Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filmowcy pozwali rodzinę zamordowanego mężczyzny

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Rozpoczął się proces jaki producenci filmu „Amok” - inspirowanego głośną wrocławską zbrodnią - wytoczyli rodzinie ofiary zabójstwa. Rodzina miała naruszyć dobra osobiste filmowców atakując ich w pismach do mediów i różnych instytucji. Filmowcy chcą 60 tys złotych.

- Ten pozew przekracza granice przyzwoitości – mówiła sądowi pełnomocnik rodziny ofiary mecenas Joanna Lassota. Dodała, że przyzwoitości urąga żądanie, by rodzina zamordowanego przepraszał za dochodzenie swoich praw.

- Firma była atakowana przez półtora roku – przekonywał pełnomocnik filmowców mecenas Karol Węgliński.

Pozwani to m.in. rodzice zamordowanego wrocławskiego przedsiębiorcy. Zginął w 2000 roku. Za tę zbrodnię został skazany pisarz, filozof Krystian Bala. Sprawa zrobiła się głośna, bo Bala napisał książkę „Amok”, wspomniał w niej o jakiejś zbrodni, a na książkę zwrócili uwagę policjanci w trakcie śledztwa. Opowieść o pisarzu – mordercy obiegła media całego świata.

Zeznająca przed sądem szefowa firmy producenckiej Beata Pisula przyznała, że w 2009 roku nawiązała kontakt z Balą i kupiła od niego prawa autorskie do książki – cytowanej w filmie. Bala zezwolił też na wykorzystanie swojego imienia i nazwiska oraz historii życia.

Rodzina ofiary protestowała przeciwko wykorzystywaniu z filmie informacji, które mogłyby naruszać jej dobra osobiste i pamięć o zmarłym. Chodziło o jego nazwisko i informacje z życia prywatnego. Stąd pisma do mediów i różnych instytucji. Zdaniem firmy, która wytoczyła proces, pisma te wpłynęły negatywnie na produkcję. Firma musiała się m.in. tłumaczyć, że prawa od Krystiana Bali kupiła legalnie. Jej zdaniem cała ta sprawa „negatywnie wpłynęła na postrzeganie filmu”.

Dopytywana przez mecenas Lassotę Beata Pisula zaprzeczyła jakoby producenci zdecydowali o wykorzystaniu w filmie nazwiska mordercy – ze względów promocyjnych. Wykorzystali je – tłumaczyła – bo Bala się zgodził oraz bo „jest na tyle interesujące”, że nie widzieli przeszkód.

Szefowa firmy zapewniała, że w filmie nie ma nic, co dotyczyłoby prawdziwej ofiary. To czysto fikcyjna postać, która zresztą w filmie nie występuje. Jest tylko mowa o niej, jako o ofierze zbrodni. Ale mecenas Lassota swoimi pytaniami próbowała wykazywać, że sam fakt wykorzystania nazwiska Bali identyfikuje jego ofiarę.

Sąd zrezygnował z przesłuchiwania skazanego Krystiana Bali oraz oglądania filmu „Amok” w reżyserii Kasi Adamik. Ale przed wrocławskim sądem toczy się jeszcze jeden proces i tam – najpewniej – film trzeba będzie obejrzeć. Choć nie wiadomo jak to technicznie miałoby zostać przeprowadzone. Rodzina ofiary morderstwa pozwała dystrybutorów filmu. Przekonuje w pozwie, że „Amok” oraz materiały promocyjne naruszają dobra osobiste rodziny i pamięć o osobie zmarłego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska