Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli żyjecie w trójkątach, to przemyślcie sprawę. Można szybciej wpędzić się do grobu

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Wojciech Koerber Janusz Wójtowicz
Jurek to przyjaciel redakcji. Odwiedza nas, dokarmi ciastkiem, owocem, oceni twórczość. Ostatnio zajrzała też do działu sportu siostra Jurka, a małżonka byłego żużlowca Antosa - pani Alicja. I widząc trzech młodych chłopaków - pozwolicie, że siebie też do tej grupy zaliczę - a więc widząc nas, sympatyczna pani Alicja, pedagog, swego czasu dyrektorka szkoły, rzuciła kilka życiowych wskazówek.

Nie wchodzić w trójkąty - apelowała. Bo, wedle statystyk, mężczyźni żyjący w trójkątach umierają szybciej. Wiadomo: kłamstwo ma krótkie nogi, że przypomnę wam casus Pistoriusa i zachodzę w głowę, dlaczego jest na wolności, skoro zabił ukochaną z premedytacją. W walentynki. A więc - jak przekonuje podparta liczbami pani Alicja - kłamstwo wychodzi na wierzch, a gdy kobieta honorowa, każe zmykać. I znów trzeba czegoś szukać, kasy zaczyna brakować, nerwy, stres, grób.

Różnie to bywa. Koleżanka opisuje mi najgorszy typ kobiety, taki mianowicie: dziwka na salonach, kucharka w łóżku, dama w kuchni. Istotnie coś tu nie po kolei. Znowu kolega podsyła dowcip. Na spowiedzi: "Proszę księdza, a w poście to z kobietą można? Ksiądz: Można, ale nie z tłustą." Wszystko opiera się o sprawy damsko-męskie. Tygodnik "Piłka Nożna" wybrał właśnie drużynę roku w Polsce - żeńską reprezentację do lat 17, mistrzynie Europy. Niebawem będą grały w seniorskiej kadrze Wojtka Basiuka, wrocławianina. Zawodniczki idą za nim w dym, jedna poszła nawet przed ołtarz. Gdy przed laty, wielokrotnie, sięgał Basiuk po MP z AZS-em Wrocław, naturalnie musiał mieć wstęp do szatni. Los chciał, że wchodząc tam, pewnego dnia, po raz drugi natknął się na tę samą zawodniczkę w niekompletnym stroju. I wtedy usłyszał: "Trenerze, dlaczego znowu ja?!". Więcej tam było jednak radości i zadowolenia, aniżeli zakłopotania.

Sprawy damsko-męskie świetnie sprzedają się w mediach, a, co powszechnie wiadomo, sprzedaż treści w internecie dotknie nas nieuchronnie. Choć kilka drzew jeszcze zetniemy. No więc kolega ostatnio słodził, że już dziś wykupuje system piano "Gazety Wrocławskiej", by tydzień dobrym felietonem zacząć. Na zwierzenia wzięło go jednak u schyłku imprezy dopiero, gdy ja byłem trzeźwy i miałem samochód, a on był na lekkiej bani i bez auta. No i... podwiozłem go do domu.

Dobra, coś o igrzyskach. Kim była młoda blonddama obok Putina na otwarciu? Żadna Kabajewa, brunetka przecież, którą to gimnastyczkę wiąże się z Władymirem Władymirowiczem. Otóż siedziała obok bobsleistka Skworcowa. Bodaj w 2009 roku, podczas treningu w Königsee, mimo czerwonego światła ruszyła z koleżanką. Ich bob się wywrócił. W tym samym czasie, z wyższego poziomu startowego, prawidłowo wystartowała męska dwójka. Doszło do zderzenia. Skworcowa miała ciężkie obrażenia, wiele tygodni przeleżała w śpiączce, wiele przeszła też operacji. Wciąż ma problemy z chodzeniem. Do sportu nie wróci, od niemieckiej federacji bobslejowej dostała 650 tys. euro odszkodowania.

Jesteśmy po skokach. Wiecie, kto wprowadził do dyscypliny kwalifikacje? Nie żaden Hofer, nie żaden FIS - to Eddie "Orzeł" Edwards wymusił, by odsiać dziwaków i poruty nie robić. No i piąte kółko się na otwarciu nie otworzyło. Ale czy to piąte koło u wozu? Ja nie widziałem, za to piękną ceremonię obejrzałem. Zauważyli krytycy i eunuchy. Duża ta wasza parafia, widzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska