Choć większość szczypiornistów Chrobrego rozpoczęła już urlopy, szans na odpoczynek nie ma głogowski obrotowy Bartosz Jurecki, który w poniedziałek, 14 grudnia, razem z reprezentacją rozpoczął w Płocku ostatni etap przygotowań do styczniowych mistrzostw Europy.
- Do czasu przyjazdu na zgrupowanie jeszcze nie czułem tej atmosfery. Wiadomo, że każdy z nas myślał o tym, żeby jak najlepiej zakończyć ten rok w swoim klubie i nie inaczej było ze mną. Powoli jest ona jednak odczuwalna - mówi B. Jurecki.
Kadrowicze nie będą mieli zbyt dużo czasu, by rozmyślać o rozpalonych do czerwoności oczekiwaniach kibiców, bowiem przez najbliższy miesiąc czeka ich sporo zgrupowań i turniejów przygotowawczych. Pierwszym sprawdzianem formy będzie Turniej Bożonarodzeniowy, który w dniach 28-29 grudnia odbędzie się we Wrocławiu. Rywalami Polaków w Hali Stulecia będą Czesi, Ukraińcy i Irańczycy. - Rywale są mocni, ale jednocześnie tacy, z którymi będziemy mogli poćwiczyć pewne warianty - zauważa doświadczony kołowy. - We Wrocławiu będzie jeszcze szersza kadra, więc pewnie każdy otrzyma szansę, by się zaprezentować i myślę, że trener Biegler do końca będzie chciał każdego sprawdzić, by na mistrzostwa wytypować tych najlepszych - kontynuuje.
Po wrocławskim turnieju biało-czerwoni przeniosą się już do Krakowa, który będzie ich domem podczas czempionatu. W międzyczasie wezmą udział w turnieju w Hiszpanii. - To, że mistrzostwa odbędą się w Polsce, jest dla nas zupełnie nową sytuacją. W Hiszpanii na pewno będziemy mieli nieco więcej spokoju i naładujemy akumulatory przed turniejem - twierdzi B. Jurecki. - Wydaje mi się jednak, że każdy z nas potrafi się już wyłączyć, odciąć od presji i nie myśleć o tym, co dzieje się dookoła - dodaje.
Podopieczni Michaela Bieglera będą musieli poprawić przede wszystkim szwankujący od pewnego czasu atak pozycyjny. - Ostatnio mieliśmy z nim duże problemy jak i z wyprowadzaniem kontry. Pokazał to choćby mecz z Hiszpanią w Gdańsku. Na to będziemy musieli zwrócić największą uwagę. Obrona wygląda dobrze, ale nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być lepiej - podkreśla obrotowy.
Niestety reprezentacji nie omijają kłopoty zdrowotne, zwłaszcza na newralgicznym środku rozegrania. Od dłuższego czasu z kontuzją zmaga się Bartłomiej Jaszka, w listopadzie pech dopadł zamierzającego wrócić do kadry Grzegorza Tkaczyka, a ledwo po kontuzji jest Mariusz Jurkiewicz. - Skład na pewno nie będzie wyglądał tak jakby sobie trener tego życzył. Mamy jednak innych zawodników, którzy do tej pory przebijali się do drużyny. Teraz będą mieli szansę grać więcej i właśnie takie turnieje jak we Wrocławiu, czy w Hiszpanii będą szansą na lepsze zgranie - zauważa B. Jurecki.
Nie od dziś wiadomo, że mistrzostwa Europy są najtrudniejszym turniejem w piłce ręcznej. - Tam nie ma łatwych rywali. Pokazuje to także nasza grupa, która jest bardzo ciężka. Z Serbami zawsze toczyliśmy wyrównane pojedynki do ostatnich sekund, a z Macedończykami jeszcze nigdy dotąd nie wygraliśmy. Do tego dochodzi Francja, czyli potęga handballa. Gramy jednak u siebie i wsparcie trybun będzie naszym wielkim atutem, więc postaramy się wygrać wszystkie mecze - zaznacza kołowy. - Bardzo ważne, byśmy wygrali z Serbią na otwarcie, bo zwycięstwo w pierwszym meczu bardzo buduje na dalszą część turnieju, a przecież chcemy zdobyć złoto. Zawsze z takim celem startujemy, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej - pyta retorycznie.
Mistrzostwo Europy, poza tym, że byłoby największym sukcesem w historii polskiego szczypiorniaka, dałoby także przepustkę na przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. - Wtedy już nie musielibyśmy martwić się o kwalifikację olimpijską. Mamy w głowach, że dla wielu to będzie ostatnia szansa na medal olimpijski i każdy na pewno chce pojechać na igrzyska. Tym bardziej, że raz już byliśmy i wiemy jak ta impreza pięknie smakuje. Wtedy trochę zabrakło, dlatego fajnie byłoby się poprawić. W tym momencie igrzyska są jednak na dalszym planie i póki co o nich nie myślimy. Liczą się tylko mistrzostwa Europy i wydaje mi się, że to jedyne zdrowe podejście - dodaje.
W kilku ostatnich turniejach biało-czerwoni przyzwyczaili kibiców do horrorów w końcówkach meczów. - Jeśli to będą horrory z happy endami jak ostatnio, to bierzemy je w ciemno - kończy z uśmiechem B. Jurecki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?