Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elegancki dom i pies taplający się we własnych odchodach

Artur Szałkowski
fot. Dariusz Gdesz
Inspektorzy z Fundacji „Na Pomoc Zwierzętom” musieli interweniować na terenie eleganckiej posesji w Dziećmorowicach pod Wałbrzychem. Jej właściciele nie wydawali się zbytnio przejęci losem swojego psa.

- Sprawa dotyczy 15-letniego ogara polskiego - championa zarejestrowanego w związku łowieckim. Właścicielami psa są państwo, którzy pracują na eksponowanych stanowiskach w jednej z instytucji dolnośląskich oraz w jednej z lokalnych gmin - mówi Joanna Sobina z Fundacji „Na Pomoc Zwierzętom”. - Kiedy przyjechaliśmy w to miejsce z pierwszą interwencją schorowany pies był przywiązany do budy i taplał się we własnych odchodach i błocie. Właścicielka ukryła go wówczas za posesją, ale zrobiliśmy dokumentację fotograficzną.

W trakcie drugiej wizyty kontrolnej inspektorów, która miała miejsce w ostatni piątek, warunki bytowe psa nieznacznie się poprawiły. Buda i jej otoczenie były wysprzątane oraz wyściełane słomą. To jednak i tak za mało, by ulżyć doli zwierzęcia.

- Od około 3 lat na pysku psa rozwija się nieleczony nowotwór, którego nie można już operować. Ponadto pies ma zwyrodnienie stawów i problemy z poruszaniem. Jeśli nie trafi do suchego i ciepłego pomieszczenia, ma nikłe szanse na przeżycie zimy - wyjaśnia Joanna Sobina. - Sytuacja jest o tyle bulwersująca, że w przeszłości, kiedy był chlubą właścicieli i być może przynosił im profity jako reproduktor, był pewnie przez nich hołubiony. Teraz, gdy jest stary i schorowany, nie przejmują się zbytnio jego losem.

Inspektorzy Fundacji „Na Pomoc Zwierzętom” nie ukrywają, że wśród podejmowanych przez nich interwencji, coraz więcej ma miejsce w tzw. dobrych domach. Dodają, że dotyczy to zwłaszcza wiosek na terenie powiatu wałbrzyskiego, które do niedawna kojarzone były wyłącznie z rolnictwem, a obecnie stały się modne pod zabudowę posesji jednorodzinnych.

- Wielokrotnie interweniowaliśmy na prywatnych posesjach w Strudze, Jabłowie, czy Witkowie, których właściciele mają wokół domu rozległy, ogrodzony teren, a mimo to trzymają psy przywiązane do drzew na krótkich i solidnych łańcuchach - mówi Joanna Sobina. - Wiele tych osób mieszkało wcześniej w mieście, wychodziło z psami na spacery i puszczało je luzem. Natomiast po przeprowadzce do posesji na wsiach zaczynają traktować swoje psy w tak okrutny sposób.

Na szczęście nie wszystkie interwencje w tzw. porządnych domach okazują się uzasadnione. Ostatnio wiele zgłoszeń dotyczy psów, którym rzekomo dzieje się krzywda, bo przez kilka godzin bez przerwy szczekają lub wyją. Okazuje się, że zwierzęta tak okazują tęsknotę, gdy ich właściciele wychodzą np. do pracy i zostawiają je same w domach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska