Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia. Gdzie Wojaczek klapsy dawał

Barbara Sola
Przed Klubem Związków Twórczych. Od lewej: Jerzy Pluta, Janusz Styczeń, Józef Łoziński (prozaik), Ernest Dyczek (prozaik)
Przed Klubem Związków Twórczych. Od lewej: Jerzy Pluta, Janusz Styczeń, Józef Łoziński (prozaik), Ernest Dyczek (prozaik) archiwum Janusza Stycznia
Tu pisali wiersze, pili alkohol i zajadali się... zupą z mięsną wkładką. Ale nie tylko. Bo też wdawali się w awantury i romansowali. Przewodnik po lokalach wrocławskiej bohemy lat 60. kreśli Barbara Sola

W latach 60. XX wieku Wrocław był ośrodkiem kultury, który promieniował na całą Polskę. W 1968 roku przeprowadził się z Gliwic nad Odrę Tadeusz Różewicz, na Rynku wrocławskim w 1965 roku zainstalowany został Teatr Laboratorium. Premiery dawał Teatr Pantomimy Henryka Tomaszewskiego i Studencki Teatr Kalambur Bogusława Litwińca oraz teatry repertuarowe – Polski i Współczesny. Tłumy młodych chłopaków i dziewczyn przyjeżdżały z całego świata na Międzynarodowe Festiwale Teatru Otwartego. Filharmonia grała, Wratislavia Cantans śpiewała, wychodziła „Odra”. Malarze założyli Grupę Wrocławską, nadodrzańscy pisarze starszego i średniego pokolenia (m.in. Tadeusz Różewicz, Tymoteusz Karpowicz, Urszula Kozioł, Tadeusz Mikołajek, Janina Wieczerska, Jacek Łukasiewicz) wydawali nowe książki.
A w zadymionych miejskich lokalach, nieraz przy alkoholu, debatowali o sztuce, dyskutowali, kłócili się dwudziesto-, dwudziestokilkulatkowie: poeci, plastycy, muzycy.
Po świecie lokali wrocławskiej bohemy naszym cicerone jest Janusz Styczeń, wtedy, w latach 60., obiecujący, dwudziestoparoletni poeta, dziś dojrzały twórca (w 2012 roku jego tomik wierszy „Furia instynktu” został nominowany do nagrody Nike).

Klub uniwersytecki
Na początku lat 60. lokalem, do którego często chodzili młodzi poeci i pisarze, był Klub Uniwersytecki w gmachu głównym UWr. Byli jeszcze studentami, przeważnie polonistyki (Styczeń, Tadeusz Burzyński– przyszły dziennikarz i inni…). Przy kawie, herbacie, sałatce jarzynowej, jajku w sosie, na tle mitologicznych malowideł na plafonie, na wysokich stołkach odbywały się ważne debaty o literaturze. Dyskutował tam Rafał Wojaczek (1945-1971), wybitny i tragiczny poeta, który popełnił samobójstwo, jego dziewczyna Teresa Ziomber i inni.
Do klubu uniwersyteckiego młodzi twórcy chodzili całe lata 60.

Klub PAX-u
Innym popularnym lokalem był klub PAX--u przy Wita Stwosza, później przy Kuźniczej.
W mieście kawa z ekspresu była tylko w dwóch miejscach: w klubie PAX-u (tu za darmo) i w Empiku.
W klubie PAX-u pracowali poeta Henryk Wolniak i Jacek Ciechanowicz. W styczniu 1967 roku w PAX-ie był wspólny wieczór autorski Janusza Stycznia i Rafała Wojaczka. Przyszły na niego trzy osoby: Marianna Bocian i muzy poetów: Teresa Ziomber i czarnowłosa piękność, studentka bibliotekoznawstwa, Lucyna Figa, ówczesna narzeczona Stycznia. W pewien sposób związany również z PAX-em był Klub Inco.

W 1966 roku Janusz Styczeń był przez pół roku kierownikiem klubu Inco przy Pod-walu 75, związanej z PAX-em firmy produkującej długopisy. Otwierał klub o godz. 17. Przychodziła tam grupa jego przyjaciół i kolegów: prozaik Ernest Dyczek , Rafał Wojaczek, poeta konkretny Staszek Dróżdż, Ludwik Gułaj, germanista Janusz Borysiak, Jerzy Pluta, dziewczyny: Jadwiga Wygaś, narzeczona Dyczka, i Mariola Frankowska. Grali w szachy, warcaby, rozgrywali turnieje ping-pongowe (Staszek Dróżdż kibicował, bo chodził o lasce), oglądali telewizję– w tamtych czasach atrakcję. W bufecie była kawa, herbata i ciastka. Gdy się skończył program telewizyjny, Styczeń zamykał klub i szli na dalsze dyskusje do „Bomby”– kawiarni na Dworcu Głównym: tam znów była kawa, herbata, sałatki, ciastka.

Empik
Najbardziej popularnym lokalem był Empik na pl. Kościuszki. Były tam dwie sale: kawiarniana i czytelnicza, w obu stały stoliki. W Empiku była zagraniczna prasa, gazety: „Le Figaro”, „Le Monde”, „Neue Zürcher Zeitung”, „Suddeutsche Zeitung” tygodniki „L’Express” i „Spiegel”. Gdy w kraju były ważne wydarzenia polityczne, Bolek No-wicki czytał kolegom artykuły z prasy francuskiej, a Janusz Borysiak z niemieckiej.
Dzienniki nie były cenzurowane, natomiast z tygodników cenzura wycinała niektóre strony.
W Empiku mała kawa z ekspresu kosztowała 2,50 zł, duża 5 zł, ciastko 2 zł. Dla porównania, honorarium za trzystronicową recenzję w „Odrze” wynosiło 300 zł, za wieczór autorski 800 zł.
Pewnego razu prozaik Jan Paweł Krasnodębski próbował wejść do lokalu z psem – szatniarz go nie wpuścił. Krasnodębski odparł, że na zewnątrz pies będzie warczał, a w Empiku będzie spokojny.
Powszechny był zwyczaj dosiadania się do stolików i dlatego Służba Bezpieczeństwa miała ułatwione zadanie. W Empiku było dwóch agentów SB. Niedaleko od empiku był

Klub Dziennikarza
Żeby wejść do Klubu Dziennikarza na ul. Świdnickiej, trzeba było mieć kartę członka związku twórczego lub legitymację prasową. Niektórzy byli tam jednak wpuszczani i bez tego, bo byli znani, np. Wojaczek. Do klubu chodzili dziennikarze, literaci, plastycy, prawnicy. Chodziło się tam na piwo. W klubie jedna ze ścian zewnętrznych była szklana. Wojaczek wyszedł kiedyś z lokalu przez tę szybę, drobinki z rozbitego szkła wpadły wtedy w oko ówczesnej narzeczonej Mieczysława Orskiego, siedzącej w klubie – konieczna była interwencja okulisty. W klubie były prelekcje, wieczory poetyckie. Drugim lokalem z ograniczonym wstępem był

Klub Związków Twórczych
Do KZT na Rynku w pewnym okresie mogli wchodzić tylko członkowie związków twórczych, potem nie było już kart. W 1967 roku w KZT odbywało się spotkanie pisarzy polskich z literatami niemieckimi z Drezna. Wejście na imprezę mieli tylko członkowie Związku Literatów Polskich. Wojaczek nie miał wtedy karty ZLP, ale chciał wejść do lokalu. W drzwiach zatrzymał go szatniarz, więc poeta (2-metrowy) powiesił go naszelkach na haku na płaszcze w szatni i wparował do klubu.
W środku Rafał podszedł do Zbigniewa Kubikowskiego, ówczesnego naczelnego „Odry”, który był średniego wzrostu – przełożył go przez kolano i dał mu parę klapsów. Na wszystko patrzyli Niemcy. Zrobiła się awantura, wezwano milicję. Wojaczkowi nie pomogło zaświadczenie ze szpitala psychiatrycznego: przesiedział dwa miesiące w więzieniu. Po Nowym Roku 1968 roku pewnego dnia (za radą swego mentora, wybitnego poety Tymoteusza Karpowicza) Wojaczek ubrał ciemny garnitur, białą koszulę, włożył krawat i poszedł do „Odry” na Podwale przepraszać Kubikowskiego.
KZT miał okresy lepsze i gorsze. W klubie była sala telewizyjna, w okresie gdy telewizor nie był czymś powszechnym. Wszyscy tam chodzili na mecze i transmisje z Wyścigu Pokoju, bardzo popularnego w tamtych czasach. W sali telewizyjnej przez jakiś czas odbywały się czwartki literackie, rozstrzygano konkursy poetyckie.

Czardasz
Restauracja Czardasz na pl. Kościuszki naparterze pedetu sąsiadowała z Empikiem. Chodzili tam większą grupą: Wojaczek, Styczeń, Dyczek, Pluta, Borysiak. Były tam tanie obiady: drugie danie można było zjeść za 12,50 zł.
Jednego razu urządzili w Czardaszu Turniej Jednego Wiersza – przyjechał poeta Mietek Machnicki z Warszawy, dołączył Aleksander Rozenfeld.

Cyganeria
Do tej restauracji na ul. Kościuszki, naprzeciwko Pałacyku, Styczeń z Wojaczkiem szli w ostateczności. Wojaczek czasami w Cyganerii recytował nowy wiersz; rękopis dawał bufetowej i dostawał za to zupę z wkładką z pieczeni.
Na Cyganerii kończymy opowieść o cyganerii wrocławskiej lat 60. Żaden z opisanych lokali już nie istnieje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska