Dramat wydarzył się w maju ubiegłego roku w Mańczycach koło Strzelina przy okazji rodzinnego konfliktu i dużej ilości alkoholu, który wypiła zarówno Iwona jak i jej zamordowany partner Ryszard J. Przez kilkanaście lat żyli w konkubinacie. Cztery lata przed zabójstwem przeprowadzili się do jej mieszkania w Mańczycach. Pili coraz częściej i coraz więcej. Często dochodziło między nimi do kłótni i awantur. Ona wyrzucała go z domu, żeby następnego dnia znowu przyjmować pod swój dach.
Kolejna, tragiczna w skutkach, libacja zaczęła się 28 maja ubiegłego roku rano. W imprezie uczestniczyła Iwona, jej partner a także ich znajomy Marek. Po południu doszło do kłótni i bójki Marka z Ryszardem. Powód? Zazdrość. W czasie szarpaniny obu mężczyzn Iwona P. uderzyła siekierą w głowę swojego partnera. Z rany na głowie zaczęła mu lecieć krew ale nie stracił przytomności. Oparł się o wersalkę.
Iwona odsunęła go żeby przebrać pobrudzoną krwią pościel. Założyła mu też nową, czystą koszulę a pod głowę położyła kawałek materiału by nie pobrudzić nowego ubrania krwią. Razem z Markiem wyczyścili ślady krwi z podłogi a brudną pościel i koc zaniosła do pralki. Poszła spać. Rano zadzwoniła na pogotowie informując, że jej partner prawdopodobnie nie żyje. Zanim na miejsce przyjechała policja ona zdążyła już pójść do sklepu po kolejny alkohol.
Kobieta była agresywna wobec interweniujących funkcjonariuszy. Kiedy ją zatrzymali i zawozili na komendę w Strzelinie szarpała się i kopała w wyposażenie radiowozu. Wyzywała policjantów. „Zaj...łam faceta” - powiedziała jednemu z nich. Potem już na komendzie szarpała się z policjantkami, wyzywała je, a jedną z nich uderzyła pięścią w twarz. Jak się potem okazało Iwona P. była bardzo pijana. Dzień po tragedii w południe stwierdzono w jej krwi przeszło 3 promile alkoholu. W czasie śledztwa ustalono, że bezpośrednią przyczyną śmierci był krwiak, który powstał po uderzeniu siekierą w głowę.
Podczas śledztwa, w czasie dwóch pierwszych przesłuchań, Iwona przyznała się, że uderzyła Ryszarda siekierą w głowę. „Bo się za bardzo rzucał” - stwierdziła. W sądzie odwołała te wyjaśnienia. Przekonywała, że to nie ona a jej znajomy Marek zamordował Ryszarda.
Sąd nie miał żadnych wątpliwości, że to Iwona jest winna. Uznał za wiarygodne to co opowiadała w śledztwie a nie późniejsze wyjaśnienia w sądzie. Szczególnie, że potwierdzają to inne dowody. Prokuratura oskarżyła kobietę o morderstwo ale sąd skazał ją za inne przestępstwo – pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Skazał ją też za szarpaninę z policjantami i wyzywanie ich. Wyrok – osiem lat więzienia.
Wyrok jest nieprawomocny. Obrona i oskarżenie mogą się od niego odwołać do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?