:49 dla Ślęzy, która wygrała I ligę. Oba zespoły wywalczyły prawo gry w ekstraklasie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?