Inwestycje wskazane przez władze województwa to nasze propozycje do tzw. kontraktu terytorialnego. Będzie to umowa między rządem a samorządem, określająca ważne zadania dla rozwoju kraju i województwa. Są one w głównej mierze realizowane z pieniędzy unijnych i tych z budżetu państwa. Urząd marszałkowski zaproponował ponad 40 projektów, wartych w sumie ponad 20 mld zł. To rząd ostatecznie zdecyduje, które z nich będą dla Polski priorytetowe.
Okazuje się jednak, że być może nie wszystkie propozycje zostaną zrealizowane, bo nie będzie na to pieniędzy... Maciej Zathey, dyrektor Departamentu Rozwoju Regionalnego w urzędzie marszałkowskim, na ostatnim posiedzeniu Komisji Budżetu i Finansów sejmiku powiedział, że umowa między rządem a zarządem województwa będzie podpisana najprawdopodobniej jeszcze w październiku.
- Obejmować będzie zadania realizowane tylko ze środków wskazanych w ramach programów operacyjnych (realizowane za pieniądze z Unii - przyp. red). Ponieważ część tych programów nie jest jeszcze zatwierdzona, wiele zadań, które wskazane były w mandacie negocjacyjnym samorządu, uzyskało status do wyjaśnienia czy rozstrzygnięcia - mówił dyrektor Zathey. - Kontrakt miał obejmować wiele źródeł finansowania różnych zadań, ale rozstrzygnięcie ministerstwa jest jednak takie, że głównie będą się koncentrować na źródłach unijnych, natomiast w kilku tylko sytuacjach będzie to źródło krajowe, np. w przypadku funduszu sportu - dodał urzędnik. To oznacza, że na realizację inwestycji nie będzie pieniędzy z budżetu państwa, czyli istnieje ryzyko, że nie wszystkie projekty uda się zrealizować.
Wiadomo też, że w trakcie obowiązywania umowy będzie ona renegocjowana i aktualizowana. Paweł Hreniak (PiS), radny i członek budżetowej komisji sejmiku, uważa, że słowa dyrektora departamentu można interpretować jednoznacznie. - Z pewnością w kontrakcie wojewódzkim nie będzie znacznej części inwestycji, które chciała wprowadzić koalicja wojewódzka.
Prawdopodobnie zabraknie głównie inwestycji drogowych, np. obwodnic, bo te miały być finansowane z pieniędzy budżetowych - mówi Hreniak.
- Widać też, że rząd nie zamierza wchodzić w dyskusje z władzami samorządowymi o koordynacji projektów finansowanych z budżetu państwa. Można też zauważyć, że nie ten zarząd i nie ta koalicja będzie decydowała o tym, jak będzie wyglądał kontrakt wojewódzki, bo co roku nastąpi renegocjacja tych warunków - dodaje radny Prawa i Sprawiedliwości.
Paweł Hreniak dostrzega także wymiar polityczny tej sytuacji. - Nie jest prawdą to, co opowiadał Rafał Dutkiewicz i politycy z nim związani. Mówili, że głównym powodem wejścia do koalicji sejmikowej była chęć wpływu na kształt najważniejszych inwestycji w regionie. Teraz wiadomo, że będzie się to co roku zmieniać.
Chcieliśmy potwierdzić stanowisko Ministerstwa Rozwoju Regionalnego u źródła. Nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi na pytanie, dlaczego będzie mniej pieniędzy na inwestycje.
Co ciekawe, w Platformie Obywatelskiej mówi się, że premier Ewa Kopacz ma jeździć po województwach i podpisywać w świetle fleszy umowy z zarządami, co pewnie pomogłoby także w samorządowej kampanii wyborczej. Czy przyjedzie także do Wrocławia, gdzie mogą być okrojone inwestycje? Tego politycy Platformy nie chcą powiedzieć.
Michał Jaros, szef sztabu wyborczego Platformy na Dolnym Śląsku, mówi, że szefowa rządu u nas na pewno zostałaby przywitana z otwartymi ramionami. Ale to, czy odwiedzi nasz region, zależy tylko od niej i jej planów. a
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?