Podatnicy zapłacili 680 tysięcy złotych na socjologiczne badanie, którego wyniki zawierają takie m.in. wnioski: "Zwiększyć ilość toalet publicznych, zwłaszcza w miejscach, w których toczy się życie nocne", "Poprawić infrastrukturę oświetleniową w obrębie skwerów i przejść podziemnych", "Zwiększyć częstotliwość opróżniania koszy na śmieci tak by nic się z nich nie wysypywało".
Zdaniem eksperta, który analizował wspomniane socjologiczne badanie na zlecenie Komisji Rewizyjnej Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, wnioski z badań i rekomendacje konkretnych działań są tak banalne, że szkoda na to pieniędzy.
Ekspert Arkadiusz Wódkowski, były szef stowarzyszenia firm badawczych, pisze, że do sformułowania tego typu wniosków nie trzeba było zamawiać żadnych badań.
Ekspertyzy, które zleciła Komisja Rewizyjna, były podstawą do decyzji o likwidacji Centrum Monitoringu Społecznego i Kultury Obywatelskiej. To instytucja podległa urzędowi marszałkowskiemu, która powstała po ostatnich wyborach samorządowych.
Oprócz Arkadiusza Wódkowskiego drugą ekspertyzę napisał prof. Stanisław Kłopot z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Autorzy obydwu opracowań oceniali pięć prac badawczych, zamówionych przez Centrum.
Wnioski - uznane przez Arkadiusza Wódkowskiego za banalne i nie wymagające jakichkolwiek prac badawczych - pochodzą z ubiegłorocznego badania pt. "Społeczno-Ekonomiczne uwarunkowania życia codziennego Dolnoślązaków, między ideologią a praktyką". Składało się ono z dwóch części.
Prof. Kłopot w swojej recenzji napisał m.in., że wspomniane badania - najdroższe spośród pięciu analizowanych w ekspertyzach - było do niczego niepotrzebne. Prof. Kłopot zwrócił uwagę na sposób wybierania wykonawców badań.
Centrum Monitoringu wybierało naukowca, który przygotowywał program badań i wskazywał instytucję lub firmę, która miała badania wykonać. Na przykład pracownik naukowy uczelni z Poznania wskazuje jako wykonawcę badań organizację pozarządową z Wrocławia, która nigdy wcześniej tego typu usług nie wykonywała.
Z pięciu analizowanych projektów najtańszy kosztował 329 tys. zł, a najdroższy 680 tys. zł. Zdaniem Arkadiusza Wódkowskiego zawyżano liczbę badań, wywiadów i ankiet. Dlatego właśnie tak drogo kosztowały. "Treść raportów i osiągnięte efekty nie uzasadniają potrzeby przeprowadzenia tak wielu wywiadów" - napisał Wódkowski we wnioskach swojej ekspertyzy. Sugeruje też konieczność sprawdzenia, czy wykonawcy badań nie naruszyli zasad kodeksu etyki, jakiego badacze rynku powinni przestrzegać.
Niedawno sejmik zdecydował, że Centrum zakończy swą działalność.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?