Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapitan wraca do gry

Marcin Kaźmierczak
Jak mówi Marek Świtała, po kontuzji nie ma już śladu i trenuje na pełnych obrotach
Jak mówi Marek Świtała, po kontuzji nie ma już śladu i trenuje na pełnych obrotach Artur Starczewski
Marek Świtała przygotowuje się razem z drużyną do rozgrywek. Będzie to jego dwunasty sezon z rzędu w barwach Chrobrego Głogów, w którym nieprzerwanie gra od 2004 roku

Kapitan i ulubieniec głogowskiej publiczności jest najdłużej grającym zawodnikiem w historii Chrobrego. Otwiera niemal wszystkie statystyki. W dotychczasowych 305 meczach w najwyższej klasie rozgrywkowej rzucił dla głogowskiej drużyny 888 bramek.

- Te moje rekordy wynikają przede wszystkim z tego, ile sezonów jestem w Chrobrym - mówi Marek Świtała. - Nie było mi dane iść do innego klubu. Zostałem w Głogowie trochę też przez namowy żony, czego na prawdę nie żałuję - dodaje.

Jak to w życiu, zdarzały się lepszej i gorsze momenty. - Na pewno najgorszą chwilą w głogowskim klubie był moment spadku do pierwszej ligi - zdradza kapitan. - Jakoś tak to się jednak poukładało, że Śląsk wycofał się i w ten sposób zostaliśmy w ekstraklasie. Gdyby się tak nie stało, to nie wiadomo jakby się potoczyły losy głogowskiej piłki ręcznej - zaznacza.

Zdaniem skrzydłowego, trudna była też nieustanna walka o utrzymanie. - Na pewno ta ciągła walka o utrzymanie mogła się znudzić - mówi. - W zeszłym sezonie miałem bardzo duże nadzieje, bo mieliśmy wyrównany skład i wszystko fajnie wyglądało, ale pojawiło się bardzo dużo kontuzji. Przez to wyszło jak wyszło, a jestem przekonany, że stać nas było na znacznie więcej. - zdradza.

Kapitan bez wahania stwierdza, że najlepszym momentem było zdobycie wicemistrzostwa Polski. - Mieliśmy wtedy bardzo ambitny skład złożony z samych walczaków - wspomina. - To były na pewno najlepsze chwile dla głogowskiej piłki ręcznej. Nie tylko dla nas zawodników, ale i kibiców. Chciałbym, żeby się to powtórzyło - dodaje.

Ubiegłą rundę kapitan głogowskiej siódemki stracił ze względu na kontuzję. - W przerwie zimowej musiałem poddać się operacji barku. Trzeba było go wyleczyć, bo był bardzo przeciążony. Przez ostatnie lata grałem mecze praktycznie od deski do deski i kiedyś wyeksploatowanie musiało nastąpić. Myślałem, że to wszystko potrwa krócej, ale lekarze wybili mi z głowy wcześniejszy powrót na boisko - wspomina.

Kapitan wszystkie mecze oglądał z dolnego rzędu, siedząc tuż nad ławką rezerwowych. - Starałem się motywować chłopaków, rozmawiać z młodszymi zawodnikami. Podczas pierwszego meczu ze Śląskiem tak się emocjonowałem, że uderzyłem ręką o krzesło i musiałem na dwadzieścia minut wyjść z hali. Oglądanie meczów, zwłaszcza swojej drużyny, to nie dla mnie - śmieje się.

Jak zaznacza, był to dla niego trudny czas. - Dla każdego sportowca kontuzja to bardzo trudny okres - zdradza. - To na prawdę harówka. Dzień po operacji miałem już rehabilitację, a do tego codziennie musiałem ćwiczyć sam, żeby wzmacniać mięśnie - kontynuuje.

Teraz po kontuzji nie ma już praktycznie śladu. - Czuję się już bardzo dobrze. Biegam, trenuję, rzucam. Na pewno nie boję się o psychikę i to, że z tym barkiem może coś się stać - zaznacza.

Obecnie skrzydłowy przygotowuje się razem z kolegami do nowego sezonu pod okiem duetu trenerskiego - Zembrzuski - Jurecki. - Fajnie to wszystko wygląda. Trenujemy typowo po niemiecku, czyli od początku z piłkami. Bartek przywiózł też z Niemiec kilka fajnych ćwiczeń, które na pewno zaprocentują w sezonie. Z tego co widzę, współpraca tych dwóch trenerów bardzo fajnie się układa - mówi.

Aktualny skład Chrobrego to połączenie rutyny z młodością, a najlepiej widać to na skrzydłach. - Arek Miszka jest w moim wieku i z niejednego pieca chleb jadł. Poza tym są młodzi - Rafał Biegaj i Wiktor Kubała. Uważam, że takie połączenie rutyny z młodością będzie bardzo dobrze funkcjonowało - mówi. - Pamiętam mój początek w Głogowie, gdy grałem na skrzydle u boku Darka Ordonowskiego i na prawdę sporo się od niego nauczyłem, przede wszystkim boiskowego cwaniactwa. Myślę, że chłopacy też będą mogli się dużo nauczyć od nas - zaznacza. - Ponadto lepiej gra się z myślą, że na ławce jest wartościowy zmiennik - dodaje.

Kapitan wróży dobrą przyszłość dwóm młodym skrzydłowym Chrobrego. - Rafał i Wiktor są na prawdę dobrymi zawodnikami i bardzo szybko się rozwijają. Ubiegły sezon, gdy weszli do podstawowego składu, wykorzystali w pełni. Są już nawet próbowani na zapleczu kadry. Na pewno warto w nich inwestować - podkreśla.

Jednym z idoli Marka jest Lars Christiansen. - Na pewno chciałbym grać do czterdziestu lat, jak on, ale wszystko zależy od zdrowia - zdradza. - Nie chciałbym też robić z siebie wariata, który biega, bo chce komuś coś udowodnić. Jeżeli będę widział, że nie mam już sił i nie daję rady, to skończę karierę. Na razie mam kontrakt do końca sezonu i chcę się z niego wywiązać w stu procentach, a po tym roku zobaczymy - informuje.

Marek Świtała z nadziejami patrzy na nadchodzący sezon. - Mam cichą nadzieję, że ten skład, który się teraz buduje, może walczyć o wyższe cele. Wiadomo jednak, że to tylko sport. W zeszłym roku również miałem bardzo duże nadzieje, a skończyło się, jak się skończyło. Oby nie było kontuzji w tym roku, a na pewno powalczymy o coś więcej niż do tej pory - zdradza. - Uważam, że gorzej, niż w ubiegłym roku, już w tym względzie być nie może - dodaje.

Kapitan obiecuje kibicom walkę o każdą piłkę do ostatnich sekund. - Mogę zapewnić kibiców, że będziemy dawać z siebie dwieście procent w każdym meczu a wtedy możemy wygrać praktycznie z każdym - kończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska