Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dotknąć mogą go nieliczni. Czytaj o pucharze UEFA Euro

Wojciech Koerber, Paweł Kucharski
Na pomysł organizacji turnieju z udziałem europejskich reprezentacji Henri Delaunay, sekretarz Francuskiej Federacji Piłkarskiej, wpadł już w 1927 roku. Nie potrafił jednak przekonać do pomysłu władz światowego futbolu (FIFA). Zaczął go jednak wspierać włoski działacz Ottorino Barassi i już... 15 czerwca 1954 roku powołano do życia UEFA, a jej pierwszym prezydentem został Duńczyk Ebbe Schwartz.

Kilkanaście miesięcy później zmarł Delaunay. Szczęśliwie jego dzieło zechciał kontynuować i pielęgnować syn - Pierre. W 1958 roku na konferencji w Sztokholmie działacze UEFA rzucili wreszcie hasło - walczymy o ME i puchar Delaunaya. Pierwszy oficjalny mecz Pucharu Europy Narodów (taką nazwę nosił początkowo turniej) rozegrano 28 września 1958 roku. ZSRR pokonał na moskiewskich Łużnikach Węgry 3:1. Dla piłkarzy Związku Radzieckiego to był dopiero prolog na drodze po tytuł mistrzów Starego Kontynentu. Finisz miał miejsce na paryskim Parc de Princes. W turnieju finałowym (6-10 lipca 1960 r.) wzięły udział zaledwie cztery reprezentacje, a w najważniejszym meczu ZSRR pokonał Jugosławię 1:0. W spotkaniu o trzecie miejsce Czechosłowacja ograła gospodarzy 2:0.

Niebywałą przyjemność wzniesienia pucharu jako pierwszy miał kapitan radzieckiej jedenastki Igor Nietto. 30-letni wówczas pomocnik wystąpił w sumie w 54 meczach swojej drużyny narodowej, w których strzelił cztery gole. Na uwagę zasługuje jego przywiązanie do Spartaka Moskwa. W barwach tego klubu występował nieprzerwanie przez 17 lat kariery.
Co ciekawe, do 1976 roku w finałowym turnieju brały udział tylko cztery ekipy. W latach 1980-92 rywalizowało ich już osiem, a od 1996 roku po dziś dzień - szesnaście. To jednak nie koniec rozbudowy piłkarskiej Europy. Za cztery lata we Francji powalczą już 24 narodowe jedenastki.

Gdy zajrzeć w statystyki, okaże się, że na Starym Kontynencie rządzą Niemcy. Trzykrotnie sięgali po trofeum, trzykrotnie zajmowali drugie miejsce i raz trzecie. Dwoma tytułami szczycą się Francuzi i Hiszpanie, którzy bronią trofeum zdobytego przed czterema laty w Wiedniu, gdy ograli w finale właśnie Niemców 1:0, po bramce Fernando Torresa. A wiecie, co mówi historia? Że jeszcze nikomu nie udało się tytułu obronić.

O tym, że futbol jest piękny i nieprzewidywalny, wiemy od zawsze, lecz Euro roku 1992 pokazało to dobitnie. Niemal tuż przed finałami została z nich wykluczona Jugosławia, w ramach sankcji ONZ, za prowadzenie działań wojennych w Bośni. Jej miejsce zajęła Dania, którą to drużynę klecono naprędce, ściągając zawodników z urlopów. I co? I wygrała Dania! W półfinale ograła po rzutach karnych wielką Holandię (spudłował słynny Marco van Basten), a w potyczce o złoto pewnie pokonała na stadionie Ullevi w Goeteborgu Niemców (2:0). I wtedy dopiero Henrik Larsen, John Jensen, Peter Schmeichel (ojciec bramkarza jest Polakiem) i spółka mogli się udać na zasłużone urlopy.

W 2000 roku imprezę po raz pierwszy zorganizowały do spółki dwa kraje: Belgia i Holandia. I pojawił się nowy trend. W 2008 roku honory gospodarza pełniły Austria ze Szwajcarią, a teraz czas na Polskę i Ukrainę.

Przez lata zmieniała się nie tylko liczba drużyn biorących udział w turnieju, jego stawka i prestiż, ale także sam obiekt pożądania, czyli trofeum. Do 2004 roku rywalizowano o srebrny puchar zaprojektowany przez Maurice'a Chobillona. Ważył 2657 gramów i był ozdobiony płaskorzeźbą chłopca kopiącego piłkę. Historia futbolu chciała, aby kopię grec-kiej amfory w takim kształcie po raz ostatni wznieśli... zawodnicy z Hellady.

Turniej z 2004 roku, który odbył się na boiskach Portugalii, przyniósł bodaj największą sensację w historii nie tylko europejskiego, ale i międzykontynentalnego futbolu. Podopieczni niemieckiego trenera Otto Rehhagela już pierwszego dnia mistrzostw zaczęli szokować, wygrywając z gospodarzami 2:1. Później przyszedł remis z Hiszpanią i porażka z Rosją. To wystarczyło, aby awansować do fazy pucharowej, a po ćwierć-finałach, półfinałach i finale piłkarski świat nie było już taki sam.

Grecy odprawiali po kolei Francję, Czechy i w końcu Portugalczyków. Za każdym razem było 1:0! Podopieczni Rehhagela na pewno nie grali ładnie dla oka, ale byli za to piekielnie skuteczni. Na pierwszym miejscu była defensywna, a dopiero potem myślano o strzelaniu bramek. A gdy już Grecy wpakowywali piłkę do siatki rywali, najczęściej dokonywał tego Angelos Charisteas, rosły napastnik, który w klubowej piłce nie zrobił kariery, choć szans na to po wielkim turnieju Euro miał kilka.

W 2008 roku trofeum, o które rywalizowało 16 najlepszych drużyn, wyglądało nieco inaczej. Przed wszystkim było znacznie większe i cięższe od swojego prototypu. Dziś puchar za mistrzostwo Europy waży aż osiem kilogramów i mierzy 60 centymetrów. Z amfory zniknęła płaskorzeźba oraz marmurowa podkładka, na której nanoszono nazwy krajów, które triumfowały w Euro. Teraz są one grawerowane na odwrocie pucharu.

Po ostatnim turnieju Euro trafiła tam reprezentacja Hiszpanii. To nie był pierwszy tytuł dla piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego (wcześniej triumfowali w 1964), ale bardzo długo wyczekiwany. Bo o tym, że zawodnicy z kraju matadorów grać w piłkę potrafią nieprzeciętnie, przekonywały nas wyniki klubowych pucharów. Na wielkich imprezach narodowych nie udawało się. "Grali jak nigdy, przegrywali jak zawsze" - mówiono przez lata o Hiszpanach. Jednak tym razem podopieczni trenera Luisa Ara-gonesa grali i ładnie dla oka, i skutecznie.

Przez fazę grupową Hiszpanie przeszli jak burza - 4:1 z Rosją, 2:1 ze Szwecją, 2:1 z Grecją i pewnie pierwsze miejsce. Schody zaczęły się w fazie pucharowej. By pokonać Włochów, potrzebne były rzuty karne. W półfinale gładkie 3:0 Rosją, a w meczu o złoto 1:0 z Niemcami po bramce Fernando Torresa. Dwa lata później, już pod wodzą Vincente del Bosque, okazali się się najlepsi w południowoafrykańskich MŚ. Czy po finale w Kijowie Xavi, Iniesta, Casillas i spółka znów wzniosą ku niebu puchar?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska