Śląsk Wrocław zagrał w Zabrzu jeden z najgorszych meczów za kadencji Jacka Magiery. Porażkę osłodził cudowny gol Adriana Łyszczarza z rzutu wolnego, który znów musiał zadowolić się wejściem z ławki.
"Jedziemy po zwycięstwo" - to była jasna deklaracja Śląska Wrocław przed podróżą do Zabrza. Skończyło się na tym, że w 80 min było 0:3 i nikt nie miał wątpliwości, że to wynik jak najbardziej sprawiedliwy. WKS tracił piłki w środku pola, podejmował złe decyzje, nie potrafił doskakiwać do drugich piłek i koszmarnie prezentował się w obronie. Nie pierwszy już zresztą raz.
Do przerwy udało się jeszcze utrzymać bezbramkowy remis, ale przyznajmy to otwarcie - było to połączenie szczęścia z indolencją strzelecką Górnika no i dobrą postawą Putnockiego. Od początku było jednak widać, kto prowadzi grę.
Ledwo zaczęła się druga połowa, a już mieliśmy 0:1. Robert Dadok ograł w bocznej strefie pola karnego Wojciecha Gollę, podał do środka, a tam niepilnowany Bartosz Nowak dopełnił formalności. Pięć minut później było 0:2 - do siatki także trafił Nowak. Zaczęło się od straty Lewkota w środku boiska, potem piłkę przepuścił Golla, a Krzysztof Kubica wyszedł sam na sam. Co prawda Golla swój błąd naprawił, ale piłka znów trafiła pod nogi gospodarzy i znalazła drogę do bramki obok Schwarca, a potem zdezorientowanego Putnockiego.
Kolejną bramkę strzelił Podolski, ale najpierw pojedynek szybkościowy z rywalem przegrał Lewkot. Podli tymczasem pokazał, że wraca do formy, a lewą nogą wciąż może burzyć mury.
Jedynego gola dla Śląska strzelił - tak, tak! - Adrian Łyszczarz. Jego bramka z rzutu wolnego była przepięknej urody. To było jego czwarte trafienie w tym sezonie - więcej w drużynie mają tylko Exposito i Pich, a tyle samo Praszelik. Z tym że Łyszczarz potrzebował na to... 94 minut. Tyle dokładnie zagrał w tym sezonie w ekstraklasie.
Ból głowy mają we Wrocławiu coraz większy. Plan był taki, żeby wreszcie na stałe dołączyć do czołówki - Rakowa, Piasta czy Lecha - a tu bliżej Śląskowi do miejsca 12. niż do podium.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?