Fałszywi ratownicy medyczni jeździli karetką do pacjentów
Nowi ratownicy po czterech dyżurach (około 2 tygodniach pracy) zostali zwolnieni. Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej Łódź-Śródmieście i do Urzędu Wojewódzkiego nadzorującego Zespoły Ratownictwa Medycznego. Oszustami okazali się 25- i 48-letni mężczyźni. - Podczas przesłuchania przyznali, że dyplomy kupili - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Postawiono im zarzut posłużenia się fałszywym dokumentem, za co grozi do 5 lat pozbawienia wolności. - Prowadzone jest też postępowanie, które ma wyjaśnić, czy mężczyźni mogli swoim działaniem narazić zdrowie pacjentów - mówi Kopania.
WSRM i Urząd Wojewódzki w Łodzi zarzekają się, że to pierwszy taki przypadek odkryty w Łódzkiem. Historia z Kutna, nie musi być jedyną, nawet w skali kraju.
Jak wyjaśnia Elżbieta Węgrzynowska, rzecznik prasowy wojewody łódzkiego, od 2013 roku ratownicy muszą mieć wykształcenie wyższe, kierunkowe. Wcześniej kształceniem kadr zajmowały się szkoły policealne publiczne i prywatne. Spora część z nich przestała już istnieć, więc weryfikacja takich dokumentów może okazać się niezwykle wymagająca - dodaje Elżbieta Węgrzynowska.
Wyjściem z sytuacji byłoby stworzenie centralnego rejestru ratowników podobnego do Centralnego Rejestru Lekarzy i Lekarzy Dentystów.
- Na razie jednak taki rejestr nie istnieje - mówi Adam J. Stępka.