Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Chodakowska: Co roku spędzamy z mężem trzy miesiące w Grecji ROZMOWA

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Ewa Chodakowska angażuje się w finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy
Ewa Chodakowska angażuje się w finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Krystian Dobuszyński/Polska Press
Już wiele lat temu Ewę Chodakowską ogłoszono Królową fitnessu w Polsce, a od tamtej pory jej imperium jeszcze się rozrosło. Obecnie jest w trakcie BeActive Tour 2023, prowadząc wraz z mężem Lefterisem Kavoukisem oraz innymi trenerami i dietetykami kilkugodzinne warsztaty w miastach całej Polski Przed zajęciami w Krakowie rozmawialiśmy o jej metodach treningowych, biznesie, wdrożonym po pandemii sposobie na utrzymanie życiowego dobrostanu, fascynacji słoneczną Grecją i wymagającej walce o powrót do zdrowia.

Ewa Chodakowska: Fitness w Polsce wciąż się rozwija

Gdy przed pandemią prowadziła pani zajęcia w Krakowie, brało w nich udział nawet sześćset osób. Czy teraz liczy pani na podobną frekwencję?
Ewa Chodakowska: Kraków jest stałym punktem na trasie naszych warsztatów, a to już dziewiąta edycja BeActive Tour. Na pierwszych zajęciach w Krakowie było 299 osób, w kolejnych edycjach rozwinęliśmy skrzydła i doszliśmy do poziomu 500-600 uczestników. Tym razem też będzie pół tysiąca osób.

Zainteresowanie taką formą ćwiczeń ze strony mieszkanek Małopolski jest większe czy mniejsze niż w innych częściach kraju?
Nasze warsztaty są tu zawsze wyprzedane. Cieszą się ogromnym zainteresowaniem, ale muszę przyznać, że podobnie jest w pozostałych miastach w Polsce. Świadomość kobiet zmienia się, zdają sobie sprawę z tego, że mają wpływ na swoje samopoczucie psychiczne i fizyczne, poprzez wprowadzenie tak prostego narzędzia w codziennym życiu, jakim jest trening ciała. Korzystają więc z tego dobrodziejstwa regularnie, a takie spotkania jak to, które nas czeka w niedzielę, to ogromna dawka wzajemnej motywacji dla kobiet. To nawiązanie nowych relacji i wspaniały dzień wypełniony dobrą energią. Dla jednych to początek nowej przygody i zmian, a dla innych nagroda za konsekwencję lub osiągnięcie sukcesu.

Program warsztatów jest tak zaprojektowany, by każda osoba znalazła dla siebie przestrzeń i dała z siebie wszystko adekwatnie do swoich możliwości. Dla mnie ważne jest to, by bez względu na to, czy ktoś dopiero stawia pierwsze kroki w aktywności fizycznej i nie zrobił do tej pory w życiu jednego przysiadu, czy też trenuje sport zawodowo, w tym dniu się odnalazł. Aby poczuł się komfortowo zarówno w swoim ciele, jak i ze swoimi możliwościami.

Rekordowa frekwencja, gdy przed laty na prowadzone przez panią zajęcia przyszło kilka tysięcy osób, trafiła do księgi rekordów Guinnessa. Czy pandemia przyhamowała w Polsce rozwój fitnessu? Czy to był szczyt, z którego zeszliśmy i teraz próbuje pani to zainteresowanie odbudować?
Najwięcej osób, około 5 tysięcy, pojawiło się w roku 2014 na Polu Mokotowskim w Warszawie. Czy pandemia przyhamowała ten trend? Przeciwnie, wtedy zanotowaliśmy największy wzrost zainteresowania. Jeśli chodzi o zakup dostępu do platformy BeActive TV, na której znajdują się wszystkie moje programy treningowe i relaksacje, to wzrosty były rzędu 70 procent. Co więcej, utrzymujemy to zainteresowanie do dziś. Dostęp do platformy działa na podobnej zasadzie, jak abonament Netfliksa. Platforma skupia wokół siebie różnych trenerów, a co za tym idzie różne rodzaje treningów oraz relaksacje. To są  narzędzia do pracy w domu. 

Sądziłam, że po pandemii zainteresowanie dostępem do klubu fitness online spadnie, tymczasem wcale tego nie zauważyliśmy, co też świadczy o efektywności tego narzędzia. Można w bardzo łatwy sposób, niedużym nakładem finansowym, trenować w domu lub w każdym innym miejscu, gdzie mamy dostęp do laptopa czy telefonu.

Ewa Chodakowska: Niech się coś wreszcie wydarzy, bo ja nie potrafię się zatrzymać!

A propos niewielkich nakładów finansowych: przed pandemią organizowała pani pobyty na Malediwach pod hasłem „tygodniowa metamorfoza”, które były skierowane do ludzi zamożnych. Ostatnio takich wyjazdów jednak nie było. Czy dlatego, że formuła się wyczerpała?
Zainteresowanie jest większe niż kiedykolwiek. Jest wiele osób, które wręcz dobijają się do mnie z każdej strony i pytają: kiedy kolejny wyjazd na Malediwy? Wyjaśnię więc teraz, dlaczego z nich zrezygnowałam. Otóż złapałam się na tym, że pracuję od świtu do zmierzchu i nie znajduję czasu dla siebie. Kiedyś rzuciłam nawet na głos, w obecności partnerów biznesowych: Niech się coś wreszcie wydarzy, bo ja nie potrafię się zatrzymać! Po czym... wybuchła pandemia. To był z jednej strony wielki szok, bo u każdego w tamtych czasach, kiedy nie wiedzieliśmy, jak będzie wyglądało nasze jutro, obawy się kumulowały i pojawił się stres, natomiast z drugiej strony właśnie wtedy odnalazłam samą siebie. 

Pandemię wykorzystałam na przepracowanie potrzeby nieustannego działania, tworzenia nowych projektów. Wprowadziłam w codzienność nowe rytuały, znalazłam dla siebie miejsce i czas i podjęłam decyzję, że już nie będę dawać z siebie wszystkiego za wszelką cenę, że będę zostawiać też choć trochę dla siebie i swoich bliskich. To dlatego zrezygnowałam z „tygodni metamorfozy” poza granicami Polski. I ograniczyłam ich liczbę w Polsce. 

Przewartościowałam wiele rzeczy. Mam potrzebę spędzania więcej czasu poza pracą, wyjazdów z mężem, po żeby realnie odpocząć. Projekty wyjazdowe są bardzo przyjemne, ale zarazem kosztują też mnóstwo energii. Zaczęłam bardzo mocno zwracać uwagę na to, w jaki sposób spędzam wolny czas i czy ja w ogóle mam wolny czas. Czy on jest wystarczający i wartościowy, czy znajduję go dla rodziny, męża, przyjaciół. Z tego względu pandemia była dla mnie przełomowa.

Niemniej jednak z racji tego, że dostaję bardzo dużo zapytań i próśb, żeby zrobić przynajmniej jeszcze jeden „tydzień metamorfozy” za granicą, to pewnie w listopadzie 2024 roku taki tydzień się odbędzie.

Mówi Pani o odpoczynku, tymczasem prowadzi pani z mężem sześć spółek i zatrudnia kilkaset osób. Wygląda więc na to, że od czasu jak przed kilku laty nadano pani miano Królowej fitnessu w Polsce, imperium jeszcze się rozrosło.
Mam ogromne szczęście do ludzi, z którymi pracuję, bo są to osoby, które podzielają moje wartości, rozumieją moją misję. Faktycznie jest sześć spółek i na tym poprzestajemy. Teraz skupiamy się na rozwoju kolejnych kategorii produktów, każdej spółki, która już istnieje. Fakt, że trafiłam na ludzi, którzy są profesjonalni i kochają to, co robią, daje mi komfort i swobodę w działaniu oraz w znajdowaniu czasu dla siebie. Gdybym nie miała pewności, że współpracuję z zespołami, które też mają na uwadze dobro drugiego człowieka, to pewnie nie spałabym jak dziecko. A wysypiam się bardzo dobrze.
 
Jak w takiej sytuacji zrealizować marzenie, o którym wspomniała pani przed laty, by choć każdego roku na trzy miesiące zaszyć się w swoim nowym domu w Atenach i kompletnie niczym się nie zajmować?
Co roku spędzamy z mężem czerwiec, lipiec i sierpień w Grecji, więc te trzy miesiące na przestrzeni roku jakoś znajdujemy, choć prawdą jest, że w tym czasie też sporo pracujemy. Wyjeżdżamy do Grecji też w innych porach roku, na tydzień-dwa, bo praca online daje możliwości stałego kontaktu, zarówno z grupą odbiorców, jak i naszymi partnerami i pracownikami. Okazuje się, że połączenie tych dwóch światów: greckiego i polskiego ze sprawnym prowadzeniem naszych spółek jest możliwe, zatem korzystamy z tego.

Grecja stała się pani bliska, chyba nie tylko ze względu na fakt, iż stamtąd pochodzi pani mąż. Czy z biegiem lat proporcje czasu spędzonego w Polsce i Grecji zaczną się przesuwać na korzyść drugiego z tych krajów?
Mieszkanie tu i tam pół na pół, a finalnie z przewagą Grecji... Owszem, takie są plany, choć ja nie ukrywam, że z mężem bardzo Polskę kochamy. Jak jesteśmy poza Polską, to mąż nawet prędzej tęskni niż ja. Tak więc to też nie jest tak, że związałam się z Grekiem, który szybko chce wracać do ojczyzny. Wręcz przeciwnie, bardzo dobrze się tu czuje i odnajduje. I bardzo mu się podoba to, że w Polsce ludzie chcą pracować, chcą się rozwijać z pełnym zaangażowaniem. Grecja ma trochę specyficzny klimat. Dużo się w Grecji mówi o pracy, o pomysłach, ale ich realizacja zajmuje więcej czasu. Doświadczyliśmy też tego na własnej skórze. W Polsce rzeczy dzieją się szybciej. No i nie dzieją się same. W Polsce ludzie są lepiej zorganizowani, gdy biorą się za realizowanie celów.

My mamy zegarki, a Grecy mają czas.
Po prostu oni mają słońce. No i to słońce zapracowuje u nich na przekonanie, że mamy wszystko, czego nam potrzeba. To im wystarcza. Jest słońce, kawa, piękna woda. Czego chcieć więcej?

Ewa Chodakowska: Zdrowe ciało to efekt uboczny aktywności fizycznej

Jeden z bardziej znanych pani programów treningowych nosi nazwę „Skalpel”. Czy mogłaby pani opisać w kilku słowach, na czym on polega?
Gdybym była osobą, która nigdy o nim nie słyszała, to w pierwszej chwili pomyślałabym, że to bardzo agresywna nazwa i ciężki trening. „Skalpel” to trening, który ma za zadanie wzmocnić nasze ciało, wymodelować je, spalić tkankę tłuszczową, ale przy bardzo precyzyjnych, spokojnych ruchach. Program „Skalpel” jest dedykowany każdej grupie odbiorców. Początkujący wykonują program w podstawowej wersji, a zaawansowani mogą do niego dorzucić dodatkowe obciążenie, czyli hantle, obciążniki na kostki lub taśmy oporowe. Program można modyfikować i gwarantuję, że po trzydziestu dniach mamy nowe ciało, a już po dziesięciu treningach jesteśmy w stanie dostrzec pierwsze efekty.

A skąd taka nazwa? Bo trening ma za zadanie modelować nasze ciało niczym chirurgiczny skalpel. W tym przypadku bezinwazyjny. Chciałabym udowodnić każdej kobiecie, że w domu też można pięknie wymodelować ciało w naturalny sposób.

W pani wypadku ingerencja skalpelem, z uwagi na kłopoty ze zdrowiem, okazała się w ubiegłym roku wręcz konieczna. Wygląda jednak na to, że bardzo szybko doszła pani do sprawności po trudnym zabiegu, skoro prowadzi pani kolejną edycję BeActive Tour.
Powrót do lekkich treningów po laparoskopii zajął mi trzy miesiące, natomiast do pełni sił i wysokiej intensywności wróciłam po pięciu miesiącach, więc wcale nie tak szybko. Wychodzę z założenia, że nasze ciało trzeba traktować z wyrozumiałością, wrażliwością, życzliwością. Nigdzie nam się przecież nie spieszy, mamy całe życie przed sobą. Nie jestem zwolenniczką wyznaczania sobie nierealnych celów czy wskakiwania na głęboką wodę. Wszystko ma swoje miejsce i czas. Ta wyrozumiałość i życzliwość jest niezbędna, zwłaszcza nam, kobietom, które bierzemy sobie za dużo na głowę. Mamy wobec siebie zbyt duże oczekiwania. Zatem ja do pełnego rytmu wracałam dosyć długo, zwłaszcza jak na mnie, ale bez wyrzutów sumienia. Dobrze jest mierzyć siły na zamiary tak, żeby nie przeholować. Bo energii i sił musi nam starczyć na całe życie, nie na chwilę. Jeżeli patrzymy długofalowo i myślimy o życiu rozsądnie, to obowiązkiem jest o siebie dbać. Troszczyć się o swój dobrostan. Naszym obowiązkiem jest się codziennie ruszać. Dziesięć, piętnaście, dwadzieścia minut wystarczy. I robić to przede wszystkim dla dobrego samopoczucia psychicznego, po to, żeby mieć dużo siły i energii. Do tego dobrze się odżywiać, wysypiać. Prowadzić zdrowy styl życia, takiego życia, w którym zdrowe i piękne ciało jest tylko efektem ubocznym. Choć owszem, bardzo satysfakcjonującym.

Rozmawiał Krzysztof Kawa, Gazeta Krakowska/Dziennik Polski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ewa Chodakowska: Co roku spędzamy z mężem trzy miesiące w Grecji ROZMOWA - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska