Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Zieliński: Będę tłumaczył, że nie jestem garbaty?

Radosław Patroniak
Marek Zakrzewski
Wtedy tak jak w Łęcznej działo się w większości polskich klubów. Nie przesadzajmy jednak, że to było zagłębie korupcji. Łęczna to mała miejscowość z klubem, który dopiero wkraczał na piłkarskie salony. Ja byłem wówczas młodym trenerem i nie interesowało mnie to, co działo się poza boiskiem.

Z Jackiem Zielińskim, trenerem Lecha Poznań, rozmawia Radosław Patroniak.

We wczorajszym wydaniu naszej gazety ukazał się artykuł sugerujący, że był Pan powiązany z czynami korupcyjnymi jako trener Górnika Łęczna w latach 2003-2004. Jak Pan to skomentuje?
Zrobił już to za mnie prokurator z Wrocławia Jerzy Kasiura. Powiedział on, że ktoś na siłę szuka sensacji i na siłę próbuje rozkręcić aferę. Podkreślił też, że byłem przesłuchiwany, ale w charakterze świadka, a nie podejrzanego. Ja się mogę tylko pod tym podpisać i ocenić artykuł jako cios poniżej pasa. Dla mnie to przejaw nierzetelności i obrzucania ludzi błotem. Widocznie jednak żyjemy w takich czasach, że trzeba udowadniać swoją niewinność, a nie wymagać od innych udowodnienia komuś winy. Smutne to, ale prawdziwe. Wystarczy, że ktoś coś powie, wymieni jakieś nazwisko i zaczyna występować efekt domina. Medialnie trudno się przed tym bronić, więc będę chciał wystąpić na drogę sądową. Spotkam się z adwokatem i będą walczył o swoje dobre imię. Nie mam innego wyjścia.

Wstydzi się Pan przeszłości, chciałby Pan wymazać ją ze swojej pamięci?
Wtedy tak jak w Łęcznej działo się w większości polskich klubów. Nie przesadzajmy jednak, że to było zagłębie korupcji. Łęczna to mała miejscowość z klubem, który dopiero wkraczał na piłkarskie salony. Ja byłem wówczas młodym trenerem i nie interesowało mnie to, co działo się poza boiskiem. Propozycji pracy w Górniku nie rozważałem w kontekście korupcyjnym, bo nie przypominam sobie, żeby ktoś wtedy mówił i pisał o handlowaniu meczami. Nie było takiego tematu.

Pieniądze na sędziego musiał Pan jednak zbierać i pogodzić się z lewą kasą w postaci dodatkowych premii za wygrane mecze?
Nikt mi niczego nie podwyższał. Jak ktoś chce to sprawdzić, to niech obejrzy dokumenty. Nigdy nie byłem świadkiem takiego wydarzenia, jak zbiórka pieniędzy na arbitra. Byłem przesłuchiwany we wrocławskiej prokuraturze, ale nie po to, żeby opowiedzieć o mechanizmach korupcyjnych, bo ich nie znam, tylko aby odnieść się do aspektu sportowego określonych spotkań. O które mecze chodziło, nie mogę powiedzieć. Natomiast bez względu na wiedzę prokuratorów mogę stwierdzić, że spotkania barażowe z Zagłębiem Lubin, decydujące o naszym awansie do ekstraklasy, w moim przeświadczeniu były czyste.

Taki artykuł, jak ten ostatni, na pewno mi nie pomoże. Ludzie teraz będą mnie kojarzyć z podejrzanymi rzeczami

Brudne sprawy wciąż jednak gnębią naszą piłkę. Co zrobić, żeby kibice emocjonowali się już tylko bramkami i Euro 2012?
Zawsze byłem za tym, żeby wyciąć wrzód i raz na zawsze skończyć z grzebaniem w brudach. Tylko że u nas nie ma chętnych do namalowania tej grubej kreski. Poza tym wydawało mi się, że temat korupcji od kilku lat jest już w piłce wyczyszczony. Jeśli są pomyłki sędziów, to nieświadome. Korupcja na pewno jeszcze w naszym kraju istnieje, ale w innych dziedzinach życia. Tylko o tym się jakoś nie pisze...

Czy korupcyjne grzechy Górnika Łęczna mogą mieć wpływ na Pana karierę?
Taki artykuł, jak ten ostatni, na pewno mi nie pomoże. Ludzie teraz będą mnie kojarzyć z podejrzanymi rzeczami. Będę musiał tłumaczyć, że nie jestem garbaty. Szkoda, że przed napisaniem tekstu ktoś nie pomyślał, jaką krzywdę może wyrządzić mnie i mojej rodzinie.

Czyżby bał się Pan reakcji pracodawcy albo ostracyzmu w środowisku? W podobnej sytuacji do Pana znalazł się ostatnio Czesław Michniewicz, któremu też niczego nie udowodniono...
Z Czesiem nawet nie miałem okazji na ten temat rozmawiać. Podobieństwa jednak rzeczywiście występują, bo on również musi udowadniać swoją niewinność. Co do reakcji moich prezesów, to na razie jej nie ma. Jeśli będzie, to na pewno nie udam się na rozmowę z duszą na ramieniu. Nie było tak, że przeczytałem o sobie w internecie i pomyślałem, że wzywają mnie już na dywanik. Moje myśli krążą wokół innej kwestii. Dziś gramy z Red Bullem w Lidze Europejskiej. Przyjdzie 40 tysięcy ludzi. Nie chciałbym ich wspólnie z chłopakami zawieść. Wolę dobrze przygotować zespół niż marnować energię na walkę z wiatrakami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska