18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: CCC prowadzi 2-0 i jest w połowie drogi do złota

PK
Piotr Krzyżanowski
Dwa bardzo róże widowiska zafundowały koszykarki CCC Polkowice i Wisły Kraków na początek finałowej rywalizacji o mistrzostwo Polski. Najważniejsze jednak, że pomarańczowe prowadzą po nich 2-0 i już za tydzień w Krakowie mogą odbierać złote medale. Szansa na to jest, ale weekendowe spotkania w Polkowicach pokazały, że będzie o to bardzo trudno.

Mało brakowało, a po sobotnim boju w znacznie lepszych nastrojach były krakowianki. Na nieco ponad pół minuty przed końcem ekipa "Białej Gwiazdy" prowadziła w Polkowicach 69:66 po kolejnej udanej akcji Tiny Charles. Amerykanka miała wtedy na swoim koncie 29 punktów, jednak ani ona, ani drużyna Wisły swojego dorobku już nie powiększyła.

Od tego momentu do kosza trafiały tylko polkowiczanki. Najpier Laia Palau, a potem Nnemkadi Ogwumike, kończąc książkową kontrę CCC. Trener Wisły Artur Golański poprosił o przerwę na żądanie. Tuż po niej jego zawodniczki nie potrafiły nawet wprowadzić piłki z autu. W odpowiedzi jeden rzut wolny trafiła Belina Snell i było po sprawie, choć Wisła miała akcję ostatniej szansy.

- Gratuluję zawodniczkom zaangażowania i woli walki, ale to dopiero początek. Musimy pamiętać, że gra się do czterech zwycięstw - mówił trener CCC Jacek Winnicki. Polkowiczanki pamiętały i dzień później urządziły niezłe lanie Wiśle.

Krakowianki tłumaczyły się tym, że były bardzo rozbite psychicznie tym, co działo się przed meczem. Okazało się, że z powodu urazu na parkiet miała w ogóle nie wyjść Erin Phillips. Australijka jednak zagrała, ale bardzo krótko. Szybko popełniła cztery faule, w tym jeden niesportowy i opuściła plac gry. Wisła była totalnie zagubiona. Nawet Tina Charles, która w sobotę robiła, co chciała, skończyła mecz ze skromnym dorobkiem sześciu oczek.

Finały play-off Ford Germaz Ekstraklasy

CCC Polkowice - Wisła Can-Pack Kraków 71:69 (26:15, 9:15, 16:26, 20:13) i 73:52 (17:14, 20:8, 14:18, 22:12)
CCC:
Musina 19 i 23 (4), Snell 13 (2) i 9, Leciejewska 11 i 6, Ogwumike 10 i 20, Palau 7 i 5 (1), Majewska 7 (1) i 2, Zoll 2 i 6, Skorek 2 i 2, Owczarzak - i 0, Puss - i 0.
Wisła: Charles 29 i 6, Phillips 18 (4) i 0, Żurowska 10 i 16, Ouvina 6 (1) i 5, Horti 4 i 4, Krężel 2 i 2, Pawlak 0 i 3 (1), De Mondt 0 i 13, Mieloszyńska-Zwolak - i 3.

Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 2-0 dla CCC. Kolejne mecze: 21 i 22 kwietnia w Krakowie.

Z Valeriyą Musiną, rzucającą CCC, rozmawiał po sobotnim meczu Paweł Kucharski

Gdy o wyniku meczu decyduje ostatnia akcja, to woli Pani być w drużynie, która broni prowadzenie, czy w tej, która musi zdobyć punkty?
Wolę mieć piłkę w ataku. Myślę, że wtedy ma się większe szanse na zwycięstwo. Zawsze możesz pójść na faul, a sędzia zagwiżdże. Wiele też zależy od sytuacji, w jakiej się znajduje drużyna. Może i lepiej, że tym razem to my broniłyśmy w ostatniej akcji, chociaż ja i tak wolę być w ataku.

W czwartej kwarcie mogłyście sobie pozwolić na bezkarne faulowanie rywalem. Miałyście tylko trzy przewinienia w całej ćwiartce i nie groziły rzuty wolne ze strony Wisły.
Tak się złożyło, to dobrze. We wcześniejszych kwartach różnie to wyglądało, raz my mieliśmy więcej fauli, raz Wisła.

W którym momencie uwierzyła Pani, że jednak uda się wygrać z Wisłą?
Do samego końca nie byłam pewna, czy wygramy. Jak było tylko 30 sekund grania, to dziewczyny krzyczały: wygramy! wygramy! Przegrywałyśmy wtedy, ale wszystkie wierzyłyśmy, że jeszcze się uda. Nawet wcześniej, jak sędziowie odgwizdali mi kroki. Nie jestem pewna, czy w ogóle je popełniłam, jednak oni widzieli lepiej.

Mnóstwo krwi napsuła Wam Tina Charles. Tego można było się spodziewać...
To świetna i doświadczona zawodniczka. MVP ligi WNBA. To najlepsza Amerykanka, jest świetna. Cieszę się, że mogę grać przeciwko niej, a dzięki temu zbierać doświadczenie.

Jak duże znaczenie w finałowej rywalizacji będzie miało zmęczenie?
Myślę, że teraz nie odgrywa ono wielkiego znaczenia, może później. I u nas, i w Wiśle są doświadczone zawodniczki, które wiedzą, jak rozłożyć siły na mecze rozgrywane dzień po dniu. To są finały, gra się na adrenalinie i nie czuje się zmęczenia. Dopiero po ostatnim meczu poczujemy, jak bardzo jesteśmy zmęczone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska