Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Golf. Wielkie talenty z Wrocławia lekcje biorą u najlepszych - w USA

Jakub Guder
Adrian Meronk (z lewej) i Mateusz Gradecki
Adrian Meronk (z lewej) i Mateusz Gradecki fot. archiwum prywatne
Adrian Meronk i Mateusz Gradecki to przyszłość polskiego golfa. Póki co uczą się i grają głównie w USA, ale marzą im się igrzyska olimpijskie i wielkie turnieje. W ten weekend można będzie ich zobaczyć na polu w podwrocławskim Brzeźnie (gm. Prusice) podczas turnieju Faldo Series Poland Championship 2014. Będą też Jerzy Dudek, Mateusz Kusznierewicz i Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru Mru.

W czwartek na polu golfowym Gradi Golf Club w Brzeźnie pod Wrocławiem rozpocznie się polska edycja międzynarodowego, prestiżowego cyklu rozgrywek dla młodych golfistów - Faldo Series Poland Championship 2014. Podczas czterodniowej rywalizacji zaprezentują się perspektywiczni zawodnicy z całej Europy, w tym także reprezentanci Polski: Adrian Meronk i Mateusz Gradecki. Obaj to wrocławscy golfiści, chociaż już dawno nie tylko Wrocław, ale też Polska zrobiły się dla nich za ciasne. Właśnie dlatego jakiś czas temu wyjechali do Stanów Zjednoczonych, by tam się uczyć i grać. Na co dzień reprezentują zatem barwy akademickiej drużyny The Buccaneers wystawianej przez East Tennessee State University, ale związani są także z klubem Toya Golf & CC Wrocław.

- Ciężko jest o tyle, że nasze dziewczyny są w tym czasie w Polsce. Zostaje nam Skype i SMS-y. No ale na wakacje jedziemy razem. Golfa na nich nie będzie - śmieją się młodzi panowie dwaj.

Mateusz Gradecki trenuje od 10 lat. Do swoich największych sukcesów zalicza trzykrotne zwycięstwo w międzynarodowych mistrzostwach Polski, dwukrotny triumf w mistrzostwach Polski w formule Matchplay oraz wygraną w Toya Polish Junior 2012 - turnieju zaliczanym do cyklu World Junior Golf Series.

- Rodzice zaczęli grać, gdy mieszkali za granicą. Potem wrócili do Polski. Mnie to na początku zupełnie nie kręciło. Grałem w piłkę i golf wydawał mi się nudny, zbyt statyczny. Gdy jednak zacząłem więcej trenować, to zmieniłem zdanie. Przekonało mnie to, że w tym sporcie polegam przede wszystkim na sobie, a nie na zespole - wyjaśnia. Mateusz miał o tyle łatwiej, że jego ojciec... zbudował sobie 18-dołkowe pole golfowe. Krzysztof Gradecki swego czasu znajdował się na liście 100 najbogatszych Polaków, którą co roku publikuje tygodnik "Wprost" (w 2011 roku był 89., z majątkiem szacowanym na 190 mln zł - przyp. JG). Był właścicielem sieci marketów Eko, które później sprzedał. Jedną z jego pasji - którą zaraził syna - jest właśnie golf, a Gradi Golf Club w Brzeźnie, na polu którego rywalizować będą od czwartku młodzi golfiści, to właśnie jego dziecko. Podobnie jak Mateusz (rocznik 1994). - Ja to mam chyba ADHD, nie umiem usiedzieć miejscu. Rodzice mówią, że golf mnie uspokoił - śmieje się młody Gradecki.

- Z tym ADHD to prawda - dorzuca żartem Adrian Meronk. Jest o rok starszy, a wzrostem bardziej pasuje na siatkarza czy koszykarza - ma 198 cm. Jego droga była podobna.

- Wszystko zaczęło się przez mojego ojca. Mieszkaliśmy w Niemczech i on tam zaczął grać. Uprawiałem w między czasie siatkówkę, piłkę nożną i na początku nie wiedziałem, co wybrać. Ostatecznie zostałem jednak przy golfie - wspomina. Kilkanaście dni temu sięgnął po drugie mistrzostwo Polski. Jest też dwukrotnym mistrzem Polski juniorów, a dwa tygodnie temu zajął piąte miejsce na LOTOS Polish Open 2014 - jednym z najważniejszych turniejów w Polsce. Był tam najlepszym z Polaków. W połowie lipca wraz z reprezentacją Polski awansował do I dywizji w Europie i w przyszłym roku zagra w drużynowych mistrzostwach Starego Kontynentu.

- Prawdę mówiąc, w Polsce na naszym poziomie jest tylko kilku golfistów - przyznają zgodnie, ale nieśmiało. - W Stanach niby to tylko liga akademicka, ale rywalizujemy co tydzień z najlepszymi golfistami amatorami na świecie. Na pierwszą setkę światowego rankingu w tych rozgrywkach uczestniczy może 75 zawodników - wyjaśnia Meronk. Różnica między zawodowcami a amatorami jest taka, że ci drudzy nie zarabiają. Nawet jeśli wygrają US Open, to finansowej zagrody nie mogą zgarnąć. Tylko amatorzy mogą występować na igrzyskach olimpijskich.

A pieniądze w golfie są spore. - W PGA (najbardziej prestiżowy cykl turniejów - przyp. JG) za zwycięstwo w jednym turnieju - których w roku jest 25 - zgarnia się od 500-600 tys. do ponad miliona dolarów. Taki turniej trwa cztery dni - wyjaśnia Gradecki. Musimy przyznać, że to niezła kasa.

- Teraz finansowo pomagają nam przede wszystkim rodzice oraz Polski Związek Golfa. W szkołach dostaliśmy też stypendia golfowe - mówi Meronk. Obaj zaznaczają, że wyjazd do USA był dobrym krokiem.

- Wyjazd do USA był dobrym pomysłem. Poziom tamtej ligi to pewnie poziom II ligi zawodowej w Europie. W Polsce nie moglibyśmy pewnie reprezentować uczelni, do tego dochodzą ciągłe wyjazdy - mówi Gradecki. - W USA bierzemy udział w lidze akademickiej - to 13 turniejów w ciągu roku. 60 najlepszych drużyn wchodzi do finału regionalnego. Jest ich sześć. Z każdego do wielkiego finału wchodzi pięć drużyn. My ostatnio awansowaliśmy do finału regionalnego, ale nie udało nam się do ogólnokrajowego. W każdej drużynie na turnieje jeździ pięciu zawodników - objaśnia Meronk.

Nie da się ukryć, że golf to dla młodych wrocławian także okazja do spotkania ciekawych ludzi czy zwiedzania świata. Jak przyznają, w Europie grali właściwie już na polach we wszystkich krajach. Poza Starym Kontynentem chodzili od dołka do dołka m.in. w Republice Południowej Afryki, Portoryko czy na Hawajach. - To był jeden z turniejów akademickich. W Ameryce był wtedy koniec zimy, a my musieliśmy gdzieś wyjechać - wspominają.

Adrian Meronk wspomina, że jeżdżąc po Stanach udało mu się uścisnąć dłoń byłego prezydenta USA George'a W. Busha.
- To był jeden z ważniejszych juniorskich turniejów w Auguście (stan Georgia). Zaproszono na niego też prezydenta Busha, z którym później zawodnicy zjedli kolację - opowiada wrocławianin.

Przy takim nazwisku bledną nieco inni polscy celebryci, z którymi udało się Mateuszowi i Adrianowi rozegrać partyjkę. Jerzy Dudek, Mateusz Kusznierewicz, Mariusz Czerkawski, Tomasz Iwan...

- Oni wcale nie grają tak źle. Szczególnie Jurek Dudek i Mariusz Czerkawski. Nie musimy im dawać forów - uśmiechają się młodzi golfiści.
Marzenia mają takie, żeby najpierw wystąpić na igrzyskach olimpijskich. W 2016 roku w Rio de Janeiro będzie piekielnie ciężko, bo międzynarodowy ranking mają jeszcze niezbyt wysoki, ale Tokio 2020... Kto wie.

- Potem chcielibyśmy grać regularnie w tych najlepszych turniejach - European Tour czy PGA Tour. Jednak zanim dojdzie się do tego najwyższego poziomu, to jest jeszcze kilka niższych lig. Myślę, że to jest dla nas dobra ścieżka - mówi Adrian Meronk.
Jak mówią, Polsce daleko jest jeszcze do Zachodu, gdzie na publicznych polach można pograć w krótkich spodenkach czy dżinsach za 5-10 dolarów. - Sytuacja się jednak poprawia. Mamy już kilka sporych turniejów: Deutsche Bank Polish Masters, LOTOS Polish Open czy właśnie Faldo Series - zauważają.

Jeśli ktoś chciałby zobaczyć Adriana Meronka i Mateusza Gradeckiego w akcji, to będzie na to szansa w trakcie Faldo Series Poland Championship. Obaj na placu boju pojawią się na pewno w niedzielę.

Po Gradi Golf Club kręcić się będą także Jerzy Dudek, Mateusz Kusznierewicz i Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru Mru. Cała trójka jest ambasadorami turnieju. Spotkamy ich w Brzeźnie w czwartek od godz. 13. a

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska