Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: Panie Adamie, czapki z głów!

Paweł Kucharski
Mimo 41 lat na karku, Wójcik nie ukrywał, że miał małą tremę
Mimo 41 lat na karku, Wójcik nie ukrywał, że miał małą tremę fot. janusz wójtowicz
- Jeżeli trener będzie mnie widział w składzie, to w tym sezonie jeszcze pogram - śmiał się Adam Wójcik po spotkaniu Śląska Wrocław z Turowem Zgorzelec. Dla legendy polskich parkietów był to pierwszy występ w meczu o punkty po dziesięciomiesięcznej przerwie. I na pewno nie ostatni.

Przypomnijmy. W styczniu tego roku w wyjazdowym meczu drugoligowego WKK Wrocław z GTK Gliwice "Oława" poślizgnął się na mokrym parkiecie. Efektem była bardzo poważna kontuzja kolana. Wójcik przeszedł artroskopię i rekonstrukcję przednich więzadeł krzyżowych. Dziesięć miesięcy później koszykarz może już trenować na pełnych obrotach, ale to, że nie czuje się w stu procentach komfortowo w twardej walce z rywalami, widać było gołym okiem.

Jednak ocenianie indywidualnego występu Wójcika w meczu przeciwko Turowowi było-by dużą niestosownością. Pan Adam zrobił po prostu to, co obiecał kibicom kilka lat temu. Mimo przeciwności losu, jeszcze raz zagrał w koszulce ukochanego Śląska. A wymagać od niego kilkunastu punktów i zbiórek mogą tylko ci, co nie znają się na sporcie.

Sam Wójcik był zadowolony ze swojego występu. - Mecze o punkty to co innego niż treningi. Tak naprawdę dopiero wchodzę do tej drużyny. Myślę jednak, że jak na pierwszy raz nie było źle - mówił "Oława", który przez niespełna kwadrans pobytu na parkiecie zdobył sześć punktów, miał trzy zbiórki i pięć razy wymuszał przewinienia na rywalach.

To na pewno nie był ostatni występ Wójcika. Wobec kontuzji stawu skokowego Kacpra Sęka znajdzie się on także w składzie na kolejny, wyjazdowy mecz z AZS-em Koszalin (czwartek, godz. 18). Zresztą stałoby się tak pewnie, nawet gdyby wspomniany "Sęku" był do dyspozycji trenera Miodraga Rajkovicia. "Oława" na pewno nie będzie statystował i jeszcze nieraz będziemy się zachwycać po jego udanych akcjach.

Mimo porażki z PGE Turowem nastroje w ekipie Śląska nie są minorowe. I to nie tylko z powodu powrotu Wójcika. Oczywiście, tuż po spotkaniu żal było niewykorzystanej szansy, ale później nawet sam trener Rajković dostrzegał pozytywy w poczynaniach swojego zespołu.
- Zagraliśmy naprawdę dobry mecz. Jeśli będzie nam sprzyjać szczęście, to nadal mamy szanse na miejsce w pierwszej piątce tabeli - mówił Serb.

Rajković odniósł się także do ostatniej, nieudanej akcji Akselisa Vairogsa. - To była moja decyzja. Tak mieliśmy zagrać. Chciałem czymś zaskoczyć Turów. W końcówce graliśmy akcje pick'n'roll i musieliśmy spróbować czegoś innego - dodał.

Turów? - Ze względu na dużą liczbę spotkań teraz każdy mecz jest dla nas ciężki. Mój zespół pokazał wielki charakter, walczył do samego końca. Mam nadzieję, że wracamy już na właściwe tory - zauważył trener zgorzelczan Jacek Winnicki.

Śląsk Wrocław - PGE Turów Zgorzelec 87:88 (16:18, 21:21, 27:27, 23:22)

Śląsk: Mladenović 20, Bogavac 19 (2), Skibniewski 13 (1), Calhoun 9, Diduszko 7 (1), Vairogs 7 (1), Wójcik 6, Graham 6, Bochno 0.

Turów: Kickert 26 (2), Moore 19, Jackson 12, Cel 10 (1), Wysocki 6 (1), Edwards 6, Gustas 4, Mielczarek 3 (1), Lauderdale 2, Chyliński 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska