Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Vlasko wciąż odczuwa skutki meczu z Lechem Poznań

Piotr Janas
FOT. Piotr Krzyżanowski
Cały czas pod znakiem zapytania stoi występ Jana Vlaski w poniedziałkowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze w 6. kolejce Ekstraklasy. Słowak narzeka na uraz prawej pachwiny i jak na razie nie trenuje.

Przypomnijmy, że pozyskany w letnim okienku transferowym ze Spartaka Trnava zawodnik, w ostatnim wygranym meczu z Lechem Poznań (2:1 w Lubinie - przyp. PJ) nabawił się urazu pachwiny. Z tego powodu już w 34 min trener Piotr Stokowiec musiał ściągnąć go z boiska i desygnować do gry Krzysztofa Piątka. Vlasko wciąż nie trenuje, choć czuje się coraz lepiej i rokowania są dobre.

- Zawodnik przejdzie jeszcze dodatkowe konsultacje, jednak uraz nie wygląda na poważny. Jan czuje się zdecydowanie lepiej niż w piątek, kiedy doznał kontuzji. Niebawem wróci do treningów - tłumaczy doktor Stanisław Michalski.

Choć zmiana ta wyszła lubinianom na dobre, bo jeszcze w przed przerwą młody napastnik strzelił bramkę na 2:0, to z całą pewnością sztab szkoleniowy KGHM-u chciałby w starciu z Górnikiem móc skorzystać ze słowackiego rozgrywającego. Dlaczego? Są przynajmniej dwa ważne powody.

Pierwszy - zastąpienie Vlaski Krzysztofem Piątkiem wymusiło zmianę taktyki z 4-5-1, na bardziej ryzykowną 4-4-2. Mogłoby się wydawać, że akurat w spotkaniu z zamykającymi tabelę zabrzanami aż prosi się o grę na dwóch napastników, ale trzeba pamiętać, że mecz rozegrany zostanie przy Roosevelta, gdzie jest już "nowa miotła" w postaci Leszka Ojrzyńskiego. Były herszt legendarnej już "bandy świrów" z Korony Kielce niejednokrotnie udowadniał, że potrafi dźwignąć z kryzysu prowadzone przez siebie zespoły. Podobnie było niespełna dwa lata temu, gdy obejmował stery w Podbeskidziu. Kibice w Bielsku-Białej do dziś nie mogą wybaczyć włodarzom swojego klubu, że zwolniono Ojrzyńskiego i zastąpiono go Dariuszem Kubickim.

Jest jeszcze drugi powód - stałe fragmenty gry. Kiedy tylko Vlasko jest na boisku, to podchodzi do praktycznie każdej stojącej piłki i co najważniejsze - robi to bardzo dobrze. W poprzednim sezonie większość stałych fragmentów wykonywał Aleksander Kwiek, ale jego w Lubinie już nie ma. Co ciekawe, nie można wykluczyć, że akurat w poniedziałkowym meczu pojawi się on na murawie, z tym że... w barwach gospodarzy. Media obiegła bowiem informacja, że pomocnik, który w 2013 roku przeniósł się do Lubina właśnie z Zabrza, znów jest bliski związania się z Górnikiem. Od wtorku trenuje bowiem z "trójkolorowymi".

Oczywiście można by zastąpić Vlaskę innym zawodnikiem i pozostać przy ustawieniu 4-5-1, ale w kadrze "miedziowych" nie ma drugiego zawodnika o takiej charakterystyce jak Słowak.

- Każdy piłkarz jest trochę inny. Na pewno nie będziemy jednak narażać zdrowia Jana. Nie zgadzam się też ze stwierdzeniem, że jego kontuzja wymusza na nas zmianę systemu. Mamy w kadrze innych zawodników, którzy mogą grać na pozycji nr 10. W tej roli sprawdzał się już np. Adrian Rakowski, choć oczywiście jest to troszeczkę inny typ piłkarza - analizował w rozmowie z nami II trener Zagłębia Łukasz Smolarow.

Są i dobre wieści. Do zdrowia powracają inni zawodnicy, którzy w ostatnim czasie narzekali na urazy. Możliwe, że już w najbliższym spotkaniu do podstawowej jedenastki powróci środkowy obrońca Maciej Dąbrowski, który od 1. kolejki zmagał się z kontuzją.

- Maciek wreszcie przepracuje z nami cały tygodniowy cykl treningowy przed meczem, więc nie wykluczam, że w poniedziałek zagra od pierwszej minuty. Wraca także młody Karol Żmijewski, a w treningu, choć na razie zindywidualizowanym, jest też Arkadiusz Woźniak. Przewidujemy, że Arek będzie wkrótce do naszej dyspozycji - zakończył Smolarow.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska