Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Medeksza ma talent! Kiedy wychodzi na scenę, wierzy w siebie

Elżbieta Węgrzyn
Justyna Medeksza. Czy dołączy do grona znanych polskich piosenkarek?
Justyna Medeksza. Czy dołączy do grona znanych polskich piosenkarek? Dariusz Gdesz
Justyna Medeksza. Wychowała się na największym wałbrzyskim osiedlu z wielkiej płyty. Ma w sobie tyle wewnętrznej siły, by wejść na szczyt. Wygrała tegoroczną edycję organizowanego przez naszą redakcję i Wałbrzyski Ośrodek Kultury konkursu "Wałbrzych ma talent!". Śpiewała podczas Dni Wałbrzycha i na gali plebiscytu Wielkie Odkrywanie Dolnego Śląska 2013 w Książu.

Niezmordowanie staje w szrankach castingów ogólnopolskich konkursów talentów. Równie niezmordowanie szuka też kogoś, kto napisałby dla niej piosenkę, dzięki której trafiłaby na sam szczyt. Czy Justynie Medekszy uda się tam trafić? - Z całego serducha jej gratuluję, bo trzymam kciuki za ludzi, którzy potrafią spełniać swoje marzenia i dążą do nich. Nazywa się Justyna, z przyjemnością zapraszam ją na scenę. Przywitajcie ją wielkimi brawami. Wspierajcie ją, bo ma dziewczyna talent - tak wokalistka Jula zapowiedziała występ Justyny Medekszy na wrześniowych Dniach Wałbrzycha.

Po tej ciepłej deklaracji na scenie plenerowej pojawiła się 20-letnia, blondwłosa, korpulentna dziewczyna. I wałbrzyszanie przywitali ją serdecznie. Jest przecież jedną z nich. W tłumie stały jej babcia i ciocia - pierwszy raz usłyszały jak śpiewa.
Justyna urodziła się i całe życie mieszka w usłanym nieczynnymi szybami pokopalnianymi rodzinnym mieście pisarki, zdobywczyni tegorocznej nagrody Nike Joanny Bator. Tutaj przeżyła swoje najlepsze i najgorsze momenty, tu cieszyła się z pierwszych sukcesów, a także godziła się z tym, że na kolejnych eliminacjach jurorzy wybrali kogoś innego, nie ją.

- Przez siedemnaście lat mieszkałam przy ulicy Grodzkiej, w sercu Podzamcza. Nie chciałam się stamtąd wyprowadzać, bo tu byli wszyscy moi przyjaciele - wspomina wokalistka.

Po lekcjach spotykała się z kolegami na osiedlowym skwerze. Siadali na ławkach, relacjonowali, co się dzieje u nich w domu, omawiali poranne lekcje w Szkole Podstawowej nr 21, a potem w Gimnazjum nr 7, do których chodzili. Duży gmach mieszczący owe szkoły góruje nad tą częścią osiedla. Gdy Justyna jeszcze mieszkała na Podzamczu, duża część budynków czekała dopiero na termomodernizację i pokolorowanie pastelowymi barwami. W szarości jednego z najgęściej zaludnionych osiedli w Polsce trudno było młodej dziewczynie odnaleźć siebie.

W rodzinie Justyny było kilka artystycznych dusz. - Mama pięknie maluje i od zawsze kochała śpiewać, a Kasia, moja siostra, gra na gitarze - wylicza wokalistka. Starsza od Justyny Kasia chodziła krótko do Zespołu Szkół im. Marii Skłodowskiej-Curie w Szczawnie-Zdroju, popularnie nazywanej "ceramikiem". Tutaj spotykają się uzdolnieni artystycznie młodzi ludzie z Wałbrzycha i okolic. Młodsza z sióstr nigdy nie uczęszczała na profesjonalne zajęcia muzyczne, ale jej talent dostrzeżono niezwykle szybko.
- Rodzice zapisywali mnie na wakacyjne półkolonie do osiedlowego ośrodka kultury. Instruktorzy zwrócili uwagę na mój głos i zaprosili mnie do działającego przy spółdzielni zespołu muzycznego. Zgodziłam się chętnie - opowiada Justyna, która w czasie wakacji wygrała pierwszy w swoim życiu konkurs piosenki - okazała się najlepsza w swojej kategorii wiekowej. Wtedy zadebiutowała przed publicznością i poczuła pod stopami scenę. - Zawsze, jak na niej staję, mam gonitwę myśli, mój nastrój szybko się zmienia. Tak jak pogoda w górach. Do chwili, gdy zabrzmi muzyka nie mam jeszcze w sobie tej pewności, czy powinnam wystąpić. Ale wątpliwości mijają, kiedy zaczynam śpiewać, a po występie cieszę się, że przełamałam swoją własną niepewność - opowiada wałbrzyszanka.

Swoje pierwsze szlify wokalne zyskała podczas ponad sześcioletniej współpracy z osiedlowym zespołem Maxima. To z nim wystąpiła na Dniach Podzamcza w 2004 roku. - Śpiewaliśmy przede wszystkim covery polskich zespołów. Instruktorzy pozostawiali nam dużo swobody w doborze repertuaru, a ja wybierałam zazwyczaj Bajm - opowiada Justyna Medeksza, której mocny głos o charakterystycznej barwie doskonale sprawdzał się w piosenkach Beaty Kozidrak, Patrycji Markowskiej i Dody. Wałbrzyska Maxima występowała na przeglądach i konkursach w całym powiecie, ale Justynie wkrótce przestało to wystarczać. Chciała się kształcić wokalnie.

- Krótko byłam zapisana do ogniska muzycznego, ale nie odpowiadało mi, że nie pozwalano uczniom na śpiewanie w ich ulubionych stylach - wspomina niepokorna dziewczyna. Ale młoda wałbrzyszanka już jako nastolatka zrozumiała, że może zaistnieć dzięki konkursom talentów i odważnie zdecydowała spróbować swoich sił w drugiej edycji programu rozrywkowego "Mam Talent!". Co prawda podczas wrocławskich eliminacji nie dostrzeżono 15-latki marzącej o karierze piosenkarki, ale tamtych emocji Justyna nie zapomni do końca życia.

- Czułam się tam jak ryba w wodzie. I spotkałam tam naprawdę wielu ludzi z pasją. Byłam wdzięczna przyjaciółce, że namówiła mnie do tego występu i chciałam zaraz startować w innym programie. Nie podejrzewałam wtedy, że następny raz zapiszę się na casting dopiero za trzy lata - wspomina Justyna.

Od drugiej edycji "Mam Talent!" zaledwie kilka razy zmienialiśmy kalendarze, jednak wałbrzyszanka dałaby wiele, by zapomnieć choć część tego, co wydarzyło się w jej życiu tuż po pierwszych eliminacjach do programu, w których brała udział. Wymuszona przeprowadzka na Piaskową Górę, przenosiny do innej szkoły, kłopoty zdrowotne opacznie zrozumiane przez najbliższych przyjaciół, narastająca niepostrzeżenie niechęć do wychodzenia z domu i w końcu szpital. Raptowna zmiana życiowa uruchomiła lawinę złych emocji.

- Cały ten koszmar trwał prawie rok. Marzyłam o spokoju i powrocie do dawnego życia, ale coś we mnie nie pozwalało na to. Tylko muzyka dawała mi siłę. To dzięki niej zaczęłam spotykać się z ludźmi oraz grać w bilard. Nigdy nie zapomnę życzliwości graczy odwiedzających Klub Bilardowy "Dziewiątka" - w głosie Justyny słychać i wspomnienie smutku, i radość, że udało jej się go w końcu zostawić za sobą.

Słabość przełamała z pomocą kochającej rodziny, przyjaciół i nowych znajomych. Mimo trudnego początku zaaklimatyzowała się w końcu na Piaskowej Górze. Wróciła też do swojego ukochanego śpiewania, ale nie udało jej się jak dotąd wrócić do przerwanej na czas rekonwalescencji szkoły.

Justyna zaczęła pracować jako kasjerka, a w czasie wolnym odwiedzać kluby karaoke i regularnie występować na castingach do popularnych programów, w których wyszukuje się utalentowanych młodych ludzi: "X-Factor", "Mam Talent", i "Must Be The Music - Tylko Muzyka". Jej mocny, charakterystyczny głos i odważne interpretacje znanych przebojów wałbrzyszanie oklaskują w tutejszych klubach karaoke, przekonani, że jurorzy wyłaniający talenty w telewizyjnych zmaganiach nie docenili jej starań i zwyczajnie nie poznali się na talencie Justyny.

Ale zeszły rok przyniósł zmianę w jej życiu. Poważną. - Dowiedziałam się o eliminacjach "Wałbrzych ma Talent!". Szczerze mówiąc, ani chwili nie zastanawiałam się, czy powinnam się zgłosić - rozpromienia się Justyna. Tym razem jej silny głos o ciekawej barwie jurorów zainteresował i w ten sposób młoda wałbrzyszanka została zaproszona do występu w finale. Tego samego dnia mogła zaśpiewać w eliminacjach wałbrzyskich lub "Must Be The Music" we Wrocławiu. Zdecydowała się spróbować swoich sił w rodzinnym mieście i nie pożałowała.
Przekorny los dał młodej piosenkarce do zrozumienia, że powinna zacząć wspinaczkę w Himalajach sławy od zdobywania łagodnych stoków rodzimych Sudetów. Niestety, podczas finału "Wałbrzych ma Talent!" w 2012 roku nieszczęśliwie wybrała repertuar. Utwór bardziej maskował jej możliwości, niż je odkrywał.

- Koleżanka namówiła mnie żebym zaśpiewała "You're Not Alone" Michaela Jacksona, ale od początku czułam, że to zły pomysł. Po koncercie byłam na siebie zła, że nie posłuchałam intuicji - opowiada Justyna, której zdobyte rok temu doświadczenie jednak się przydało, a nauka okazała się bardzo skuteczna.

Występ w tegorocznej edycji wałbrzyskiego konkursu talentów był już czystą formalnością, a repertuar Alexandry Burke, Amy Winehouse i Adele okazał się dla głosu Justyny po prostu idealny. Zwłaszcza w piosenki Adele wkłada serce i nikt nie potrafi zachować obojętności, kiedy słyszy, jak śpiewa hity słynnej Brytyjki. Podczas czerwcowego finału rywalizacji w Galerii Victoria Justyna była już faworytką spośród solistek. Werdykt jury dał młodej wokalistce szansę na debiut - nagranie własnego demo w profesjonalnym studiu, a także zaproszenie do zaśpiewania przed całym miastem podczas Dni Wałbrzycha. Wyróżniona ze łzami wzruszenia przyjęła symboliczną płytę i długo nie mogła uspokoić emocji.

Od finałowego występu minęło kilka miesięcy. Justyna Medeksza daje recitale na lokalnych imprezach, ludzie coraz częściej rozpoznają ją w autobusie i na ulicy, uśmiechając się przyjaźnie i gratulując występów. Szczęście sprzyja Justynie, wciąż marzącej o koncertach na największych scenach nie tylko Polski.

- Koleżanka założyła mi fanpage i dodaje wpisy, w których zapowiada moje występy. Zapraszają mnie na spotkania biznesowe, wystąpiłam też na gali "Gazety Wrocławskiej" na zamku Książ - wylicza z uśmiechem wałbrzyszanka, po chwili namysłu dodając, że czuje, iż właśnie teraz nadszedł jej czas i nie może go zmarnować.

Mieszkańcy miasta jej kibicują. Wspiera ją rodzina i znajomi z pracy. A ona sama mówi wprost: - Żeby poznali mnie ludzie poza Wałbrzychem, muszę przestać śpiewać covery i mieć własne teksty. Sama nie potrafię ich napisać. Potrzebuję kogoś, kto przeleje na papier moje uczucia. Chciałabym zaśpiewać o sile marzeń i o tym, że dzięki muzyce można zmienić życie, a dla ludzi zdeterminowanych nie ma rzeczy niemożliwych.

Może znajdzie się ktoś, kto napisze Justynie taką piosenkę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska