Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościół będzie miał dwóch nowych błogosławionych. Byli związani z Dolnym Śląskiem

Agata Grzelińska
O. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek
O. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek Fot. Zakon Franciszkanów
Zbliża się beatyfikacja franciszkanów o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka, misjonarzy zamordowanych w Peru przez terrorystów.

Już wkrótce Kościół katolicki będzie miał dwóch nowych błogosławionych. To o tyle ważna wiadomość dla Dolnoślązaków, że obaj przez kilka lat byli związani z Legnicą.

We wtorek w Watykanie papież Franciszek przyjął na audiencji prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. Angelo Amato i zatwierdził dekrety męczeństwa dwóch polskich franciszkanów misjonarzy ojców Michała Tomaszka i Zbigniewa Strzałkowskiego, Włocha księdza Alessandra Dordiego z diecezji Bergamo oraz dekret w sprawie męczeństwa sługi Bożego arcybiskupa Oscara Arnolfo Romero Galdámeza z Salwadoru. Wszyscy oni zginęli męczeńską śmiercią.

Zanim zginęli w Peru, trafili do Legnicy

O. Michał i o. Zbigniew należeli do krakowskiej Prowincji św. Antoniego Padewskiego i bł. Jakuba Strzemię, która w Peru prowadzi misję od 1988 r. Byli pierwszymi franciszkanami, którzy rozpoczęli pracę misyjną w andyjskiej wsi Pariacoto. Zanim jednak wyjechali do Ameryki Południowej spędzili kilka lat w Legnicy.

Najpierw w 1975 roku do Legnicy z Łękawicy koło Żywca przyjechał piętnastoletni Michał Tomaszek, by uczyć się we franciszkańskim Niższym Seminarium Duchownym. Tutaj zdał maturę, a potem wstąpił w Krakowie do zakonu franciszkanów.
Kilka lat później do tego samego Niższego Seminarium Duchownego w Legnicy, ale już jako zakonnik przyjechał też o. Zbigniew Strzałkowski. Przez dwa lata był wychowawcą i wicerektorem franciszkańskiej szkoły.

Sztanga pod łóżkiem

O. Zbigniew Strzałkowski urodził się w Zawadzie koło Tarnowa w 1958 roku. Po ukończeniu technikum mechanicznego najpierw pracował w państwowym ośrodku maszynowym, a potem wstąpił do zakonu franciszkanów w Krakowie. Marzył o wyjeździe na misje. Po święceniach, które przyjął z rąk kard. Henryka Gulbinowicza - we Wrocławiu, w kościele św. Karola Boromeusza przy ul. Kruczej, 7 czerwca 1986 roku - został skierowany na dwa lata do pracy w Legnicy. Był wychowawcą i wicerektorem w Niższym Seminarium Duchownym (dziś jest to prowadzone przy klasztorze franciszkanów Katolickie Liceum Ogólnokształcące). Jego uczniem przez rok był Jan Szewek z Kątów Wrocławskich, który dziś sam jest franciszkaninem.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE

- Doskonale pamiętam o. Zbigniewa. Robił na nas ogromne wrażenie. Widzieliśmy, że on naprawdę żył tym, co mówił - wspomina o. Jan Maria Szewek. - Był bardzo sprawiedliwy. Nie miał względu na osoby. Gdy dobry uczeń coś przeskrobał, potrafił go upomnieć. I tak samo, gdy słaby uczeń zasłużył, ojciec Zbigniew chwalił go publicznie. Był dla nas autorytetem.
Młodym chłopakom w męskiej szkole imponował też kondycją. Był człowiekiem wysportowanym. W swoim pokoju pod łóżkiem miał wykonaną własnoręcznie sztangę i ciężarki. Był złotą rączką. Potrafił wszystko zrobić.

- Gdy trwał remont poddasza, które było adaptowane na internat, Zbigniew nadzorował robotników budowlanych i sam z nimi pracował - opowiada o. Szewek. - Wiązał chustkę na czole i nosił razem z nimi wiadra gruzu.

Muzyką i śpiewem porywał dzieci i młodzież

O. Michał Tomaszek urodził się w Łękawicy koło Żywca. Był o dwa lata młodszy od Zbigniewa. Zanim wstąpił do zakonu, uczył się w tym samym legnickim Niższym Seminarium Duchownym. Nie najlepiej szło mu z matematyki, ale był bardzo pracowity i maturę zdał na czwórkę. Podczas tej samej mszy świętej, 7 czerwca 1986 r. we Wrocławiu, przyjął święcenia diakonatu, a rok później w Krakowie kapłańskie. Pierwszą i jedyną placówką w Polsce, gdzie pracował, zanim wyjechał do Peru, była parafia św. Franciszka z Asyżu w Pieńsku, koło Zgorzelca.

- Michał był bardzo pogodny. Grał w siatkówkę. Bardzo go lubiły dzieci i młodzież, z którymi miał świetny kontakt. Śpiewał, grał na gitarze i tym ich przyciągał, miał dla nich wielkie serce - wspomina o. Marek Kustroń, gwardian klasztoru w Pieńsku, kolega o. Michała z seminarium i z parafii. - Ludzie tutaj cały czas wspominają, że Michał udzielał im ślubu albo chrzcił ich dziecko. Wszyscy cieszymy się ogromnie z tej wtorkowej wiadomości.

Zabici za wiarę i pomoc ubogim

Jan Szewek i jego koledzy z klasy obliczyli, że gdy o. Zbigniew po raz pierwszy po trzech latach przyjedzie z Peru na urlop do Polski, będą po maturze. Chcieli się z nim spotkać we wrześniu, ale nie zdążyli.

Obaj zakonnicy marzyli o misjach. W listopadzie 1989 roku wyjechali do bardzo biednej wsi w Peru. Wysoko w Andach ludzie żyli tam wtedy bez prądu, bieżącej wody, telefonu, radia. Razem z Dobrą Nowiną franciszkanie z Polski przynieśli do Pariacoto szkołę, prąd, radio, telefon. Miguel (tak go nazywali) pracował z młodzieżą i dziećmi, a Zbigniew zajmował się opieką medyczną. Wybuchła tam akurat w okolicy epidemia cholery.

"TAK UMIERAJĄ LIZUSY IMPERIALISTÓW" - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE JAK ZGINĘLI FRANCISZKANIE

Jednak nie wszyscy byli zadowoleni z tego, że franciszkanie głoszą ubogim naukę Chrystusa. 9 sierpnia 1991 roku, gdy ojcowie skończyli odprawiać mszę świętą, za drzwiami kościoła czekali już na nich uzbrojeni terroryści z maoistowskiej organizacji Sendero Luminoso (Świetlisty Szlak). Związali franciszkanów i dwoma samochodami wywieźli ich za wioskę. Tam odczytali wyrok śmierci. Za co? Za głoszenie pokoju, modlitwę i rozdawanie ludziom żywności od kapitalistów. Wykonali go, strzelając misjonarzom w tył głowy. Na plecach o. Zbigniewa oprawcy zostawili tabliczkę z napisem: "Tak umierają lizusy imperialistów".

Jak zginęli polscy franciszkanie, opowiedziała siostra Berta, która była świadkiem egzekucji. Terroryści oszczędzili ją.
Proces beatyfikacyjny ojców Zbigniewa i Michała na szczeblu diecezjalnym rozpoczął się w Pariacoto w 1996 roku. W piątek (13 lutego) odbędzie się tam spotkanie, na którym zostaną ustalone szczegóły.

- Możliwe, że zapadnie też decyzja o dacie beatyfikacji - mówi o. Szewek, który od razu wiedział, że będą wyniesieni na ołtarze. - Są przecież męczennikami za wiarę.

Peruwiańczycy nazywają polskich franciszkanów swoimi świętymi. Obaj są pochowani w kościele w Pariacoto. Prezydent Peru nadał im najwyższe odznaczenie państwowe Wielki Oficerski Order "El Sol del Peru" (Słońce Peru).

Pomódl się za nich

Dopóki trwa proces beatyfikacyjny, wierni mogą prywatnie modlić się o rychłe wyniesienie Sług Bożych o. Michała Tomasz-ka i o. Zbigniewa do chwały ołtarzy taka oto modlitwą:
"Panie, Ty który namaściłeś darem kapłaństwa Twoich synów Michała i Zbigniewa, wysłałeś ich jako posłańców Dobrej Nowiny i uwieńczyłeś palmą męczeństwa, obdarz ich także chwałą świętych. Przez krew, którą przelali dla Ciebie udziel nam wytrwania w wierze, strzeż naszego życia i daj nam łaskę pokoju. A niewinne ofiary przemocy przyjmij do swego Królestwa darząc je życiem wiecznym. Amen."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska