- To miejsce umiera. Kiedyś handlowało tu kilkadziesiąt osób, teraz zostały może cztery - mówi Janusz Andrzejewicz, jeden z nielicznych, którzy wciąż sprzedają. Prowadzi tu stragan od ponad trzydziestu lat.
Pamięta czasy, gdy było to jedyne takie miejsce w mieście. Codziennie zjawiały się tłumy wałbrzyszan. Kupowali warzywa, owoce, sery, jajka. Były też budy z mięsem czy rybami.
- Mieszkałam w pobliżu. Zawsze można było tu wyskoczyć po smaczne, świeże produkty - opowiada Alina Guzicka.
Przyjeżdżano też na zakupy samochodami. - Stawaliśmy na parkingu obok i pakowaliśmy zakupy do bagażnika. Tak jak teraz przy marketach - wspomina Hanna Kamieńska.
Zobacz fotoreportaż naszego reportera Dariusza Ggdesza
Na zieleniaku można było również dostać starocie, ubrania, książki. Co doprowadziło handlarzy do upadku? To nie tajemnica. Oczywiście, markety.
- Kiedy zaczęto je otwierać, z roku na rok ubywało klientów - mówi Katarzyna Bryk.
Wspomina, jak handlujący przywozili rano pełną ciężarówkę ziemniaków, a o godz. 10-11 już wszystkie były sprzedane. Teraz kilka worków mają na tydzień. Podobnie jest z innymi produktami.
Sama w końcu zamknęła swój stragan i zatrudniła się u jednego z prowadzących budy z artykułami przemysłowymi. Te jakoś jeszcze ciągną. Dzięki tanim artykułom z Chin.
- Prowadzę tu od dwóch lat antykwariat. Zysku specjalnego nie ma, ale robię to, co lubię - mówi Stanisław Wańczuk.
Kobieta prowadząca od 19 lat sklepik z chemią i kosmetykami straciła już cierpliwość. - Zamykam. Podjęłam już decyzję - mówi.
Handlarze z zielonego rynku narzekają, że trudno im zarobić nawet na opłaty. - Może nie jest to dużo, bo 400-500 złotych miesięcznie, ale w sytuacji, gdy nie ma klientów, to i tak zbyt wiele. Handlującej pietruszką babci na pewno nie uda się tyle utargować - mówi Janusz Andrzejewicz.
Opłaty pobiera PSS Społem w Wałbrzychu i Wałbrzyskie Centrum Zatrudnienia Socjalnego.
- Rzeczywiście, odczuwamy spadek przychodów z targowiska. Handlarze stąd uciekają - potwierdza Janusz Sęk z WCZS.
Na razie planów likwidacji targowiska nie ma. Handlujący liczą na to, że klientów przybędzie, gdy ZUS rozpocznie działalność w powstającym teraz w pobliżu biurowcu.
Nie wszędzie jest tak źle. Prosperują na przykład dwie hale targowe w dzielnicy Piaskowa Góra. Odkryte place zostały zadaszone. Dziś w halach można kupić ubrania, żywność czy gazety. Handel się kręci, paradoksalnie, dlatego że w pobliżu są supermarkety. Klienci, którzy je odwiedzają, zachodzą również do hali.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?