- Z jednej strony apteki mają utrzymywać się wypracowanego zysku jak każde inne przedsiębiorstwo, ale rzuca nam się same kłody pod nogi - mówi Barbara Makuła, prezes utworzonego miesiąc temu związku.
Na razie należy do niego 90 aptek z Dolnego Śląska, Opolszczyzny i Górnego Śląska. Opowiada, że obroty po 1 stycznia spadły nam o 30-40 proc. Za uchybienie przy realizacji recepty grożą kary, sięgające nawet 50 tys. zł.
Aptekarze skarżą się na absurdalne sytuacje. - Mamy obowiązek poinformować pacjenta, że może kupić tańszy odpowiednik leku, ale musi to być najtańszy z tych tańszych -opowiada Makuła. - Gdy go nie ma w aptece ani w hurtowni, nie możemy zaproponować innego, bo nie jest już najtańszy i mówienie o nim byłoby reklamowaniem go, co jest zabronione.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?